ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Życie toczyłoby się niemal tak samo jak do tej pory
trochę kłopotów, trochę przyjemnych niespodzianek. Najważniejsze
jest to, że byłby pan bezustannie chroniony, niedostępny dla nikogo
niepowołanego, a dzięki temu także i my moglibyśmy czuć się
bezpieczni... Jednak, jak już wspomniałem, takie rozwiązanie jest w tej
chwili czysto hipotetyczne. Jeśli mam być szczery, w moim przypadku
nie ma innego wyboru, gdyż wiem właściwie wszystko o wszystkim.
Wyjeżdżam za kilka dni. Do tego czasu muszę ustalić, kto uczyni
to także, a kto zostanie na miejscu... Jak wiele pan wie, panie
Armbruster?
Jak sam pan rozumie, nie mam nic wspólnego z bieżącymi
operacjami. Zajmuję się raczej strategią niż taktyką. Tak jak pozostali
raz w miesiącu otrzymuję zaszyfrowany teleks z Zurychu zawierający
listę depozytów i firm, nad którymi przejmujemy kontrolę, i to
właściwie wszystko.
Na razie nie zasłużył pan sobie jeszcze na willę.
Niech mnie szlag trafi, jeśli chcę ją mieć, a nawet gdybym
chciał, to sam bym ją sobie kupił! Na koncie w Zurychu mam prawie
sto milionów dolarów.
Bourne z trudem zdołał ukryć zaskoczenie.
Na pana miejscu zbytnio bym się tym nie chwalił.
A komu mam o tym powiedzieć? Tej jędzy?
Ilu spośród nas zna pan osobiście?
Właściwie nikogo, ale przecież oni też mnie nie znają... Do
licha, oni nikogo nie znają. Właśnie, skoro już jesteśmy przy tym
temacie: weźmy pana na przykład. Nigdy o panu nie słyszałem.
Domyślam się, że pracuje pan dla kierownictwa, a zresztą powiedziano
mi, że mam się pana spodziewać, ale pana nie znam.
Zostałem zaangażowany na specjalnych warunkach. Jestem
specjalistą od kamuflażu.
Tak właśnie pomyślałem, że...
Co z Szóstą Flotą? przerwał mu Bourne, zmieniając temat
rozmowy.
Widuję się z nim od czasu do czasu, ale wątpię, czy wymieniliś-
my w sumie więcej niż dziesięć słów. On jest wojskowym, a ja cywilem
do szpiku kości.
Kiedyś pan nim nie był. Wtedy, kiedy wszystko się zaczęło.
Oczywiście, że byłem! Jeszcze nigdy sam mundur nie uczynił
nikogo żołnierzem.
A co z naszymi generałami w Brukseli i Pentagonie?
Zależało im na karierze, więc zostali w armii. Ja wystąpiłem.
Musimy spodziewać się przecieków i plotek powiedział
Bourne jakby do siebie, rozglądając się od niechcenia po wnętrzu
lokalu ale nie możemy dopuścić do tego, żeby wyszły na jaw nasze
powiązania z armią.
Chodzi panu o coś w rodzaju junty?
Nigdy! odparł Bourne, wpatrując się ostro w Armbrus-
tera. Takie pogłoski nie przechodzą bez echa, a wtedy...
Może pan sobie nie zawracać tym głowy! wyszeptał gniewnie
przewodniczący Federalnej Komisji Handlu. Szósta Flota, jak go
pan nazywa, wydaje rozkazy tylko tutaj i nigdzie indziej. To facet
z jajami, ma znajomości tam, gdzie ich potrzebujemy, ale wykorzys-
tujemy go wyłącznie w Waszyngtonie.
Pan o tym wie i ja wiem odparł Jason, po raz kolejny kryjąc
zaskoczenie ale ktoś, kto od piętnastu lat przebywał pod kuratelą
rządu, zaczął wszystko składać do kupy. Trop, którym ruszył, prowadzi
prosto do Sajgonu.
Rzeczywiście, wszystko się tam zaczęło, ale na pewno tam nie
pozostało. Żołnierzyki nie daliby rady sami się z tego wywinąć, to
jasne jak słońce... Rozumiem, do czego pan zmierza. Jeśli kiedykolwiek
ktoś skojarzy szychę z Pentagonu z kimś takim jak my, sępy z Kongresu
rzucą się na to w okamgnieniu i sprawa błyskawicznie nabierze
rozgłosu.
Do czego nie wolno nam dopuścić uzupełnił Bourne.
Armbruster skinął głową.
Zgadzam się z panem. Czy jesteśmy już blisko ustalenia
nazwiska sukinsyna, który zaczął w tym grzebać?
Bliżej, ale nie blisko. Kontaktował się z Langley niestety, nie
wiemy, na jakim szczeblu.
Langley? Na litość boską, przecież my tam mamy naszego
człowieka! Powęszy i dowie się, kto to jest!
DeSole? podsunął Kobra.
Tak jest. Armbruster pochylił się w stronę rozmówcy.
Pan naprawdę wie prawie wszystko. Trzymamy to dojście w ścisłej
tajemnicy. Co powiedział DeSole?
Nic, bo nie możemy z niego skorzystać odparł Jason,
usiłując błyskawicznie znaleźć jakąś prawdopodobną odpowiedź. Zbyt
długo był Dawidem Webbem! Conklin miał rację: nie myśli już tak
szybko jak dawniej. W ułamek sekundy potem pojawiły się potrzebne
słowa... Część prawdy, nawet niebezpiecznie duża część, ale dzięki
temu nie straci wiarygodności. Nie mógł sobie na to pozwolić.
Podejrzewa, że trafił pod lupę, więc musimy trzymać się od niego
z daleka, dopóki sam się nie zgłosi.
Jak to się stało? Armbruster zacisnął palce na szklance
i wybałuszył oczy.
Ktoś odkrył, że Teagarten w Brukseli dysponuje specjalnym,
tajnym numerem faksu łączącym go bezpośrednio z DeSolem, z pomi-
nięciem standardowych procedur zabezpieczających.
Cholerne, durne żołnierzyki! parsknął z wściekłością Arm-
bruster
|
WÄ
tki
|