ďťż

Listy dwudziestokilkuletniego Chopi- na do bliskiego przyjaciela Tytusa Wojciechowskiego ujawniają niezwykle intensyw- ne i pełne sprzeczności emocje...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Zwracając się do przyjaciela, Chopin często używał zwrotu „NAJDROŻSZE ŻYCIE", a w zakończeniu listów pisał: „nie mam nikogo prócz Ciebie", „pragnę Ciebie i czekam na Ciebie, gładko ogolonego", „jesteś jedyną osobą, którą kocham", „do śmierci będę Cię kochał", „całuję Cię serdecznie w usta, jeśli mogę"20. Chopin wyznał także Tytusowi, że w swoich kompozycjach wyraża uczucia, jakich nigdy nie wyraził słowami. Sand wróciła do Paryża 26 czerwca. Za kilka dni miała rozpocząć najbardziej trwały związek z mężczyzną, jaki dane jej było dotąd przeżyć. Jednak lęk Chopina przed bliskim fizycznym kontaktem budził w niej zdumienie i przerażenie: „Zawsze czułam odrazę do tego rodzaju podejścia do spraw związanych z miłością fizyczną. Jeśli miłosne uściski nie są tak samo zdrowe, czyste i święte jak cała reszta, to abstynencja [płciowa] nie jest żadną cnotą"21. Sand nie akceptowała sztywnego podziału miłości na „czysto fizyczną" i „czysto intelektualną". Nigdy nie było „miłości bez pocałunków i pocałunków kochanków bez zmysłowej przyjemności"22. Osoby, które oddzielają od siebie ciało i umysł, twierdziła Sand, trafiają do „klasztorów lub miejsc cieszących się złą sławą". Wierzyła, że aspekt duchowy i fizyczny stanowią elementarne i nierozerwalne składniki naszej ludzkiej natury. Chopin, jak się wydaje, wkrótce także zaczął podzielać jej zdanie. Sand prosiła Grzymałę, by przywiózł Chopina do Nohant: miała postarać się o to, by we właściwym czasie Mallefille wyjechał gdzieś w interesach. Z kolei niecały tydzień później napisała do Grzymały, informując go, że musi jednak zjawić się w Paryżu, by załatwić jakieś ważne sprawy. Charlotte Marliani powiedziała Chopi- nowi, że Sand wybiera się do Paryża, on zaś, o czym świadczy pośpiesznie napisana notatka do Charlotte, oczekiwał jej przyjazdu z mieszanymi uczuciami: „Co się wydarzy? Bóg raczy wiedzieć. Nie czuję się dobrze"23. W następnych tygodniach Sand i Chopin spędzali ze sobą dużo czasu sam na sam, a także w towarzystwie Charlotte i Manuela Marlianich oraz Grzymały. Sand wynajęła małą mansardę przy rue Laffitte na nazwisko Mme Dupin. Jej rytm pracy nie uległ jednak poważniejszej zmianie. Podpisała z Bulozem (i jego wspól- nikiem Felixem Bonnairem) 26 lipca kolejną umowę, zobowiązując się do do- starczenia rocznie dwóch lub trzech nowych tomów. Umowa dawała jej wydaw- com wyłączne prawa do publikacji wszystkich jej dzieł do 1 stycznia 1840 roku. Nowe utwory ukazywały się najpierw w „Revue des Deux Mondes", a następnie w formie książkowej. Za każdy tom określonej objętości Sand miała otrzymywać 5000 franków. Na początku września Sand i Chopin nawiązali ze sobą szczęśliwy romans. „Jestem nadal w stanie błogiej rozkoszy, w jakiej Pan mnie zostawił", pisała do Delacroix. „Na czystym, pogodnym niebie nie ma ani jednej chmurki, w naszym jeziorze nie ma ani jednego ziarnka piasku. Zaczynam wierzyć, że istnieją anioły w przebraniu podające się za ludzi, które zstępują na jakiś czas na ziemię, by przynieść ukojenie i zabrać ze sobą do nieba biedne, wyczerpane i zasmucone dusze, które tu na dole giną i niszczeją w samotności"24. Tymczasem jednak „miękki jak wosk" Mallefille zapragnął się bronić, gdy