ďťż

Możemy pracować o wiele szybciej...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Senator odwrócił się do Koraksa, popatrując na niego spod opadających powiek. – Czy to prawda, nadzorco? - Może i prawda – zgodził się niechętnie Koraks. Wyczuł chyba, że został pokonany, ale nie chciał się poddać bez walki. – Mimo to w dalszym ciągu utrzymuję, że on bredzi od rzeczy, admirale, twierdząc, że uda się to zrobić w ciągu jednego albo dwóch dni. Jak już mówiłem, znam ten odcinek. Mieliśmy tam problemy przed niespełna dwudziestu laty, kiedy doszło do wielkiego trzęsienia ziemi. Eksomniusz dopiero co przybył z Rzymu, była to jego pierwsza komenda i pracowaliśmy przy tym razem. Trzęsienie nie zablokowało całkowicie kanału, mogę za to ręczyć, ale i tak załatanie wszystkich pęknięć zajęło nam kilka tygodni. – Co to za wielkie trzęsienie? – zainteresował się Atiliusz. Nigdy mu o nim nie wspominano. – Było to dokładnie przed siedemnastu laty – odezwał się po raz pierwszy cieniutkim głosem siostrzeniec Pliniusza. – Trzęsienie nastąpiło w nony lutowe, za konsulatu Regulusa i Werginiusza. Cesarz Neron był wtedy w Neapolu i występował na scenie. Seneka opisuje ten epizod. Musiałeś o tym chyba czytać, stryju? Odpowiedni ustęp jest w dziele O zjawiskach natury, w księdze szóstej. – Owszem, Gajuszu, dziękuję – odparł zgryźliwie admirał. – Czytałem o tym, ale jestem ci oczywiście wdzięczny za wskazówkę. – Wydął policzki, wpatrując się w mapę. – Zastanawiam się... – mruknął, a potem obrócił się nagle w fotelu. – Dromo! – zawołał na niewolnika. – Przynieś mój kieliszek z winem. Szybko! – Źle się czujesz, stryju? – Nie, nie. – Pliniusz oparł podbródek na pięści i znów spojrzał na mapę. – A więc to uszkodziło Augustę? Trzęsienie ziemi? – W takim razie powinniśmy je chyba odczuć? – zauważył Antiusz. – Poprzednie trzęsienie zniszczyło dużą część Pompei. Wciąż ją odbudowują. Połowa miasta to plac budowy. Nie mieliśmy doniesień o tak silnych wstrząsach. - A mimo to – kontynuował Pliniusz, jakby mówił do siebie – pogoda jest z całą pewnością typowa dla trzęsień ziemi. Nie ma wiatru, ptaki z trudem latają. W normalnych okolicznościach należałoby spodziewać się sztormu. Ale kiedy Saturn, Jupiter i Mars są w koniunkcji ze Słońcem, piorun, zamiast uderzać z powietrza, ciskany jest czasami przez Naturę spod ziemi. Taka jest zresztą w mojej opinii definicja trzęsienia ziemi: to grom ciskany z wnętrza ziemi. Niewolnik podszedł do niego z tacą, na której stał wypełniony w trzech czwartych wielki kielich z czystego szkła. Pliniusz odchrząknął i zbliżył wino do płomienia świecy. – Cekubijskie – szepnął z podziwem Pomponianus. – Czterdzieści lat i wciąż wyborne. Też bym się chętnie napił, Pliniuszu – dodał, oblizując tłuste wargi. – Za chwilę. Spójrzcie. – Pliniusz zakołysał winem. Było gęste i lepkie, koloru miodu. Gdy admirał podsunął mu je pod nos, Atiliusz poczuł zapach stęchłej słodyczy. – A teraz patrzcie uważnie – polecił, ostrożnie stawiając kielich na stole. Inżynier nie wiedział z początku, o co mu chodzi. Przyglądając się jednak bacznie kielichowi, dostrzegł, że powierzchnia wina wibruje niczym naprężony sznurek, a od środka rozchodzą się malutkie fale. Pliniusz wziął do ręki kielich i wibracja ustąpiła; postawił go i fale pojawiły się ponownie. – Zauważyłem to podczas kolacji. Nauczyłem się obserwować bacznie zjawiska natury, które uchodzą uwagi innych ludzi. Drżenie nie jest ciągłe. Zobaczcie, teraz powierzchnia wina jest nieruchoma. – To naprawdę niezwykłe, Pliniuszu – zgodził się Pomponianus. – Winszuję ci. Obawiam się, że kiedy sam wziąłem kielich do ręki, odstawiłem go, dopiero gdy był pusty. Na senatorze odkrycie to nie zrobiło aż tak dużego wrażenia. Skrzyżował ręce i odchylił się do tyłu w fotelu, jakby obawiał się, że wyjdzie na głupca, oglądając podobne dziecinne sztuczki. – Nie wiem, dlaczego to dla was takie ważne. I cóż z tego, że stół drży? To może być cokolwiek. Wiatr... – Nie ma wiatru. – ...albo czyjeś ciężkie kroki. Może tu obecny Pomponianus gładził pod stołem po kolanie którąś z dam? Obecni roześmieli się i to złagodziło napięcie. Tylko Pliniusz się nie uśmiechnął. – Wiemy, że ziemia, na której stoimy i która wydaje nam się taka stała, w rzeczywistości bez przerwy się obraca z niedającą się opisać szybkością. I niewykluczone, że ta mknąca przez przestrzeń masa wytwarza dźwięk, którego nie potrafi wykryć ludzkie ucho
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.