ďťż

76 O, mam mnóstwo czasu...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
.. zwłaszcza teraz – oznajmił Manuel fał-szywie pogodnym tonem. – Jedźcie już i dobrze się bawcie. Ja tu zostanę i będę robić to, do czego się nadaję. Za ich plecami rozległo się powolne klaskanie. Lawrence stał oparty o framugę i ostentacyjnie bił brawo. - Bravissimo! – zakrzyknął. – Do złudzenia przypominasz moją byłą żoną! Uczyłeś się od niej? Manuel wstał i podparł się pod boki. -O co ci chodzi, ty stary pijaku? - O męczeństwo – wyjaśnił Lawrence i czknął. – Jak się nad tym dobrze zastanowię, przypominasz mi także mojąmatkę. – Spojrzał na Beę. – Jedźcie, niech Manuel napawa się swoim cierpieniem. Nie psujcie jej zabawy. A przy okazji kupcie w mieście zapas mrożonej pizzy. Nigdzie nie mogęznaleźć kucharki. Mam nadzieję, że panienka Zelda rzuciła jątygry-som na pożarcie. – Odwrócił się i zniknął chwiejnie w kuchni. - Tego już za wiele – jęknęła Bea. – Moja kucharka jest obrażona na cały świat, kamerdyner w południe jest pijany, a mój pomocnik... - Służąca – wtrącił Manuel. – Dziś jestem służącą. - A moja służąca– poprawiła się Bea, piorunując go wzrokiem– ma muchy w nosie, bo chciałam, żeby dziś odwiózł mnie ktoś inny! Czy wszyscy zapomnieli, kto tu płaci rachunki? Manuel machnął ręką z rozpaczliwą rezygnacj ą - Oczywiście, ma pani rację. To pani tu rządzi. A ja jestem zwykłą służącąi będę wdzięczna, jeśli wszyscy zostawią mnie w spokoju. Chcę tylko wykonywać swojąpracę. Jedźcie, dobrze się bawcie. Może wrócicie w bardziej łaskawym nastroju. I nie martwcie się o mnie. - Doskonale. – Bea odwróciła się i wyszła. Seth i Kelly pospieszyli za nią. Bea wybuchnęła śmiechem dopiero w furgonetce. - Co cię tak śmieszy? – spytał Seth. - Bunt w domu wariatów – odparła i znowu się roześmiała. – Ten Manuel! Kiedy ma ten swój kobiecy nastrój, bije wszystkich na głowę. Daję słowo, w głębi duszy jest prawdziwą kobietą. - Muszę przyznać, że moja była żona robiła dokładnie to samo. Zwłaszcza ta kwestia: „Nie martw się o mnie, poradzę sobie”. Za każ-dym razem, kiedy to słyszałem, wiedziałem, że będą kłopoty. Kelly także się roześmiała, ale mimo woli pomyślała, że Manuel musi się bardzo męczyć w skórze mężczyzny. To smutne. - Ciekawe, co się stało z kucharką– dodała Bea. – Dziś rano była w dobrym humorze. 77 - To chyba przeze mnie – odezwała się Kelly. – Powiedziałam, że robi okropnąjajecznicę. Bea odwróciła się do niej. - Och, drogie dziecko, nie mówisz poważnie! Znowu przez miesiąc będziemy jedli mrożoną pizzę. - Nie będziemy. Do czasu, gdy znajdziemy nową kucharkę, ja będę gotowała. Babciu, nie możesz pozwalać pracownikom, żeby cię terroryzowali. - Dlaczego? Jeśli robią co do nich należy, chętnie pogodzę się z ich nawykami. Oni za to muszą się pogodzić z naszymi. -Ale im płacisz! I co z tego? Jesteśmy razem tak długo, że staliśmy się rodziną. – Westchnęła. – Ale muszę przyznać, że kłótnia z kucharką to poważny problem. Okropna jajecznica? Jejku, uderzyłaś w bolące miejsce. - Może powinna sobie przypomnieć, jak się gotuje. Kiedyś była fantastyczna. A skoro już o tym mówimy, Lawrence musi się zgłosić do AA. - Wiem, że musi. Robię, co mogę, żeby go przekonać. - Musimy coś zrobić. Zapije się w końcu na śmierć. – Z przerażeniem uświadomiła sobie, że powiedziała „musimy”. Te problemy nie dotyczyły już jej życia! Za parę dni wróci do Kolorado i zostawi ten dom wariatów za sobą. Chyba nie wpakuje się w to znowu z własnej woli? Ale najwyraźniej się wpakowała. - Jeśli coś ci przyjdzie do głowy, daj mi znać – poprosiła Bea. – Strata Lawrence’a byłaby bardziej bolesna niż sześć rozwodów naraz. Był ze mną od zawsze. Kiedy odwieźli już Beę do studia, Seth zaproponował Kelly spacer po plaży i obiad. - Mamy co najmniej trzy, może cztery godziny. Bea ocenia czas zbyt optymistycznie. Kelly poczuła z przerażeniem, że ma ochotę na ten spacer, i omal nie uciekła. Typowy facet zabiera dziewczynę na spotkanie, obiecuje zadzwonić, po czym ginie bez wieści. Albo się z nią kłóci. Albo zachowuje się tak, jakby seks był zwyczajową zapłatą za kolacj ę w barze szybkiej obsługi. Dlatego postanowiła unikać takich komplikacji. Ale Seth stanowił problem większy niż zwykle nie tylko dlatego, że był taki duży
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.