został porzucony przez Sand. Ta posłała go do Leroux, który, jak wierzyła w głębi duszy, zdoła szybko przekonać go do tego, by spojrzał na wszystko w bardziej filozoficzny sposób25. Tymczasem, mimo anielskości Chopina, Paryż nie był nie- biańskim rajem. Sand źle znosiła ingerencję opinii publicznej w swoje prywatne sprawy. Ponieważ Chopin był słabego zdrowia i istniało nawet podejrzenie gruźlicy, najlepszym rozwiązaniem byłby wyjazd z Paryża do jakiegoś miejsca o ciepłym klimacie. Osiemnastego października Sand wraz z dziećmi wyjechała z Paryża, zatrzymując się po drodze w swoim ukochanym Le Plessis. Chopin podróżo- wał osobno ze względu na dyskrecję. Spotkali się w Perpignan pod koniec miesiąca, a 1 listopada wypłynęli na pokładzie statku Phenicien z Port-Vendres do Barcelony. Tam, 7 listopada 1838 roku, Sand, Maurice, Solange i bona, a także Chopin, weszli na pokład parowca El Mallarquin, który skierował się na Majorkę. Płynąc na południe, czuli, że zostawiają za sobą paryski zimowy chłód i zbliżają się w strefę łagodniejszego, cieplejszego klimatu. Ku ich zdumieniu Palma pełna była gości: wojna domowa na kontynencie sprawiła, że wiele osób szukało na wyspie schronienia. Nie mogąc znaleźć odpowiedniego lokum, zatrzymali się na krótko na prywatnej kwaterze w niezbyt zdrowej części miasta. Sand bardzo chciała ulokować swoich podopiecznych w jakimś zdrowszym miejscu i w typowy dla siebie, bardzo energiczny i pełen determinacji sposób zabrała się do poszukiwania idealnego gniazdka. Kilka dni później wszyscy przenieśli się do Establiments, wioski oddalonej około ośmiu kilometrów od Palmy, do domu zwanego „So'n Vent" (Dom Wiatru). Jego nazwa okazała się złowieszcza, na razie jednak Sand i Chopin uznali, że znaleźli się w tropikalnym raju: „Jestem w Palmie" - pisał Chopin, przejawiając swój zachwyt szczegółowym opisem otaczającej go przyrody, „między palmami, cedrami, kaktusami, oliwkami, pomarańczami, cytrynami, aloesami, figami, grana- tami itd." Podziwiając piękno krajobrazu, czyni porównanie do drogocennych szlachetnych kamieni: „Niebo jak turkus, morze jak lazur, góry jak szmaragd, powietrze jak w niebie. W dzień słońce i gorąco, w nocy gitary i śpiewy całymi godzinami. Balkony ogromne... Słowem, przecudne życie!". Sand, w niezwykły dla siebie oszczędny sposób, określiła to miejsce mianem „ziemi obiecanej"26. Krajobraz, roślinność i klimat stanowiły dla wszystkich główne źródło zachwy- tów, tak więc nagła zmiana pogody doprowadziła także do zupełnej zmiany nastrojów Sand i jej towarzyszy. Zaczął padać deszcz, ochłodziło się, a dom, w którym mieszkali, zaczął nasiąkać wodą „jak gąbka". Goście z Paryża przebywali pośród zimnych, wilgotnych murów. Sand porównywała dom do „lodowatego płaszcza", który spadł im na ramiona27. Żyli w całkowitym odosobnieniu. Już w grudniu Chopin zdał sobie sprawę, że stan jego zdrowia uległ poważnemu pogorszeniu. Pisał do swojego rodaka Juliana Fontany z typowym dla siebie cierpkim humorem: „Badało mnie trzech lekarzy, najlepszych na wyspie. Jeden wąchał, com pluł, drugi stukał, skądem pluł, trzeci macał i słuchał, jakem pluł. Pierwszy powiedział, że umrę, drugi, że umieram, trzeci, że już po mnie... Tylko z trudem uniknąłem puszczania krwi i wezykatorii... Moja choroba wprowadziła wiele chaosu i pokrzyżowała mi plany związane z Preludiami"
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.