- Stortey ma podstawy do obaw...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Tu stan± siê pierwszym celem Chase'a i pomog± mu jeszcze silniej rozpaliæ p³omieñ nienawi¶ci. Trzeba ich namówiæ, by natychmiast wyjechali. - To niemo¿liwe, Desaures. Rom upar³ siê jak osio³. Nie chce siê ukrywaæ, kiedy dziej± siê takie rzeczy, a nad jego bliskimi zawis³o niebez- pieczeñstwo. - Wiêc zbierzcie wiernych ludzi i umocnijcie dom Monteków. Do rana pode¶lê wam broñ i paru ochotników. Byæ mo¿e klani¶ci nie zechc± nadstawiaæ karku. Ci wrzaskliwi specjali¶ci od pogromów och³on±, kiedy zobacz±, ¿e spotkaj± siê z godn± odpraw±. Poza tym postaramy siê zmobilizowaæ uniwersów - maj± wszêdzie swoich ludzi, szczególnie w¶ród dziennikarzy. Tropinin s³ucha³ Desauresa z rosn±cym zainteresowaniem. Oto realny ruch oporu. Spokojny, leciwy filozof, który lubi snuæ rozwa¿ania na abstrakcyjne tematy, okaza³ siê cz³owiekiem czynu. Inspektor odnosi³ wra¿enie, ¿e Desaures i jego przyjaciele od dawna przygotowywali siê do takiego rozwoju wydarzeñ. Mi³o¶æ Roma i Uli, dziêki dziwnemu zbiegowi okoliczno¶ci, sta³a siê wstrz±sem, który sprawi³, ¿e konflikt od dawna ju¿ narastaj±cy w g³êbi hermesjañskiego spo³eczeñstwa ujawni³ siê z ca³± wyrazisto¶ci±, a podziemna walka zwalczaj±cych siê stronnictw przekszta³- ci³a siê w otwarty konflikt. Storteya opu¶ci³a jego zwyk³a obojêtna niefrasobliwo¶æ. Poczu³ siê bojownikiem. - Zostanê z tob± -o¶wiadczy³ Fairfax. Przyjaciele u¶cisnêli sobie d³onie. - Utrzymujcie ze mn± sta³± ³±czno¶æ - Desaures wsta³. - Szczê¶liwej podró¿y, signor legat. Niech pan opowie o nas-tam, na Ziemi. To, ¿e Ziemia istnieje, bêdzie dla nas ¼ród³em odwagi. Tropinin po¿egna³ siê ze swymi nowymi znajomymi i wróci³ do hotelu. Nie, nie na pró¿no wpad³ mu do g³owy pomys³, by odwiedziæ Weronê. Teraz wiedzia³ o Hermesie wszystko, co by³o niezbêdne, aby podj±æ w³a¶ciw± decyzjê. Tropinina ¿egnano ju¿ bez tej pompy, z jak± go powitano. Albo w³adze Werony dowiedzia³y siê o jego nagannej dzia³alno¶ci nie licuj±cej ze statutem dyplomaty, albo po prostu zaprz±ta³y je wa¿niejsze sprawy. Prefekt oznajmi³, ¿e odwiedziny legata na zawsze zostan± w pamiêci weroñczyków, i na tym po¿egnanie siê zakoñczy³o. 20S W kabinie by³o pustawo. Tropinin wzi±³ od stewardesy ¶wie¿e wydania gazet centralnych i zacz±³ lekturê. Ca³a prasa za sensacjê dnia uzna³a Wczorajszy mityng. Informowano, ¿e klani¶ci, albo chasery¶ci, jak zaczêto ich okre¶laæ, utworzyli ju¿ kilkadziesi±t centurii, ich szeregi wci±¿ rosn± i bardzo prawdopodobne, ¿e sama tylko Werona wystawi ca³y legion. Przypuszczano, ¿e na tym sprawa siê nie zakoñczy - w innych miastach Hermesa niew±tpliwie znajdzie siê wielu chêtnych do pój¶cia w ¶lady weroñczyków. Prominentni klani¶ci z Mediolanu i Neapolu oznajmili w krótkich wywiadach, ¿e pragn± nawi±zaæ z nimi ³±czno¶æ i przyst±piæ do formowania oddzia³ów bojowych z miejscowych patriotów. Poparcie dla ruchu, choæ sformu³owane nader ostro¿nie, zadeklarowa³o kilku senato- rów. Natomiast rz±d w dalszym ci±gu zachowywa³ milczenie. Ciekawe, co o tym wszystkim s±dzi Wielki Matematyk? Uwagê Tropinina zwróci³a jedna ciekawa informacja. Korespondent, powo³uj±c siê na osobist± roz- mowê z Chasem, donosi³ o jego zamiarze wyg³oszenia mowy w Senacie, w której chce zapoznaæ w³adzê i spo³eczeñstwo z "pragnieniami zaniepoko- jonych obywateli". Nowo kreowany duce wyra¼nie nie mia³ zamiaru traciæ czasu i szykowa³ siê do wyst±pienia w stolicy. Potem w rubryce "Kronika s±dowa" trafi³ na wspania³y materia³. Do s±du prowincji Apulii wp³yn±³ wniosek grupy robotów o zarejestrowanie ich jako miejscowej gminy dziesi±tego klanu. Autorzy wniosku stwierdzili, i¿ niesprawiedliwo¶ci± jest pozbawianie przyt³aczaj±cej wiêkszo¶ci miesz- kañców Hermesa prawa do posiadania w³asnego klanu. Jednocze¶nie wnioskodawcy prosili o w³±czenie do panteonu bóstw swego w³asnego boga - Elektrona, jako kolejnego uosobienia Rozumu. W gazecie zamieszczono protokó³ zabawnej rozprawy s±dowej. "Kwestor Apulii. Kto jest pe³nomocnikiem powoda? Roboz. Numer 2712, wysoki s±dzie. , Kwestor. Przeznaczenie konstrukcji? Robot. Prowadzê kancelariê w biurze adwokackim. Kwestor. Wasz wniosek nie mo¿e zostaæ przyjêty do rozpatrzenia, poniewa¿ powód nie jest cz³owiekiem, lecz mechanizmem. Robot. Jestem gotów udowodniæ, ¿e roboty w niczym nie ustêpuj± ludziom, za¶ w niejednym nawet ich przewy¿szaj±. Kwestor. To nie ma nic do rzeczy. Stworzyli¶my was, by realizowaæ swoje cele. \ Robot. Ale ludzi równie¿ kto¶ stworzy³, by realizowaæ swoje cele. Kwestor. Powód i jego wspó³bracia s± tylko bezdusznymi narzêdziami, j Robot. O¶mielam siê zauwa¿yæ, wysoki s±dzie, ¿e zgodnie z racjonalisty-j cznym ¶wiatopogl±dem Hermesjan nie istnieje co¶ takiego jak autonomicz-i na dusza. Wszystko, co zwi±zane jest z tym pojêciem - mo¿no¶æ prze¿ywa- nia, rado¶æ, smutek, mi³o¶æ, nienawi¶æ - stanowi funkcjê mózgu i organów zmys³u. Posiadamy zarówno jedno, jak i drugie. Kwestor. Wytwarzamy podobnych sobie w sposób biologiczny. Robot. S³usznie, pod tym wzglêdem nasz rodzaj ró¿ni siê od zwierz±t. Rozmna¿amy siê w sposób mechaniczny. K w e s t o r . Co to za aluzje przyrównuj±ce nas do zwierz±t? Cz³owiek jest istot± my¶l±c±. Robot. Zwierzê równie¿ my¶li, lecz na poziomie prymitywnym. Wy¿sza forma rozwoju umys³owego, my¶lenie abstrakcyjne, w³a¶ciwe jest jedynie homo sapiens i maszynie elektronicznej. Czy zna pan formu³ê «deus ex machina»? Kwestor. Pe³nomocnik powoda chce zaimponowaæ s±dowi sw± wiedz±? Proszê mówiæ ludzkim jêzykiem. A poza tym, dlaczego u diab³a pe³nomoc- nik zadaje mi pytania! Tutaj ja pytam! Robot. Niech mi wysoki s±d wybaczy, to siê ju¿ nie powtórzy. Wspo- mniany zwrot ³aciñski znaczy dos³ownie «bóg z maszyny*. Kwestor
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkÅ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gównianego szaleÅ„stwa.