ďťż

Od wielu lat stosunki między Szwecją i Danią były bardzo napięte, a poczynania Corfitza Ulfeldta nie przyczyniły się do ich poprawy...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Były ochmistrz Danii zaoferował Szwedom swe usługi i okazał się prawdziwym podżegaczem wojennym, występując przede wszystkim przeciwko królowi Fryderykowi III. Krystyna jednak nie pasjonowała się wojną w tym samym stopniu, co sztuką i kulturą. Abdykowała na rzecz kuzyna Karola Gustawa z Pfalz, dziesiątego Karola na szwedzkim tronie. To był dopiero wojowniczy władca! U niego Ulfeldt znalazł większe zrozumienie. Karol X Gustaw musiał się jednak najpierw zająć wschodnią Europą, ale jednocześnie przygotowywał plany napaści na Danię. Corftz Ulfeldt okazał się dla Szwedów nieoceniony. Chętnie zdradzał wszystkie tajemnice dotyczące starej ojczyzny. Były ochmistrz królestwa pragnął zemsty. Nie jest do końca pewne, jakie myśli krążyły mu po głowie, być może zamierzał zdobyć stanowiska regenta Danii, która właśnie podporządkowywała się Szwecji. A może myślał bardziej realnie, zdając sobie sprawę z tego, że jego noga nigdy więcej nie będzie mogła stanąć na duńskiej ziemi? Tego nikt nie wie. W każdym razie z radośeią popełnił zdradę stanu, choć sam nie używał tego określenia. Uznał, że jest to winien Szwecji, która tak gościnnie go przyjęła, w przeciwieństwie do Danii, gdzie ubliżano tak wielkiemu politykowi, za jakiego się uważał. Karol X Gustaw zamierzał zaatakować Danię od południa ze szwedzkich posiadłości - Bremy, Wismaru i Pomorza Zachodniego, trzech niedużych, ale dla Duńczyków stanowiących zagrożenie skrawków lądu. Wojna rozpocząć się miała wkrótce, jak tylko pozwolą na to okoliczności. Na razie jednak ważniejsze było co innego. Jednakże Duńczycy zdali sobie sprawę z grożącego im niebezpieczeństwa. Wzmocniono straże w Holsztynie. Tam też wysłano kapitana Tancreda Paladina. Był jesienny wieczór 1654 roku, Tancred pełnił akurat wartę na rzeką Łabą, choć nikt nie spodziewał się ataku Szwedów. Gęsta mgła spowijała pola i przesłaniała biskupstwo Bremy, położone na przeciwległym brzegu. Tęsknił bardzo za domem, za Jessiką i małą Leną, która skończyła już dwa lata. W chłodny wieczór myśl o żonie i córce rozgrzewała mu serce. Co mogły teraz robić? Wyobrażał sobie ciepłe światło padające z okien Gabrielshus i je obie w środku wraz z dziadkiem i babcią. Lena siedzi na kolanaeh Jessiki, ogląda obrazki i sennie przymyka oczy. Niemal zasypia, więc dziadek Alexander, który ją uwielbia i straszliwie rozpieszcza, bierze dziecko na ręce i zanosi piastunce. A ojciec nie pocałuje córeczki na dobranoc... Po rzece chyłkiem przemknęła łódź. Tancred usłyszał plusk spadających z wioseł kropel wody. Nie zareagował. Wiedział, że to jego kolega, młody Peder, który miał dziewczynę na drugim brzegu rzeki i skrywany przez mgłę czasami ją odwiedzał. Nie było to zabronione, ponieważ Dania nie znajdowała się bezpośrednio w stanie wojny ze szwedzką Bremą, ale mimo wszystko żołnierz nie powinien wyprawiać się, ot, tak sobie, do sąsiedniego kraju. Tancred szedł dalej. Słyszał, jak łódź dobiła do brzegu, i wkrótce dotarł do niego głos Pedera, przytłumiony, ale wibrujący wzburzeniem. - Tancredzie! Jesteś tutaj? Nie wierzę własnym oczom! Tancred przystanął; Peder dopadł go zdyszany. - Zgadnij, co przeżyłem! - Nie, nie ośmielę się - uśmiechnął się Tancred. - Nie, to nie ma żadnego związku z moją dziewczyną. Usiądź i posłuchaj! - Dziękuję, raczej postoję. - Tancred rzucił okiem na wilgotną ziemię. - Słuchaj, więc, teraz, kiedy wracałem, na drugim brzegu była straszna mgła. Zabłądziłem. I nagle ty stanąłeś przede mną! Tancred drgnął. Czy to znów daje o sobie znać dziedzictwo Ludzi Lodu? - Co chcesz powiedzieć? Peder podniecony kiwał głową. - W mundurze, prawie takim jak twój, choć niedokładnie. "Co tu robisz, Tancredzie", zapytałem. On popatrzył na mnie zdumiony i odpowiedział po szwedzku: "Nie nazywam się Tancred. A czy ty nie jesteś duńskim żołnierzem? Co ty tu robisz?" Trochę się przestraszyłem, bo wyglądał dość groźnie, ale odparłem: "Byłem z wizytą u dziewczyny, kornecie." Taki miał stopień. "Nie mam żadnych złych zamiarów. Ale naprawdę nie jesteś Tancredem? Mógłbym przysiąc, że to ty." "Nie, powiedział, mam na imię Mikael." Wtedy dostrzegłem, że jest trochę młodszy od ciebie. A potem wymienił jeszcze jakieś bardzo długie nazwisko, które po drodze zapomniałem. Na Boga, nie myślałem, że dwu obcych ludzi może być tak podobnych do siebie! Tancred wpatrywał się w niego podniecony. - Mikael? Mikael Lind z Ludzi Lodu, czy tak właśnie powiedział? - Co? Skąd to wiesz? Znasz go? - Nie - odparł Tancred. - Ale to zaginiony krewniak. Sądziliśmy, że nigdy więcej go nie zobaczymy. Przewieź mnie na drugą stronę, Pederze, i pokaż, gdzie on jest. - To nie będzie trudne. On też się zaciekawił i chciał cię spotkać. Chociaż nie wiedział, że jesteście spokrewnieni. Czeka na drugim brzegu
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.