ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
- Na wojnie kapral Hitler lubił zabijać i niszczyć, nigdy nie mogłem go
zastopować. Uwielbiał wojnę, z błotem i wszystkimi jej okropnościami. Tak,
dobrze znam mojego małego kaprala...
Przyniesiono piwo. Pośród monotonnego hałasu ulicznego dały się raptem
słyszeć podniesione głosy wykrzykujące jakąś piosenkę. Aleją posuwali się
pijani żołnierze SS. Kiedy podeszli bliżej, mogliśmy rozróżnić słowa piosenki.
Pole śmierci 141
Były proste, z powtarzającym się refrenem: Kiedy skończą się igrzyska, do
gazu pójdą Żydziska..."
- Żydzi są plagą świata - dobiegł mnie szept Hoeppnera; zrozumiałem, że
posłużył się kolejnym cytatem. Upił piwa, jakby chciał w ten sposób zmyć
obraz pijanych żołdaków.
Nagle zmienili zgodnie nutę i zaczęli wrzaskliwie śpiewać pieśń Horsta
Wessela. Tydzień Piosenki Niemieckiej dopiero co się skończył.
- Wiesz, co musimy zrobić? - Pochylił się w moją stronę i przeszedł
w szept, że ledwo go słyszałem: - Musimy zabić tego małego sukinsyna.
16
Ś Berlin, listopad 1938 roku
- 1 jak? - zapytał. - Spiszą się jak należy?
Z ogromną ostrożnością Hitler przypiął mi do munduru złote odznacze-
nie - Krzyż za Hiszpanię z brylantami. Sam miał na sobie prosty żołnierski
mundur z opaską na ramieniu i Krzyż Żelazny I klasy. Poprawił mi odzna-
czenie, aż uznał, że wisi jak należy. W jego oddechu czuło się lekko
słodkawy zapach, jak od zgniłej śliwki, zupełnie jakby zjadł furę ciastek
z kremem.
Strzelił oczami w górę i utkwił we mnie wzrok. - No więc? Uda się?
Sześć tysięcy metrów nad ziemią, czyste, lodowate niebo.
Pomarszczona, brązowo-zielona Guadalajara rozrzucona pod nami jak
mapa. Cztery Messerschmitty Bf-109 w szyku czwórkowym, w odległości oko-
ło dwustu metrów jeden od drugiego.
Są. Duża grupa lecących w szyku republikańskich 1-16: ciemne sylwetki na
tle ziemi, mknące niczym rój szarańczy, w środku bombowce SB, ociężałe jak
chrząszcze. Skręciły i zaczęły wchodzić na nowy kurs. Obniżyłem nos maszy-
ny: inni poszli moim śladem. Zerknąwszy w bok, mogłem dostrzec czerwone
pasy na kadłubach nieprzyjacielskich samolotów, coraz wyraźniejsze w miarę
jak zbliżaliśmy się lotem nurkowym.
Nie widzieli nas. W celownik zaczął mi wchodzić jeden z 1-16, maruder
z tyłu szyku. Nowicjusz. Pamiętam, pomyślałem sobie wtedy, że ktoś powi-
nien go ostrzec, powinien powiedzieć, co może mu się przytrafić. Nie
strzelałem, dopóki nie miałem go całego w celowniku. Kawałki z trafionego
samolotu przeleciały koło mojej kabiny. Położył się na bok, ciągnąc za sobą
sznur czarnego dymu. Byłem tuż nad nim. Z rozerwanego szyku oderwał się
w szaleńczym pędzie bombowiec SB, rosyjska Katiusza. Zacieśniłem skręt,
ostrzeliwując go krótkimi seriami. Widziałem, jak pociski z działek rozrywają
poszycie kadłuba, biegnąc w kierunku kabiny; nagle eksplodowały zbiorniki
paliwa i bombowiec zmienił się w kulę ognia.
Z każdej strony roiło się od samolotów. Niebo zasnuwały pojedyncze
ogony dymu. Brudny olej z bombowca zamazał mi wiatrochron. Otworzyłem
Pole śmierci 143
ogień do kolejnego 1-16; ten runął nosem niemal pionowo w dół. Ruszyłem za
nim. Rosyjski myśliwiec spadał lotem nurkowym z ogromną prędkością.
Obróciłem się w fotelu i przez osłonę kabiny spojrzałem za siebie: nie zauwa-
żyłem nic poza paroma pionowymi smugami czarnego dymu na tle brudnego
nieba. Puściłem z daleka serię do uciekającego samolotu. Nowicjusz dawał się
zwykle zastraszyć i skręcał, zmniejszając tym samym odległość dzielącą go
od goniącego, i następna seria kończyła sprawę.
Ale tamten nie dal się nabrać. Mknęliśmy lotem błyskawicy ku ziemi, która
rosła w oczach, odkrywając coraz więcej szczegółów: pola, drzewa, lasy,
strumienie. 1-16 wyrównał i miotał się niczym trąba powietrzna, starając się
wykorzystać każdą dostępną osłonę, każdy załom i spadek terenu, las i doli-
nę. Przemknął nad polami, wzbijając za sobą tumany kurzu. Trafiłem w ka-
mienny mur i jego fragmenty poleciały wysoko w górę. Kolejne pociski rozbi-
ły na drzazgi jakieś drzewo i zapaliły suche siano.
Wioska, w niej kościół ze strzelistą wieżą. Zobaczył ją zbyt późno. Skoczył
w górę, ukazując się wyraźnie na tle nieba. Strzeliłem. Myśliwiec runął na
cmentarz na skraju wioski, roztrzaskując grobowce i pokrywając groby płasz-
czem ognia. Wzleciałem w puste niebo.
Patrzyłem na stojącego przede mną Hitlera. W niecałe sześć miesięcy
odniósł dwa zwycięstwa. Austria była obecnie częścią Niemiec; Czechosłowa-
cja, rozczłonkowana i rozbrojona, przestała praktycznie istnieć. Wszystko to
osiągnął na drodze wojny politycznej, nie działaniami wojskowymi. Nie
musiał stosować siły, wystarczyła sama groźba jej użycia.
' Hiszpania była jedynym miejscem, gdzie armia niemiecka sprawdziła się
w boju. I Hitler chciał wiedzieć, czy wojsko wykona zadania, które przed nim
stawiał.
Generałowie obawiali się, że jego poczynania doprowadzą do wojny
z imperialnymi siłami Francji i Wielkiej Brytanii. Lękali się powtórzenia 1914
roku. Szeptało się, że byli tacy, co planowali uwięzić Hitlera, a nawet pozba-
wić go życia, zanim posunie się zbyt daleko.
Kto miał rację, a kto się mylił? Deladier i Chamberlain dawali mu wszy-
stko, czego żądał; ganiali po całej Europie, by akceptować swymi podpisami
przekazywanie mu terytoriów innych państw, w strachu przed wojną gotowi
na wszystko, byle go udobruchać.
Hitler wypracował nowy rodzaj wojny politycznej
|
WÄ
tki
|