ďťż

Więc się nad tym befelem nie zastanawiał tak bardzo, żołnierzy związanych w kij kazał wrzucać na wóz taborowy i maszerowało się dalej aż miło...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Albo weźmy taki przypadek, który zdarzył się u nas przed sześciu laty. Na naszej ulicy mieszkał niejaki pan Karlik na pierwszym piętrze. A na drugim piętrze mieszkał bardzo porządny człowiek, student konserwatorium, Mikesz. Ogromnie lubił kobiety i między innymi zaczął się też zalecać do córki tego pana Karlika, który był właścicielem domu transportowego i cukierni, a gdzieś na Morawach miał podobno zakład introligatorski pod jakąś obcą firmą. Otóż, gdy ten Karlik dowiedział się, że ten student zaleca się do jego córki, poszedł do niego do mieszkania i powiada: "Z córką moją żenić się panu nie wolno, mój pan ie łapserdaku, bo-jej panu nie dam!" "No dobrze -- odpowiedział pan Mikesz --- jeśli żenić mi się z nią nie wolno, to się przecież na kawałki nie ruzszarpi4." Po dwóch miesiącach pan Karlik przyszedł znowu do tego Mikesza, przyprowadził z sobą nawet swoją małżonkę i oboje rzekli jednogłośnie: "Pan, panie łapserdaku, pozbawił naszą córkę honoru." "Tak jest - odpowiedział Mikesz - pozwoliłem sobie zhańbić ją, szanowna pani." Ten pan Karlik zaczął na niego niepotrzebnie wrzeszczeć i przypominać mu, że przecie powiedział, że z jego córką żenić mu się nie wolno, bo mu jej nie da, ale mu tamten całkiem rzeczowo odpowiedział, że ani myśli się z nią żenić, skoro nie wolno. Wtedy zaś nie było mowy o tym, co wolno. A ponieważ o tym nie było mowy, więc on dotrzyma słowa i prosi, źeby się nie niepokoili, bo on jest człowiekiem charakteru, nie żadną chorągiewką, ba, zawsze dotrzymuje słowa, to co powie, to jest święte, więc córki państwa Karlików nie chce i nigdy chcieć nie będzi e. A gdyby z tej racji miał być narażony na prześladowania, to także nie robi sobie z tego nic, bo Sumienie ma czyste, a jego nieboszczka mamusia jeszcze na łożu śmiertelnym zaklinała gu, żeby nigdy w życiu nie kłamat, on zaś przyrzekl jej to uroczyście, a takie przyrzeczenie obowiązuje. W jego rodzinie w u~óle nikt nic kłamał, m zaś miewał w szkole c,iwsie siupnie ccluj.lce z zachowania. Widzicie więc - wywodził Szwejk - że wielu rzeczy czynić nic wolno, ale u,tatccznie można. Dr.>gi ludzku me>gą być różna byle cel był wzniosły. - Drudzy przyjaciele - rzekł jednoroczny ochotnik, który notował coś z wielką gorliwością -- nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ten oto pociąg Czerwonego Krzyża, wysadzony w powietrze, na poły spalony i zrzucony z nasypu, wzbogaca sławne dzieje naszego batalionu nowym bohaterskim czynem przyszłości. Wyobrażam sobie, że około l6 września , jak to sobie już zaznaczyłem w notatniku, z każdej kompanii naszego batalionu zgłosi się na ochotnika kilku prostych żołnierzy pod wodzą kaprala, aby wysadzić w powietrze pancerny pociąg nieprzyjacielski, który nas ostrzeliwuje i nie pozwala nam przejść przez rzekę. Zaszczytnie spełnili swoje zadanie przebrani za wieśniaków... Co ja widzt'r - zawołał jednoroczny ochotnik zaglądając w swo- je notatki. - W jaki sposób dostał się do moich notatek nasz pan Va- niek'? Słuchaj pan, panie rechnungsfeldfcbel - zwrócił się do Vańka - co za piękny artykulik będzie o panu w dziejach batalionu. Zdaje mi się, że już pana gdzieś opisałem, ale to będzie stanowczo lepsze i bardziej przekony- wające. - I jednoroczny ochotnik zaczął czytać głosem podniesionym i uroczystym: 146 I 147 "Bohaterska śmierć sierżanta rachuby Vańka. ' Do ryzykownej wyprawy, mającej na celu wysadzenie w powietrze pancernego pociągu nieprzyjacielskiego, przyłączył się także sierżant rachuby Vaniek w przebraniu wieśniaczym, jak i inni uczestnicy tej wyprawy. Wywołanym przez siebie wybuchem został ogłuszony, a gdy odzyskał przytomność, ujrzał sie otoczonym przez nieprzyjaciela i niebawem zaprowadzono go do sztabu nieprzyjacielskiej dywizji, gdzie w obliczu śmierci odmówił -jakichkolwiek wyjaśnień 'co du sytuacji i liczebności naszego wojska. Ponieważ ujęty został w przebraniu, przeto jako szpiega skazano go na śmierć przez powieszenie, którą to karę przez wzgląd na jego wysokie stanowisko zamieniono mu na śmierć przez rozstrzelanie
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.