ďťż

Należał do nich także senator Pomponiusz, człowiek roztropnie stroniący od polityki, a za to po epikurejsku korzystający z uroków życia...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Mimo to i tak znalazł się w niebezpieczeństwie. Niejaki Timidiusz oskarżył go o publiczną obrazę majestatu cesarza. Timidiusz oczywiście złożył ten donos w nadziei, że w nagrodę za czujność i gorliwość otrzyma część ogromnego majątku swej ofiary. Głównym świadkiem, powołanym przez oskarżyciela, była właśnie Kwintylia. W takich procesach świadek z reguły od razu potwierdzał wszystko, czego odeń żądano, okupując w ten sposób niewybaczalną winę, że to nie on doniósł pierwszy. A cóż dopiero, jeśli świadkiem była kobieta, i to raczej lekkich obyczajów! Timidiusz mógł być zadowolony z pomysłu i pewny sukcesu. Tymczasem sprawa potoczyła się inaczej. Przy pierwszym przesłuchaniu Kwintylia zaprzeczyła wszystkiemu. Cesarz rozkazał zastosować tortury. Prowadzona na męki i wiedząc, co ją czeka, dziewczyna miała jeszcze na tyle przytomności umysłu, że niby to przypadkiem nadepnęła na nogę jednemu ze współświadków; w ten sposób dała mu do zrozumienia, jak domyślano się potem, że na nią można liczyć – ona nie zdradzi. I rzeczywiście. Przetrzymała wszystkie katusze. A musiały one być straszliwe, skoro widok umęczonej dziewczyny wzruszył nawet Kaligulę, gdy przywleczono ją przed niego. Oddalił oskarżenie, Kwintylię zaś obdarował hojnie, by wynagrodzić jej i cierpienia, i odwagę. Torturowanie nadzorował trybun pretorianów Cherea. Cesarz często powierzał mu takie zadania. Jednakże wytrzymałość Cherei miała swoje granice. Właśnie po tej sprawie wdał się w rozmowę ze swym dowódcą, prefektem Klemensem. Zaczął pozornie dwuznacznie: – Dobrze strzeżemy naszego cesarza. Spiskowców zarżnęliśmy, a osoby mniej winne tak torturujemy, że litość bierze samego Kaligulę. Dobrzy z nas oficerowie. Klemens nie odpowiedział, ale zaczerwienił się raptownie. To ośmieliło Chereę. Wypowiedział otwarcie i z pewną gwałtownością wszystko, co już od dawna leżało mu na sercu: – Oskarża się tylko cesarza. Ale jeśli się zastanowić choć trochę, to prawdziwymi sprawcami zła jesteśmy my, oficerowie, a ty przede wszystkim. Przecież to wyłącznie od nas zależało, by położyć kres nieszczęściom. My jednak wolimy posłusznie spełniać jego rozkazy. Wszystkie rozkazy. Jużeśmy nie żołnierze, ale kaci i dozorcy! Po co właściwie tę broń nosimy? Osłaniamy nie wolność i nie nasze państwo, lecz człowieka, który wszystkich Rzymian 20 uczynił niewolnikami. Codziennie bryzga na nas krew torturowanych, aż przyjdzie wreszcie dzień, że cesarz zabierze się do nas samych. Retoryka tych słów zapewne nie przekonałaby Klemensa, gdyby nie fakt, że miał pewne powody, aby cesarzowi nie ufać. Odważył się więc na częściowe przyznanie Cherei racji Radził mu wszakże, aby nie zdradzał się ze swymi myślami; jeśli przypadkiem sprawa nabrałaby rozgłosu, wszyscy przypłaciliby to życiem, i to nim spisek dojrzeje; najlepiej więc czekać na szczęśliwy przypadek; on sam w każdym razie w niczym nie może wziąć czynnego udziału, bo wiek podeszły na to nie pozwala. Rozeszli się i odtąd obaj żyli w nieustannym strachu, jako że obaj powiedzieli za wiele. Zapytywali samych siebie, czy tamten nie pospieszy z donosem, czy więc nie należałoby go uprzedzić? Ale po pewnym czasie stwierdzili, że mogą sobie ufać. Cherea wprawdzie nie próbował już rozmów z Klemensem, powiadomił jednak swych przyjaciół, że prefekt jest z nimi. Wszyscy tym gorliwiej zaczęli się sposobić do dokonania zamachu. Jednakże dobry moment trafił się dopiero w dniu 24 stycznia roku 41. Agryppa przebywał w Rzymie już od kilku miesięcy. Cherea rzucił się z mieczem na Kaligulę w wąskim, krytym przejściu pałacowym. Wbił mu ostrze pomiędzy obojczyk a szyję. Rannego cesarza dopadli pozostali spiskowcy, zadając mu łącznie około trzydziestu pchnięć sztyletami i mieczami. Prefekta Klemensa wśród zabójców nie było. Ale i tak oddał im wielką przysługę. Kiedy bowiem w pierwszych godzinach ogólnego zamętu żołnierze schwytali jednego ze spiskowców, rozkazał puścić go wolno. Co więcej, publicznie wyraził mu uznanie oraz usprawiedliwił czyn jego i towarzyszy: – W gruncie rzeczy to sam Kaligula spiskował przeciw sobie. Popełniał zbrodnie i łamał prawa. Tamci są tylko formalnie zabójcami, bo w rzeczywistości to on sam ostrzył miecz na siebie! Lecz słowa Cherei nie wystarczyły. Uważał, że prefekt powinien aktywniej uczestniczyć w tyranobójstwie. Ponieważ nie mógł zmusić do tego samego Klemensa, wybrał jego bliskiego krewnego. Był nim Juliusz Lupus, również trybun pretorianów. Rozkazał mu zabić cesarzową Cezonię i jej córeczkę. Co prawda w tej sprawie zdania wśród spiskowców były podzielone. Jedni uważali, że całkowitą odpowiedzialność za wszystkie zbrodnie i szaleństwa ponosił tylko Kaligula, byłoby więc rzeczą niesłuszną i niegodną brać pomstę na bezbronnych kobietach. Inni natomiast dowodzili, że to Cezonia była złym duchem cesarza; obwiniali ją o podanie Kaliguli lubczyku, który stał się przyczyną jego obłędu. Sam Cherea rozstrzygnął spór twardo i bezwzględnie: – Dzieło trzeba doprowadzić do końca
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.