Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Może kto¶ pytał o mnie, kiedy zszedłe¶ na parter?
– Nie.
– Nie widziałe¶ tam mężczyzny w białym ubraniu?
Baczno¶ć! – pomy¶lałem. – Czyżby Sofia pytała o posłańca tajemniczego Zanzary?
– Jak on wygl±da? – spytałem.
– Nie znam go.
– A on ciebie?
– On też mnie nie zna. Byli¶my umówieni telefonicznie przez kogo¶ innego. Straciłam z nim kontakt. Idziemy do wody?
W drodze do basenu zdecydowałem się postawić wszystko na jedn± kartę. Nie miałem już w±tpliwo¶ci, że Sofia mówi o człowieku, który zgin±ł na stacji. W naszym bloku stereonów wszystkich żywych ludzi można było policzyć na palcach: mężczyzna w białym ubraniu, Zanzara, Lisitano, Sofia i Elena oraz my dwaj – o czym nasi przeciwnicy jeszcze nie wiedzieli. W takiej sytuacji – po zahamowaniu poci±gu – ranny, widz±c krew na mojej twarzy i Lucię stoj±c± obok, łatwo mógł nas pomylić z hipnotyzerem i jego córk±, którym miał przekazać ważn± informację.
Zatrzymali¶my się na krawędzi basenu.
– Ten człowiek nie żyje – powiedziałem.
– Sk±d wiesz?
– Spotkałem go na stacji w Torre Annunziata, gdzie przypadkiem dowiedział się, że bywam u was w domu. Został potr±cony przez poci±g i umarł na peronie. Przed ¶mierci± dał mi list do ciebie.
– Gdzie jest ten list?
– W moim pokoju.
Pojechali¶my na górę w kostiumach k±pielowych. Sofia miała dwadzie¶cia cztery lata i powinna już wiedzieć, że zabawa w ultra-super zamachy jest niebezpieczna dla obu walcz±cych stron. Kiedy weszli¶my do pokoju, bez żadnych wstępów wprowadziłem w życie teorię według reguły Melfeiego. Nie miałem pewno¶ci, czy takie postępowanie wiedzie do wytyczonego celu. Co¶ jednak w końcu trzeba było robić! Opór Sofii był umiarkowany. Po fakcie zapomniała o li¶cie, po który wjechali¶my na szesnaste piętro.
Leżeli¶my nago na łóżku pod oknem.
– Dlaczego rozwiodłe¶ się z pierwsz± żon±? – spytała.
– Ponieważ zaczęła pić.
– A z drug±?
– Bo zaczęła je¶ć.
– Utyła?
Patrzyłem w sufit.
– Pewnie z trzeci± rozwiedziesz się wtedy, gdy zacznie cię pytać o poprzednie?
– Zgadła¶. Lepiej porozmawiajmy o Sorrento. Powiedziała¶ tam, że nasze losy nie maj± ze sob± nic wspólnego. Jeste¶ tego pewna?
– Tak. Nasze drogi przecinaj± się dzisiaj i rozchodz± na zawsze.
– Może umiałbym zmienić ich kierunek.
– Po co?
– Nie chcesz tego?
Opu¶ciła głowę na poduszkę.
– Słuchaj. – Pochyliłem się nad ni±. – Pojechaliby¶my do Ameryki Południowej. Zdobędę wkrótce jeszcze większ± sławę. Mogłaby¶ tam zacz±ć ze mn± nowe życie.
Zamknęła oczy i przez dłuższy czas leżała nieruchomo. U¶cisn±łem jej rękę.
– Co o tym my¶lisz?
– O czym?
– O naszym małżeństwie i podróży do Ameryki. Chyba wierzysz, że zrobię tam karierę?
Popatrzyła na mnie obojętnie.
– Wiesz co, ty mój zarozumiały idolu?
– No?
– Nie chciałabym sprawić ci przykro¶ci, ale...
Drgn±łem. W otwartych drzwiach stała Marisa.
– Mogłaby¶ zapukać! – rzuciłem w jej stronę
– Pukałam trzy razy.
Była zmieszana. Zawróciła do drzwi. Sofia podniosła się na łóżku i u¶miechnęła się do niej.
– Poczekaj – powiedziała.
– Co chcesz?
– ChodĽ do nas.
Marisa zaczerwieniła się jeszcze bardziej. Wprawdzie już raz widziała mnie bez ubrania, ale na wszelki wypadek pochyliłem się nad podłog± w poszukiwaniu koca. Zanim jednak zd±żyłem go podnie¶ć, Marisa wyskoczyła na korytarz i trzasnęła drzwiami.
