Musz zreszt przyzna, |e moje domy zwykle troch kulaBy, bo przy tak licznej rodzinie nie mogBam sobie poradzi z rozmieszczeniem pokoi

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Z konieczno[ci cz[ z nich zwykle sytuowaBam w samym [rodku  czyli pozbawiaBam ich okien. Nieraz si o to z Wand spieraBy[my, bo ona nie chciaBa mieszka w takim pokoju ani te| nie pozwalaBa umieszcza tam naszych rodziców... 68  % Wiesz, chodzi o to, czy naprawd chciaBaby[ si tu przeprowadzi. WzruszyBam ramionami; nie mam pojcia, czy chciaBabym si tutaj przeprowadzi z Bródna, z mojego wBasnego pokoju w mieszkaniu na dziewitym pitrze. Moje zmy[lone rodzeDstwo, które jeszcze kilka lat temu doskonale zapeBniaBo mi czas i miejsce w mieszkaniu rodziców, teraz przestaBo mi wystarcza. Absolutnie przestaBo wystarcza. Nie potrafiBabym ju| si zwierzy Jankowi, nie mówic ju| o kBótni z Krzy[kiem. Szkoda. Naprawd dzika szkoda, |e przestaBam si cieszy tak fajn zabaw. Kiedy[ nie przeszkadzaBo mi, |e oni nie istniej.  Bo wiesz co... Ja bym si baBa tak sama mieszka w du|ym domu.  Sama? Dlaczego sama?  No tak, jeszcze niedawno rozmy[laBam o tym, |e Wanda bdzie miaBa m|a i grupk dzieci, a teraz ona wyje|d|a mi z samotno[ci.  Nie bdziesz sama. Bdziesz mieszkaBa ze swoim m|em i dziemi.  Nie wspominaBam ju| o naszych wymy[lonych braciach i siostrach; dla Wandy te| przestali istnie.  Z kim?  zaczBa si [mia, jakbym jej przedstawiBa jaki[ zupeBnie absurdalny pomysB.  No co[ ty? Skd ty mo|esz wiedzie, czy bd...  po[lizgnBa 69 si, omal nie wpadajc w zasp. Fajnie wyglda taki [nie|ny krajobraz, wszdzie biaBo i tak jako[ jasno, chocia| jest ju| ciemno. To znaczy, cha, cha, cha, jest jasno, mimo |e zaszBo sBoDce i powinno by ciemno. To od [niegu; caBa ulica przysypana, samochodów prawie nie ma, cienka dró|ka wyrbana w chodniku te| jest zupeBnie pusta. Pusto, cicho i romantycznie. Niektórzy przystroili ju| nawet choinki w ogródkach. NiedBugo [wita. Brrr. W zasadzie ten sklep byB tylko pretekstem. To znaczy, naprawd babci zabrakBo masBa i musiaBam jeszcze kupi papier toaletowy. Ale te sprawunki mogBy spokojnie poczeka do jutra. PoszBy[my razem tak daleko, nie korzystajc z propozycji ciotki Dominiki, która koniecznie chciaBa nas zawiez swoim oplem, bo po prostu miaBy[my ochot przej[ si razem kawaBek. Kiedy obie mieszkaBy[my na Bródnie (jak to zabrzmiaBo! Jakby[my ju| miaBy po czterdzie[ci lat!), czsto urzdzaBy[my takie eskapady  zawsze z jakim[ dalekim, smakowitym celem. Na przykBad trzy przystanki do biblioteki publicznej. Albo do jakiego[ odlegBego supermarketu po lody. Albo do wypo|yczalni DVD po jaki[ najnowszy hit. Albo na  polowanie" do ciucholandu. Rodzice troch protestowali, zawsze musiaBy[my si te| 70 meldowa z komórek  i to po kilka razy  ale i tak byBo fajnie. SzBy[my, szBy[my (im gorsza pogoda, tym byBo fajniej), gadaBy[my, mokBy[my albo wpadaBy[my w zaspy, albo usychaBy[my z pragnienia, je|eli to byBo lato. I znowu gadaBy[my
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkÅ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gównianego szaleÅ„stwa.