ďťż

Texar w jakiś sposób dowiedział się o istnieniu przejścia...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Pomyślał, że obrońcy Camdless Bay spróbują może uciec tamtędy, kiedy już nie będą mogli dłużej utrzymać domu. I poprowadziwszy swoją bandę na prawy brzeg rzeki, po sforsowaniu ogrodzenia i zmuszeniu Burbanka i jego ludzi do wycofania się w mury Castle House, sam z kilkoma wspólnikami niewątpliwie zaczaił się przy zatoce. Tam zaskoczył dwóch Murzynów strzegących łodzi i kazał zamordować nieszczęsnych, których krzyki nie mogły być usłyszane pośród wrzawy, jaką czynili oblegający. Potem Hiszpan zaczekał, aż pojawiła się Zerma, a zaraz za nią mała Dy. Widząc je same, sądził pewno, iż ani pani Burbank, ani jej mąż i przyjaciele nie zdecydowali się jeszcze uciec z Castle House. Musiał się więc zadowolić tą zdobyczą i porwał dziecko i Mulatkę, by je zawieźć do jakiejś nieznanej kryjówki, gdzie nie da się ich odnaleźć! A jakiż straszliwszy cios mógł zadać ten nędznik Burbankom? Ojciec, matka, czyż bardziej by cierpieli, gdyby im wyrwał serce? Ci z Camdless Bay, co ocaleli, spędzili okropną noc, bo w dodatku obawiali się, że napastnicy wrócą, może liczniejsi lub lepiej uzbrojeni, ażeby zmusić ostatnich obrońców Castle House do poddania. Na szczęście do tego nie doszło. Nastał dzień po nocy, w czasie której Burbanka i jego towarzyszy nie poderwał na nogi nowy atak. Jakże by im się jednak przydało wiedzieć, dlaczego poprzedniego dnia oddano te trzy strzały z działa i dlaczego napastnicy wycofali się, skoro wystarczyłby jeszcze jeden wysiłek — najwyżej godzinny — i dom znalazłby się w ich rękach! Czy należało przypuszczać, iż ów odwrót spowodowała demonstracja siły federalistów przy ujściu Saint Johns? Czyżby okręty komodora Duponta opanowały Jacksonville? James Burbank i jego bliscy niczego by bardziej nie pragnęli. Mogliby w takim wypadku zupełnie bezpiecznie podjąć energiczne poszukiwania Dy i Zermy, bezpośrednio zaatakować Te-xara, o ile Hiszpan nie wycofał się ze swymi zwolennikami, ścigać go jako inicjatora zniszczenia Camdless Bay, a zwłaszcza jako sprawcę podwójnego porwania: Mulatki i dziecka. Tym razem Hiszpan nie znalazłby żadnego alibi w rodzaju tego, jakim się posłużył na początku tej opowieści, kiedy stanął przed sądem Saint Augustine. Jeżeli nawet Texar nie stał na czele bandy przestępców, która napadła na Camdless Bay — czego posłaniec Harveya nie potrafił Burbankowi powiedzieć — to czyż ostatni krzyk Zermy nie ujawnił jego bezpośredniego udziału w porwaniu? W dodatku czyż panna Alicja nie rozpoznała go w chwili, gdy łódź odpływała? Tak, sąd federalny potrafi zmusić tego nędznika do wyznania, gdzie uprowadził swoje ofiary, i ukarać go za zbrodnie, których trudno się dłużej wypierać. Na nieszczęście nic nie potwierdziło przypuszczeń Burbanka co do wejścia floty abolicjonistów na wody Saint Johns. Wystarczająco dowiodły tego wieści, jakie 3 marca przyniósł jeden z rządców z drugiego brzegu rzeki. Żaden okręt nie pojawił się na razie na wysokości latarni w Pablo. Wszystko ograniczało się do zajęcia Fernandiny i Fort Clinch. Wyglądało na to, że komodor Dupont chce się posuwać w głąb Florydy z największą ostrożnością. W Jacksonville zaś ciągle królowali stronnicy zamieszek. Po wyprawie na Camdless Bay Hiszpan wrócił do miasta. Organizował tam obronę na wypadek, gdyby kanonierki Stevensa próbowały sforsować mierzeję na rzece. Niewątpliwie poprzedniego dnia fałszywy alarm wezwał go razem z jego bandą grabieżców. Koniec końców, taka zemsta chyba mu wystarczała: plantacja zniszczona, warsztaty spalone, Murzyni, z których chat nic nie zostało, rozproszeni po lasach hrabstwa, wreszcie mała Dy uprowadzona od ojca, od matki, i nie było możliwości odnalezienia jej śladu. Co do tego James Burbank upewnił się ostatecznie, kiedy z rana wraz z Walterem Stannardem popłynęli prawym brzegiem w górę rzeki. Daremnie przetrząsnęli najmniejsze zakola, szukali jakiegokolwiek tropu, który by im wskazał kierunek, w jakim popłynęła łódź. Wszelako poszukiwania te były bardzo niekompletne, gdyż wypadałoby również zbadać lewy brzeg rzeki. Czy było to jednak teraz możliwe? Czy nie należało raczej poczekać, aż Texar i jego zwolennicy staną się bezsilni, kiedy wkroczą federaliści? I czyż rozważnie by było zostawić w Castle House panią Burbank w stanie, w jakim się znajdowała, Alicję, która nie mogła jej odstąpić, Edwarda Carrola przykutego na kilka dni do łóżka, skoro ciągle zachodziła obawa, że napastnicy wrócą? Ale najgorsze było to, że James Burbank nie mógł nawet marzyć o tym, aby wnieść skargę przeciwko Texarowi ani za zniszczenie plantacji, ani za porwanie Zermy i dziewczynki. Jedynym sędzią, do którego mógłby się zwrócić, był sam sprawca tych zbrodni. — Jamesie — powiedział Stannard — jeśli twojemu dziecku grożą niebezpieczeństwa, to przynajmniej jest z nią Zerma i możesz liczyć na jej oddanie aż... — Aż do śmierci... Owszem — odparł Burbank. — A co będzie , kiedy Zerma umrze?... — Posłuchaj, mój drogi — rzekł na to Stannard. — Jak się zastanowić, to w interesie Texara nie leży dopuszczenie do ostateczności. Jeszcze nie wyjechał z Jacksonville, a dopóki tu będzie, sądzę, że jego ofiary nie muszą się niczego obawiać. Czyż twoje dziecko nie może być gwarancją, zakładnikiem na wypadek represji, których Hiszpan na pewno się lęka nie tylko z twojej strony, ale i ze strony sądów federalnych za obalenie legalnych władz Jacksonville i zniszczenie plantacji unionisty? Oczywiście, że tak. Toteż w jego interesie leży oszczędzenie ich, i lepiej zaczekać, aż Dupont i Sherman zajmą okolice, żeby przeciw niemu wystąpić. — Ale kiedyż oni tu przyjdą? — zawołał Burbank. — Jutro... może jeszcze dzisiaj! Posłuchaj, Dy jest tarczą dla Texara
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.