ďťż

- Na przykład w sprawie groty...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
- W jaki sposób? - Ben Austin - jeden z nurków, który zszedł na dół na samym początku - powiedział, że to coś w rodzaju podwodnej groty, prawda? Powiedział, że ma niemal pionowe ściany i rozciąga się po kilkadziesiąt metrów w każdą stronę. - Sarah popatrzyła na Schofielda. - Uważam, że jeżeli ściany groty są strome, istnieje duże prawdopodobieństwo, że powstała w wyniku jakiegoś zjawiska sejsmicznego, trzęsienia ziemi albo wybuchu podwodnego wulkanu. Niemal pionowe ściany powstają w wyniku nagłej erupcji skał, a nie powolnego, stopniowego ruchu. - Jestem pewien, że moim ludziom nie grozi nagła erupcja skał, doktor Hensleigh. - Wiem, ale mogę powiedzieć, co jest na dole. To zainteresowało porucznika. Odwrócił się do stojących na skraju wody nurków. - Montana, Gant, Cruz... zaczekajcie sekundę. - Odwrócił się ponownie do Sarah Hensleigh i popatrzył na nią uważnie. - Doskonale, doktor Hensleigh. Co jest na dole? - No więc... - zaczęła Sarah, zbierając myśli. Nie była przygotowana na taką rozmowę, ale Schofield nie pozostawił jej wyboru. - Teoria numer jeden: obiekt pozaziemski. Statek kosmiczny z innej planety, z innej cywilizacji. Nie jest to co prawda moja dziedzina, ale tak naprawdę nie jest to niczyja dziedzina. Jeśli jednak to „coś” jest wytworem cywilizacji pozaziemskiej, oddałabym prawą rękę, by móc to zobaczyć. - Matka oddała już swoją lewą nogę. Co dalej? - Teoria numer dwa: obiekt nie jest pozaziemski. - Nie pozaziemski? - zdumiał się porucznik. - Właśnie. Nie pochodzi spoza Ziemi. A to już jest moja dziedzina. Paleontologia. Żeby nie było niedomówień: moja teoria nie jest nowatorska, tyle że jak na razie nikomu nie udało się znaleźć jakiegokolwiek dowodu, że jest prawdziwa. - Jaka teoria? Sarah wzięła głęboki wdech. - Według niej kiedyś, bardzo dawno temu, na Ziemi istniała cywilizacja... Przerwała, nie mając pewności, jak Schofield zareaguje. Porucznik milczał przez chwilę, zastanawiając się nad czymś, a potem powiedział tylko: - Proszę mówić dalej. - Chodzi o bardzo dawne czasy - podjęła Sarah. - O okres przed pojawieniem się dinozaurów. Czterysta milionów lat temu. Kiedy się nad tym zastanowić... jest to możliwe. Życie ludzkie - takie, jakie znamy - istnieje na Ziemi od niespełna miliona lat, prawda? W kategoriach historycznych to niedługo. Gdyby historię Ziemi przedstawić na tarczy zegara, zobaczylibyśmy, że człowiek pojawił się na niej dopiero trzy sekundy „przed dwunastą”. A człowiek cywilizowany - Homo sapiens - jeszcze później. Niespełna dwadzieścia tysięcy lat obecności Homo sapiens na Ziemi to na „cyferblacie wszechczasów” niecała sekunda. Porucznik uważnie obserwował Sarah Hensleigh. Mówiła szybko, z zapałem. Była w swoim żywiole. - Paleontologowie są przekonani - ciągnęła - że pojawienie się ssaków na Ziemi, a zatem i człowieka, to efekt zbiegu wielu najróżniejszych czynników. Odpowiednia odległość od Słońca, odpowiednia temperatura, odpowiednia atmosfera, odpowiedni poziom tlenu w atmosferze i oczywiście - wyginięcie dinozaurów. Wszyscy znają teorię Alvareza, według której w Ziemię uderzyła z ogromną siłą asteroida, powodując śmierć dinozaurów, dzięki czemu ssaki mogły zająć ich miejsce jako władcy świata. Co pan na to, gdybym powiedziała, że istnieją dowody, iż w ciągu ostatnich siedmiuset milionów lat miały miejsce aż cztery takie uderzenia? - Uderzenia asteroid? - Tak. Sir Edmund Halley zasugerował kiedyś, że Morze Kaspijskie powstało kilkaset milionów lat temu w wyniku zderzenia Ziemi z asteroidą. Alexander Bickerton, sławny nowozelandzki fizyk i nauczyciel Rutherforda, wysunął hipotezę, że całe dno południowej części Oceanu Atlantyckiego - od Afryki Południowej po Amerykę Południową - było jednym wielki kraterem, powstałym w wyniku potężnego uderzenia asteroidy mniej więcej trzysta milionów lat temu
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.