ďťż

Otworzył album i zaczął przyglądać się zdjęciom...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Miał przed sobą całe bogactwo seksualnych fantazji. Marisa. Włoska bogini. Ognista. Młoda Sophia Loren. Sachiko. Japońska gejsza. Gibka. Niewątpliwie uzdolniona. Kanara. Oszałamiająca czarna wizja. Umięśniona. Egzotyczna. Dwukrotnie przejrzał album i w końcu dokonał wyboru. Wdusił przycisk na stojącym obok stoliku. W chwilę później pojawiła się ta sama kobieta, która go powitała. Wskazał, kogo wybrał. Uśmiechnęła się. – Proszę za mną. Po omówieniu spraw finansowych przeprowadziła dyskretną rozmowę przez telefon. Poczekała kilka minut, po czym weszła z nim po kręconych marmurowych schodach, które zaprowadziły ich do luksusowo urządzonego korytarza. – To te złote drzwi na końcu – poinformowała go. – Ma pan kosztowny gust. No, pewnie, pomyślał. Jestem koneserem. Przemierzył korytarz krokiem pantery szykującej się do od dawna upragnionego posiłku. Kiedy dotarł do drzwi, uśmiechnął się do siebie. Były już otwarte... zapraszały go do środka. Pchnął je i bezszelestnie się otworzyły. Kiedy zobaczył dziewczynę, wiedział, że dobrze wybrał. Czekała na niego dokładnie tak, jak prosił... leżała naga na plecach, z rękami przywiązanymi grubym aksamitnym sznurem do poręczy łóżka. Przeszedł przez pokój i przebiegł ciemnymi palcami po jej kremowym brzuchu. Wczoraj w nocy zabiłem, powiedział sobie w duchu, a ty jesteś moją nagrodą. 11 – Szatana? – Kohler wytarł usta i poruszył się niespokojnie. – To jest symbol satanistycznego kultu? Langdon spacerował po mroźnym pokoju, żeby się rozgrzać. – Iluminaci byli satanistami, ale nie we współczesnym rozumieniu tego słowa. Szybko wyjaśnił, że dla większości ludzi sataniści to potwory oddające cześć diabłu, gdy tymczasem, historycznie rzecz biorąc, byli to wykształceni ludzie, którzy przeciwstawiali się Kościołowi. Shaitan. Pogłoski na temat składania ofiar ze zwierząt, praktykowania czarnej magii czy rytuałów związanych z pentagramem były kłamstwami rozpowszechnianymi przez Kościół w celu zniszczenia dobrego imienia przeciwnika. Z czasem wrogowie Kościoła, pragnący naśladować iluminatów, zaczęli wierzyć w te kłamstwa i wprowadzać je w życie. Tak narodził się współczesny satanizm. Kohler przerwał mu chrząknięciem. – Wszystko to zamierzchła historia. Ja chciałbym wiedzieć, jak ten symbol znalazł się tutaj. Langdon zaczerpnął głęboko powietrza. – Sam symbol powstał w szesnastym wieku, stworzony przez anonimowego artystę z bractwa iluminatów jako hołd dla Galileusza i jego umiłowania symetrii. Stał się swego rodzaju świętym logo bractwa. Trzymano go jednak w tajemnicy. Podobno miał zostać ujawniony, gdy iluminaci nabiorą dość siły, by wyjść z podziemia i zrealizować swój ostateczny cel. Kohler był zaniepokojony. – Zatem ten symbol oznacza, że iluminaci wychodzą z podziemia? Langdon zmarszczył czoło. – To raczej niemożliwe. Historia bractwa ma jeszcze jeden rozdział, którego nie zdążyłem opowiedzieć. – Proszę więc mnie oświecić. – Głos Kohlera brzmiał teraz donośniej. Langdon zatarł dłonie, porządkując w myślach wiedzę z setek dokumentów, które przeczytał na temat iluminatów. – Iluminaci przetrwali – wyjaśnił. – Kiedy uciekli z Włoch, podróżowali po Europie, szukając bezpiecznego miejsca, gdzie mogliby się na nowo zorganizować. Zostali wówczas przyjęci przez inne tajne stowarzyszenie... bractwo bogatych bawarskich kamieniarzy nazywanych wolnomularzami. Na twarzy Kohlera pojawił się wyraz zaskoczenia. – Masonów? Langdon skinął głową. Nie zdziwiło go, że jego gospodarz słyszał o tym stowarzyszeniu. Wolnomularze skupiali obecnie ponad pięć milionów członków na całym świecie, z tego połowa mieszkała w Stanach Zjednoczonych, a ponad milion w Europie. – Przecież masoni z pewnością nie są satanistami – zaprotestował Kohler, a w jego głosie pojawiło się niedowierzanie. – Oczywiście, że nie. Masoni padli ofiarą własnej życzliwości
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.