Nie zd|yBy mu odrosn nie tylko wBosy, ale i nie nauczyB si posBugiwa odpowiednimi woBaczami

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
 ...chBopczyku, do ciebie mówi!  bisuje alcik czy[ciutko, póBszeptem, konfidencjonalnie i Baskawie.  Jakby[ nam rozBupaB ten cukierek nie do pary, to by byBo sprawiedliwie i by[my ci daBy kawaBek. RozBupaB. Lepka brunatna maz zalepiBa mu palce.  Mo|esz obliza  zaproponowaB uprzejmie alcik.  Prosz, poli| sobie. ChBopaków znalazB za |ywopBotem. Z dobrej strony, nie tej jego, od SkuBy. Pinokio rozBo|yB dBugie chude ciaBo na zdjtych spodniach, koszul wsadziB pod gBow. Okulary umie[ciB bezpiecznie w krzakach.  Nie ruszy mnie std nikt do poBudnia  zakomunikowaB stanowczo sByszc kroki.  Opalam si. I zejdz mi ze sBoDca  za|daB gBosem mdrca. Paluch z Kaziem szykowali si do pikutów. Kuba z sypialni obok Bazienki  byB i drugi z parteru, podobny do Rylca  rozBo|yB pBacht gazety, strona sportu. Rylec studiowaB z umiarkowan uwag map turystyczn województwa. Rybka kazaB mu wytyczy tras planowanego na sierpieD obozu wdrownego. Rylec, wazeliniarz, zgBosiB si na zastpc grupowego. 63  Wiecie  powiedziaB Pinokio nie otwierajc oczu  % psycholo|ka kocha si w Rybce.  Jak Boga kocham!  uprzedziB powtpiewanie i [miechliwe docinki.  SByszaBem, jak go bajerowaBa na Bawce.  Da si zBapa? Rybka nie jest gBupi  za[wistaB przez nos Kuba znad przegldu sportowego.  CzBowieku! Jak si baba uwezmie... Kiedy Jolka z II b, wiecie, Konik Garbusek, zakochaBa si w DBugim Stasiu, nie daBo rady, musiaB z ni i[ do kina. A potem jeszcze zafundowa wod sodow u Borsuczki. Rybka pknie.  Albo i nie. Mo|e by tak, mo|e by inaczej  Kaziu filozoficznie podwa|yB pewno[ siebie Pinokia.  Na dwoje babka wró|yBa.  Mo|na ich poobserwowa  zaproponowaB Rylec.  Ani mi si [ni. Sam podgldaj.  Pinokio albo nie byB ciekawy dalszego cigu miBosnej historii psycholo|ki i Rybki, albo nie odpowiadaBy mu metody zdobywania wiedzy przez Rylca. Adam, którego niczyja, nie tylko ta rozpatrywana, miBo[ nie interesowaBa, próbowaB zbada sytuacj na przedpoBudnie.  Nie idziecie na pla|?  zmieniB temat bez przej[ okr|nych, korzystajc z chwili milczenia i sennego pBawienia si porozbieranych chudzielców i tBustych Aysego i Palucha w sBoDcu. StaBo nad Domem i nimi wielkie i biaBe na rozpalonym niebie, rozleniwiaBo i otpiaBo przyjemnie; nie rusz si std do obiadu, doskonale, o to mu chodziBo...  Królowa ma robot u kierownika. WklepaB j w sprawozdania. Paluch, sByszysz? Pisze o tobie  postraszyB dziobicego no|ykiem such traw Kaziu.  DaBa nam wolne do obiadu  skrzywiB si pobBa|liwie.  Jakby[my pytali o zgod... ChBopaki poszli na dziaBk. Idziesz z nimi?  spytaB Adama.  DoBcz  odpowiedziaB niedbale.  Pokibicuj pracu-siom przy altance.  Mowa trawa, [wito lasu  zmru|yB oczy Kuba.  Agrest ci, bracie, zapachniaB. Witaminki. Ja mam awersj  poinformowaB uczenie.  Goni mnie po zieleninie.  To 64 ju| byBo powa|ne, swojskie, i Paluch kiwnB gBow ze zrozumieniem.  Przepadam za agrestem, czBowieku  Adam nachyliB si nad Kub i pogBaskaB go po szczeciniastych wBosach.  Biedaczek [ledziennik! Powiem ci, jaki byB smakowity. Ale póki co, stawiam altank.  Jasne!  pospieszyB z odpowiedzi Rylec, domy[lnie mru|c lewe oko. MaBe dziewczynki, ostrzy|ona na je|yka i pBowa z warkoczykami, klczaBy przed Bawk obok drzwi do gBównego budynku
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkÅ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gównianego szaleÅ„stwa.