ďťż

Jeździec szybko uniósł pistolet, lecz jeszcze szybciej uniósł się bicz...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Koniec rzemienia owinął się dookoła szyi tamtego i w ciągu ułamka sekundy człowiek został ściągnięty z siodła. Pistolet wystrzelił, kula przeleciała pomiędzy nogami Zorry, który stał odwrócony bokiem. Zamaskowany mężczyzna z uśmiechem przyglądał się przeciwnikowi rozciągniętemu na piasku. - List! - rzekł krótko. Tamten uznał się za pokonanego i wydobył list z zanadrza. Zorro ostrożnie odkleił kopertę i przeczytał: Kochany przyjacielu! Nadeszły wieści, iż nader energicznie zabrałeś się do ściągania podatków, tak energicznie, że musiałem dołożyć wszelkich starań, by królowa nie dowiedziała się o tej energii. Sądzę, iż zdołałeś uzbierać sumę dostatecznie wielką, by ją przysłać do Madrytu. Ufam, kochany przyjacielu, że nie zapomnisz swego protektora i przyjaciela. Pieniądze wyślij jeszcze w tym miesiącu. Dla rządu możesz przysłać później, grunt, byś nie zapomniał o twym wiernym A. - O, do licha! - zawołał Zorro. - To nie jest wcale list miłosny, jak sądziłem. Tysiąckrotnie cię przepraszam, senor, że otworzyłem list, który wcale mnie nie obchodzi. Patrz, zaklejam kopertę i zwracam ci ją. Ach, Carmencita, co ja przechodzę przez ciebie, okrutna!... Zawieź list adresatowi, senor, i błagam cię, nie mów, że go przeczytałem. Powiedzą ludzie, że Zorro jest źle wychowany, że brak mu delikatności i dyskrecji, skoro czyta cudze listy! Olle, olle, Zorro wrócił! Radosna wieść gruchnęła po Aragonii: Zorro wrócił! Zorro znów się ukazał, napadł wśród nocy na rządowy transport pieniędzy, narobił piekielnego hałasu, zwabił żołnierzy za sobą, a gdy ci potracili głowy i rozpoczęli bezładną strzelaninę, zakradł się jak wąż do wozu, ogłuszył dwóch strażników i zabrał kuferek ze skarbem. Po dwóch dniach biedni wieśniacy otrzymali z powrotem swe pieniądze. Lud Aragonii odetchnął. Dziewczęta znów zaczęły marzyć i wzdychać do zamaskowanego jeźdźcy, mężczyźni zbierali się grupami i półgłosem rozprawiali z ożywieniem. - Olle, olle, Zorro znów się ukazał! Zorro powrócił! Z tym okrzykiem służący wpadł pewnego pięknego poranka do domu Anzelma Cortiego. - Tss, cicho! - odezwał się stary Corti. - Pobudzisz wszystkich swym wrzaskiem. Cóż cię obchodzi Zorro? Przecież nie płacisz podatków, nic więc od niego nie otrzymasz! Lecz domownicy już się obudzili. Pierwsza wybiegła Mercedes. Nie zdążyła nawet przyczesać włosów. - Kto wołał, że Zorro się ukazał? - zapytała drżącym ze wzruszenia głosem. - O, Mercedes - zdziwił się Anzelmo Corti. - Nie przypuszczałem, że tak dalece intryguje cię ten bandyta! Spójrz w lustro; jak ty wyglądasz, moje dziecko! Dobrze, że mój syn nie widzi swej narzeczonej w takim stanie! Mercedes spłoniona cofnęła się do swego pokoju. Pragnąc pozostać w Aragonii, zgodziła się zostać żoną Zefiria, odwlekała jednak dzień ślubu w nieskończoność. Serce jej było zajęte, myśl ciągle krążyła dookoła Zorry. Zefirio zaś budził w niej politowanie i niechęć zarazem. Sama myśl, iż miałaby wyjść za mąż za głupka, przejmowała ją zgrozą. Zefirio, owszem, przystojny młodzieniec, nawet zbyt przystojny jak na mężczyznę przystało. Lecz cóż to znaczy wobec jego bezdennej głupoty, samochwalstwa i tchórzostwa? Był pośmiewiskiem całej Hiszpanii. Stając się jego żoną, stałaby się podobnie śmieszna! Nie, przenigdy, lepiej umrzeć! - powtarzała ciągle Mercedes, przyglądając się nieraz, gdy wykonywał swe idiotyczne sztuczki magiczne. Czasami jednak, wbrew woli, przenikał ją dziwny prąd niewytłumaczalnej sympatii do głupca. Lecz prędko odpędzała od siebie to uczucie. A Zefirio nie zdawał sobie sprawy, jakie uczucie żywi wobec niego piękna kuzynka. Dreptał koło niej nadęty jak paw, ogłuszał ją śmiechem podobnym do końskiego rżenia i próbował olśnić swymi magicznymi sztuczkami. Tego dnia Mercedes chodziła jak we śnie
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.