ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
egła znajomość języków i wyostrzony wzrok to waż-
na broń wywiadowcy. Akwarium dokłada wszelkich sta-
rań, by zmusić swych oficerów do opanowania języków
obcych. Za znajomość jednego języka zachodniego płacą
10% więcej. Za każdy język orientalny - 20%. Jeśli wła-
dasz pięcioma językami Wschodu - masz podwójny
okład. Ale to nie premie zmuszają mnie do wysiłku: jeśli
nie opanuję dwóch języków, wywalą na plesiecki kosmo-
drom. Wcale ml to nie w smak. Dlatego wkuwam. Języki
obce przychodzą mi z trudem, nie mam dobrego słuchu.
Wrażliwość układu słuchowego obniżona po służbie
w wojskach pancernych. Staram się jak mogę. Podcią-
gam się. Pod tym względem jestem najgorszy w grupie.
WIKTOR SUWOROW
Byli słabsi, lecz już odpadli. Jestem następny w kolejno-
ści. Niech to diabli, nadrobię w innych dziedzinach.
- Miałem te same trudności - pociesza mnie Słoń. -
Ucz się całych stron na pamięć. W ten sposób w rozmo-
wie i na piśmie będziesz mieć w zanadrzu gotowe zwro-
ty, zdania, kwestie. Biegłość przyjdzie z czasem.
Uczę się całych stron. Wkuwam je na pamięć. Następnie
piszę to, co zapamiętałem. Przepisuję te strony po trzy-
dzieści razy, starając się wyeliminować wszystkie błędy.
Ze wzrokiem jeszcze gorzej niż z językiem. W Specna-
zie nauczyłem się patrzeć w oczy psom. Ale tutaj to nie
wystarcza. Każą nam ćwiczyć przed lustrem: patrz
w oczy bez mrugania. Nie spuszczaj wzroku. Jeżeli
chcesz kogoś zwerbować, musisz przede wszystkim wy-
trzymać jego wzrok. Przyjaźń zaczyna się od uśmiechu,
werbunek - od spojrzenia. Jeżeli nie wytrzymałeś pier-
wszego badawczego spojrzenia swojego rozmówcy, nie
próbuj go zwerbować: jest silniejszy psychicznie. Nie
ulegnie.
Wychodzę z metra na stacji "Krasnaja Priesnia" i idę
do ZOO. Jeśli macie ten sam problem, przyjdźcie tuż
przed zamknięciem ogrodu. Nikt wam nie będzie prze-
szkadzać. Tu patrzę w oczy tygrysom, panterom. Sta-
ram się kierować swoją wolą, zaciskam szczęki. Nieru-
chome, żółte źrenice drapieżnika rozpływają się przede
mną. Mocniej ściskam pięści, wbijam w dłonie pazno-
kcie. Trzeba niezmiernie wolno zmrużyć oczy i znów
wolno, powolutku rozszerzyć, tak, aby nie mrugać. Oczy
pieką, łzawią. Jeszcze moment - i mrugnąłem. Wielki,
rozleniwiony, ryży kocur odwraca mordę: słabyś jeszcze,
Suworow, żeby się ze mną mierzyć.
To nic, stary. Jestem uparty. Przyjdę tu w następną
niedzielę. I w następną. I jeszcze raz. Jestem uparty...
Szary kołowrót nocy l dni. Nasz program można by
z powodzeniem rozłożyć na 10 lat. Ale został skonden-
sowany do lat pięciu i nie każdy wytrzymuje. Może to też
rodzaj próby? Może do tego właśnie sprowadza się głów-
ny sens naszego przygotowania: już tutaj pozbyć się
słabeuszów, na własnym terytorium, żeby uniknąć nie-
spodzianek w przyszłości?
AKWARIUM
X
W
wywiadzie obowiązuje zasada: nie wolno odrywać
się od ogona! Jeżeli widzisz, że jesteś śledzony, przede
wszystkim nie daj po sobie poznać, że się zorientowałeś,
nie panikuj l nie miotaj się nerwowo. Jesteś dyplomatą,
do diabła! Poszwendaj się po mieście. Dziś musisz zrezyg-
nować z wyjścia na operację. Może udają, że zdjęli obsta-
wę, a w rzeczywistości sterczą pod bokiem, jeszcze licz-
niejsi i w zmienionym składzie: same nowe twarze.
W dniu, gdy wykryłeś inwigilację - zakaz operacji. To że-
lazna reguła. Każdą operację opracowuje się w kilku wa-
riantach. Dziś śledzą - powtarzamy ją nazajutrz albo za
tydzień, albo za miesiąc. Ale nie próbuj się wymykać! Jeśli
ich zgubisz, choćby nawet pod najlepszym pretekstem,
pokażesz tym samym, że jesteś szpiegiem, a nie zwyczaj-
nym dyplomatą, że potrafisz rozpoznawać inwigilację, że
z jakichś tobie tylko znanych powodów musisz się od niej
uwolnić. Odtąd nie zaznasz spokoju. Będą siedzieć ci na
karku dzień i noc, i cała twoja robota na nic. Jeden raz
zdołasz ich zgubić, a oni zaliczą cię do kategorii niebezpie-
cznych i już nigdy się od nich nie uwolnisz, każdego dnia
ze trzydziestu będzie dreptać ci po piętach. Tak więc nie
wolno gubić ogona. Ale nie dziś...
Dziś mamy zielone światło. - Pieprzyć wasze kariery
dyplomatyczne - powiedział Słoń. - Zdarzają się sytu-
acje, kiedy Akwarium rozkazuje wykonać zadanie za
wszelką cenę. Urywać się!
Jest nas dwóch. Żenią i ja. Urywać się! Łatwo powie-
dzieć. Nad Moskwą zapadł już zmierzch. Ziąb. Opusto-
szały ulice. Za trzy dni zapije, zatańczy Moskwa. Święta,
defilady, orkiestry dęte. Miasto zamarło przed wybu-
chem pijanego szaleństwa. Tylko my dwaj i czarne cle-
nie za plecami. Nasze, ale nie tylko nasze. Miotają się,
nie kryją swojej obecności. Gdybyśmy pracowali w po-
jedynkę, zgubilibyśmy ich bez trudu. Co prawda nie
wolno odrywać się, ale nauczyli nas, jak to się robi.
Pierwszy raz wyrwaliśmy w pasażu Pletrowskim.
Świetne miejsce, ludne. Skoczyliśmy w tłum, przez sto-
jące kolejki, rozpychając na prawo i lewo, po stromych
schodkach, i znowu w tłum, kilka przejść - do metra!
WIKTOR SUWOROW
Ale cienie wciąż za nami, nie pozostają w tyle
|
WÄ
tki
|