Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Wielokrotnie czuwaj±cy Kelly budzi³ Archiego, by ten odebra³ wiadomo¶æ, która jednak nie mia³a
nic wspólnego z wojn±, chyba ¿e z prywatnego lub handlowego punktu widzenia. Brak by³o jednak
oficjalnej odpowiedzi.
Sheridan ponownie spojrza³ na zegarek.
— Termin up³ywa za pó³ godziny — rzek³. — Co by¶ powiedzia³ na wys³anie ostatecznego
ultimatum? To bêdzie równie g³o¶ne i równie wybuchowe jak podatek obrotowy.
— Oczywi¶cie. Je¶li nie ma innej mo¿liwo¶ci, aby siê poddali — zgodzi³ siê Kelly. — Ale nie
mo¿emy dopu¶ciæ, aby cokolwiek przeszkodzi³o tej wojnie.
Wiadomo¶æ, któr± wys³ali, uwzglêdnia³a ten punkt widzenia.
Rozumiemy, ¿e odmawiacie uwolnienia Quijote’a. Nasze armie wkrocz± do Pasali w po³udnie,
zgodnie z zapowiedzi±.
W trakcie czekania na godzinê zero Kelly przygotowa³ siê do zwiniêcia obozu, z³o¿y³ namiot i
zebra³ sprzêt do torby. Skoñczy³ tu¿ przed dwunast± i po³o¿y³ siê wyprostowany na pledzie.
— Zastanawiam siê, co te¿ ten ³otr Shannet robi — rzek³. — Mam nadziejê, ¿e nie przegapi³
wiadomo¶ci o moim zainteresowaniu koncesj±. By³bym niepocieszony, gdyby tak siê sta³o.
— Wydaje mi siê, ