ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
I tego
się
dowiedziała od swego ojca.
Masz to, czego chciałeś, ojcze - pomyślała. - Cała Smocza Paszcza należy teraz
do
ciebie.
Enliemu dostały się nawet kruki, osławiona podniebna armia. Na jej ramieniu
siedział
Krak, który kłapał z zimna dziobem. Przed wyjazdem z Lorlą do Nar ojciec ją
ostrzegł, by
zawsze i wszędzie zabierała kruka ze sobą.
- On jest teraz przywódcą stada - oznajmił.
Nina doskonale wiedziała, co to znaczy. Krak nosił na szyi złoty łańcuch, symbol
przywództwa wśród kruków. Nina przypomniała sobie to, co opowiedział jej Eneas,
który był
bardzo dumny ze swoich ptaków i nieustannie się nimi chełpił. Wiedziała wszystko
o tym, co
znaczy pozycja przywódcy stada. Kruk, który przewodził stadu dla Eneasa, musiał
zginąć ze
swoim panem. Nina spojrzała na siedzącego na jej ramieniu ptaka, rada choć z
takiego
towarzystwa. Według powszechnego mniemania, podniebna armia Eneasa wciąż krążyła
wokół Szarej Wieży, czekając na powrót swego pana. Pozbawione wodza ptaki bez
sprzeciwu
pozwoliły Grathowi i jego ludziom na wymordowanie obrońców wieży.
- Zostań ze mną - zwróciła się do ptaka. - Możesz mi być potrzebny.
Nie wiedziała, czego się może spodziewać po wejściu do Szarej Wieży. Nie
powiedziała nawet Grathowi, że wieża jest jej celem. Przez chwilę zastanawiała
się, jaka też
byłaby jego reakcja, gdyby się o tym dowiedział wcześniej. Choć była córką
diuka, jemu zaś
płacono za jej ochronę, łatwo mógł ją zostawić własnemu losowi. Odwiózł ją aż
dotąd,
jedynie dlatego, że usilnie nalegała. Żeby pojąć głębię ojcowskiego szaleństwa,
musiała
zobaczyć pobojowisko własnymi oczami.
I oto Szara Wieża zaczęła ją wzywać w sposób, jakiego nie oczekiwała. Ogarnęła
ją
fala dawno zapomnianym wspomnień. Patrzyła na wieżę, czuła jej zew i
zastanawiała się, jak
też by wyglądało jej życie, gdyby tu przyjechała wcześniej.
Może by się skończyło.
- - Jedziemy dalej - powiedziała cicho. Jej głos prawie nikł w szumie wichury.
- - Dalej? - spytał Grath. - To znaczy dokąd?
- - Do wieży.
- - Nie. Ani myślę.
Nina jednak nie dała się zbić z tropu.
- Ja jadę. Wy możecie pojechać ze mną, albo zostać, jeżeli się boicie. Sama
wrócę do
Czerwonej Wieży.
Najemnicy wydali pomruk niechęci. Grath podprowadził konia bliżej i pochylił się
ku
dziewczynie, tak by jego podwładni nie słyszeli, co chciał jej rzec.
- - Słuchaj, smarkulo - syknął. - Przywiozłem cię aż tutaj, ale dość tego! W tej
wieży
nie ma nic, co byłoby warte obejrzenia. Nie zmuszaj mnie, bym cię odstawił na
południową
mierzeję jak nieposłusznego bachora!
- - Chcę wszystko zobaczyć sama! - upierała się Nina.
- - Tam są tylko trupy, głupia dziewko! Chcesz pooglądać nieboszczyków? To się
rozejrzyj! Tutaj masz ich chyba pod dostatkiem!
Krak nastroszył pióra.
- - Jadę! - uparła się Nina. - Z wami albo bez was!
Twarz Gratha poczerwieniała.
- - Tylko spróbuj, a klnę się na piekło, że...
- Co, Grath? Przerzucisz mnie przez siodło i zawieziesz do Czerwonej Wieży jak
worek żyta? Nie sądzę. - Nina wbiła w niego lodowate spojrzenie. - Rusz tylko
palcem, a
powiem ojcu, że ośmieliłeś się mnie tknąć! Powiem, że mnie zgwałciłeś. Poskarży
się
Biagiowi i nie dostaniesz złamanego szeląga!
Groźba w jej głosie sprawiła, że Grath zaczął się wahać. Wiedział, że Enli
uwielbia
córkę, a bez jego rekomendacji Biagio nie rozwiąże sakiewki. I w końcu Grath
ustąpił.
- Nie ma tam niczego godnego uwagi - ostrzegł ją ponownie. - Znajdziemy tam
tylko
te przeklęte ptaszyska. Jeżeli nas zaatakują...
- Nie zaatakują - zapewniła go Nina. - Krak nas ochroni. Trzymajcie się blisko
mnie a
nic warn nie będzie.
Były to śmiałe słowa i dziewczyna spostrzegła, że najemnicy rozważąjąje w
myślach.
Sama nie była pewna, czy tak będzie w istocie. Choć ostatni raz odwiedziła Szarą
Wieżę jako
pięcioletnie dziecko, pamiętała, że kruki Eneasa były przerażającymi
stworzeniami. W jej
umyśle pojawiła się wizja tysięcy wpatrzonych w niąognistych oczu
|
WÄ
tki
|