ďťż

- Nic i nic! - głucho zawołał wreszcie, uderzając ręką w księgę z głębokim zniechęceniem niewiary, a rozżarzone długim natężeniem myśli zaczynały coraz jaśniej pryskać i...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
- Tyle lat pracy, tyle dni bez przerwy i nocy bez spoczynku żyję tym jednym światłem, a dokoła ciemniej niż kiedy! - Adelo! od czasu jak ciebie ujrzałem, natchniony tą myślą, nią oddycham, w nią patrzę, jak w gwiazdę zbawienia, a gwiazda w błędny ognik zmieniona wodzi mię po bezdrożach kłamstwa! - Nadzieja! szatański wymysł! Hydra, której doświadczenie co godzina sto głów urywa, a ta w następnej wnęca nas do labiryntu własnych marzeń, aby potem szydzić, gdy w rozpaczy nie umiemy wrócić na świat, wrócić między zwyczajne ludzkie myśli, którym staliśmy się obcy! Od czasów wielkiego Hermesa - Egipcjanie, Grecy, Rzymianie, Arabowie, pierwsze potęgi umysłów, cały zaszczyt świata rozumnego, poświęcali swe trudy wielkiej tajemnicy. - I cóż z prac tylu, z tylu wieków za ślady? - Słowa! słowa, a nigdzie światła prawdy! - Ten łudził kilkadziesiąt lat siebie, po śmierci, jakby przez zemstę, łudzi innych pismami! - Ów nie wierzył, szydził w głębi duszy z tajemnic, szczęśliwy kuglarz, głoszony za adeptę, poza grobem ukradzioną sławę zagadkami przedłuża - wszędzie obłuda, bluźnierstwo! - A ja, mamże, młody, żywić szaloną myśl odkrycia prawdy w samym jej przysionku! - Miałożby to być fałszem? Miałażby ludzkość tak długo przed sobą kłamać, aż wreście, jak stary łgarz, uwierzyła własnemu kłamstwu i rzuciła niby dla dzieci zabawkę - zadanie kamienia mędrców? - A te stosy foliałów, gdzie jeden pomysł na tortury brany wydaje głosy, o których mu się nie śniło! - A te chełpliwe zaręczenia tylu tysięcy uczonych - a te oczewiste świadectwa całej powagi historii - wszystkoż to ma być złudzeniem albo zwodniczym kuglarstwem? - Ha! wtedy, cała uczona ludzkości, nawet byś wzgardy niewarta! - Ale nie! - człowiek upaść może, lecz ludzkość nie błądzi! - Jedno kłamstwo trzydzieści wieków żyć nie zdoła! - Gdy rozum odmawia świadectwa, to wiara ożywi nadzieję - poważne cienie, przebaczcie! - Wierzę, z głębi duszy wierzę w istnienie wielkiej tajemnicy, ja jej dojdę albo zginę! - Abu Izmaelu! mistrzu mój, prześladowany męczenniku prawdy, ty mi ją objaw! - nie zdradzę - na lepszy cel i ty byś jej nie użył! - Nie jestże to szalony los - gardzić złotem, całymi ziemi bogactwami, a krwią własną, zbawieniem chcieć go się dokupić! - Tłum wielbi cierpliwość; patrząc na głębokie znaki, jakie dręczące zagadki przedwcześnie na czole wyryją - pobłaża nienasyconej chuci - z twoich oczu stara się wyczytać nadzieję złotego plonu dla siebie. - A potem - jak drugiego Kolumba po odkryciu złotych krain wiecznej młodości - rzuci cię jak narzędzie już niepotrzebne! - Adelo! bylebyś ty mnie zrozumiała, Jedno twoje spojrzenie budzi we mnie nieznane siły. Twoja miłość uwieńczy szczęśliwe natchnienie, a co oni dla żądzy złota zbadać nie mogli, to ja dla jego wzgardy odkryję! - Odkryję, aby je zniszczyć! - Aby wam pokazać, iż ten bożek, przed którym klękacie, jest tyle wart, co bryła podłego ołowiu! - Aby całą waszą wielkość w ręku waszych, pod zamkami chowaną, jednym słowem zniweczyć - bo i czymże by się stał ten świat potężnych mocarzy, gdyby im odebrać ich złoto! A wtedy, odrodna ludzkości, uznasz jedyną, prawdziwą wielkość na ziemi - potęgę geniuszu i miłości! I w zamyśleniu opuścił głowę na ręce, duch jego marzeń niemą z przeczuciami kończył rozmowę
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.