Był upał. Wyci±gnęli¶my się na prze¶cieradle. Pomy¶lałem o Lucii. Sofia zapaliła papierosa.
– Daj mi wreszcie ten list – powiedziała.
– Racja! – przypomniałem sobie.
Wstaj±c po gazetę, wyrżn±łem głow± w niewidzialny sufit ekranu. Przezroczysta granica opadła i przycisnęła nas do łóżka. Pchali¶my j± do góry wspólnymi siłami. Kołysała się na naszych rękach jak łódĽ na fali. Stan±łem na podłodze i wyprostowałem plecy. Sofia opu¶ciła ręce. Rama całym swym ciężarem wsparła się na moim karku. Przesun±łem głowę pod ¶lisk± powierzchni±. Wyjrzałem przez okno, trzymaj±c na barkach sufit ekranu. W dole zobaczyłem znajom± postać:
Ibrahim Nuzan (pijak i rozpustnik, kto wie, może też oszust matrymonialny), jak chodz±cy po wodzie Jezus Chrystus – nie¶miertelny Reżyser jednego z najwybitniejszych starożytnych stereonów ¶wiata, stał na niewidzialnym dnie ekranu po¶rodku pierwszego basenu.
Ruszył do brzegu. Woda zalewała mu tylko stopy. Szedł po jej powierzchni z ręk± wzniesion± do góry. Patrzył w lazurowe niebo. Czułem na ramionach ciężar jego ciała. Kiedy wspi±ł się po drabince na brzeg basenu, płaszczyzna spoczywaj±ca na moich barkach uniosła się pod sufit pokoju.
Oto dlaczego żaden z nas nie uderzył dot±d głow± w górn± ¶cianę bloku stereonów: ani razu nie było tu takiej sytuacji, żeby jeden pływał, a drugi przebywał w tym pokoju. Ekran miał wysoko¶ć szesnastu kondygnacji, za¶ lustro wody w basenach znajdowało się pół metra poniżej poziomu podłogi parteru i plaży.
Sofia patrzyła na mnie ze zdumieniem.
– Dlaczego nie powiedzieli¶cie nam, że jeste¶cie autentyczni? – spytała.
– Ty również nie powierzyła¶ mi swojej tajemnicy.
– Od dawna przebywacie w tym bloku?
– Od szóstego lipca.
– My w Sorrento mieszkamy już osiem miesięcy. Co pod kinoplanem mówi± na nasz temat?
– Nigdy tam nie byłem.
– Urodziłe¶ się w tym stereonie?
– Mniejsza o to, gdzie się urodziłem. Klimat Capri bardzo mi odpowiada i mam zamiar zostać tu jeszcze kilka tygodni.
– To znaczy, że nie wiesz, co się tutaj dzieje.
Podszedłem do drzwi i zamkn±łem je na klucz.
– Wyjdziesz z tego pokoju dopiero wtedy, gdy powiesz mi cał± prawdę.
– Zwariowałe¶? – Spojrzała na zegarek. – Dochodzi dwunasta. Nie możemy zostać na Capri. Za sze¶ć godzin w Neapolu wybuchnie bomba termoj±drowa o wielkiej mocy.
– Kto wywoła eksplozję?
– Pogotowie ratunkowe. Ekipa liczy szesna¶cie osób. W jej skład wchodz± komandosi. Nie mogli zabrać ze sob± nowoczesnej broni, ponieważ z zewn±trz przez granicę kanału zerowego przenikaj± tylko nagie ciała. Bombę musieli zdobyć na miejscu. Przybyli tu spod Dachu ¦wiata, aby przywrócić wolno¶ć uwięzionym ludziom.
– Jakim ludziom?
– Żywym.
– Gdzie oni s±?
– W Neapolu.
Przyniosłem z łazienki dwie puszki coca-coli. Sofia kontynuowała:
– Jest ich czterystu sze¶ćdziesięciu o¶miu. S± to wszyscy stereowidzowie, jacy weszli do tego uszkodzonego bloku w czasie ostatnich dwunastu lat.
– A dlaczego wy nie zostali¶cie aresztowani?
– Ponieważ widma nas nie rozpoznały. Do czasu wykrycia awarii każdy widz był znaczony substancj±, która wysyła niewidzialne promienie, dzięki czemu w stereonach żywi ludzie mogli rozpoznawać się wzajemnie przy pomocy specjalnych wskaĽników. Ale od roku w kanale zerowym nie stosuje się już tego rodzaju zabiegów.
– Rozumiem
|
WÄ…tki
|