ďťż

Newliń- ski, emigrant polityczny z Polski, jest wydawcą "Correspondance de 1'Est" w Konstantynopolu...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
"Skoro nie mogę robić polityki polskiej, jest mi wszyst- ko jedno: wygrywam polityczne majstersztyki jak wirtuoz fortepianowy i tyle..." Przed wyjazdem otrzymuje list od Nordaua. Nordau donosi, że uzyskał u Rotszylda audiencję. Trwała sześćdziesiąt trzy minuty: pięćdziesiąt trzy minuty mówił Rotszyld, dziesięć pozostało dla Nordaua. Herzi się uśmiecha: już się oderwał psychicznie od rachowania na jakichkol- wiek nediwim jeduim (wielkich dobroczyńców). * [Red.:] Długów publicznych. 5* 67 Zrobił sobie w myśli szybki bilans roku, jaki ubiegł od rozmowy z Hirszem: - Jeśli tak dalej pójdzie, tosię spełni Les^ana habaa bejerus'ylaim (na rok przyszły w Palestynie). 15 czerwca wyjeżdża do Konstantynopola. Na dworcu w Sofii witają go tłumy Żydów. Róże, róże, girlandy, wieńce... Tak przed sześciuset laty Abram Abulafi z Saragossy zjawił się przed papieżem Marcinem IV, by go nawrócić na judaizm, za co ledwo uniknął stosu. Tak przed czterystu laty Dawid Reubeni stanął przed Klemensem VII, żądając pomocy zbrojnej dla Żydów, którzy chcą odbić Jerozolimę. I jeden i drugi powoływali się na dziesięć pokoleń rzekomo żyjących nad rzeką Sambation, która sześć dni płynie lawiną olbrzymich głazów, a spoczy- wając w szabas z woli Najwyższego jest otoczona tak gęstą mgłą, że i w szabas nikt tych możnych i potężnych dziesięciu pokoleń ujrzeć nie zdoła. Herzi żąda pomocy dla pokoleń żydowskich, bytujących gdzieś w Europie. Oznajmia wezyrowi Ziad Paszy, że chce otrzymać Palestynę jako niepodległe państwo. Obiecuje dwa miliony tureckich funtów jako wykup zaległości podatkowych Palestyny oraz osiemnaście milionów jako pożyczkę dla skonwer- towania Dełłe Publique. Skąd ma wziąć te pieniądze, tego za Sambationem europejskim w żydostwie pokrytym mgłą - nie widać. Turcy mogą myśleć: jednak Rotszyld... Jednak Hirsz... Jednak Montefiore... Ale Herzi tak myśleć nie może. Jest jak Syrkin, pertraktujący z posłem tureckim. Albo, jeśli chcecie, jak wódz, rozpoczynający również walkę o niepodleg- łość z siedmiu ułanami, którzy nieśli na plecach siodła w nadziei zdobycia koni i z kompanią piechoty uzbrojonej w jednostrzałowe karabiny. Bo od wielkości do śmieszności jest tylko krok... Sułtan z goryczą kazał wielkiemu wezyrowi, aby oświadczył Herzlowi: "Po co Żydzi mają się śpieszyć? Niech poczekają aż chory człowiek umrze i wówczas podzielą trupa, zaoszczędziwszy sobie tych dwadzieścia milionów". Ale na wiwisekcję on się nie zgodzi. Nie odda Palestyny, bo i mieszkający w niej Żydzi są jego dziećmi. Wszystkie ludy imperium są jak dzieci z różnych żon, ale jednego ojca. Odmowa jednak nie ma charakteru wrogiego. Sułtan przysłał Herzlowi komandorię "Medżidżje". Nie wszystko idzie jak wymarzyły pamiętniki, na Herzla nie spada order "przede wszystkim angielski", ale pośrednio wizyta ma duże znaczenie: wędka została zapuszczona. Herzi w powrotnej drodze oblicza, że wydał trzy tysiące franków na bak- czysze. Najbardziej może się opłaci bakczysz dany Lufti Adze, kamerdynerowi sułtana. Sułtan przywiązywał wielką wagę do snów swego kamerdynera. I Lufti Adze przyśniło się, że Żydzi powinni wrócić do ziemi przodków. 68 W powrotnej drodze znów zatrzymuje się w Sofii, jedzie do synagogi, gdzie go wita rozentuzjazmowany tłum. Wszak tak niedaleko leżą Saloniki, w któ- rych aż po czasy Hitlera pozostała sekta sabatianistów, wierząca, że Sabataj wstąpił na niebo i wróci. Kiedy Herzi, stojąc na podium, chce się zwrócić twarzą do Tory, aby nie stać do niej tyłem, wołają tłumy: "Ty sam jesteś równie święty jak Tora". Napisane jest: "I stało się za onych dni, gdy urósł Mojżesz, że wyszedł do braci swej i widział ciężary ich" (Exodus II, ii). Midras^ to komentuje: "Gdy Mojżesz wyszedł do braci - urósł" (211). Herzi jedzie z Konstantynopola do Londynu, w którym jego przybycie staje się sensacją dnia. Żydzi mają wielkie wpływy w prasie angielskiej. Wolf "inter- wiuje" go dla "Daiły Graphic", Zangwill dla "Sunday Times"
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.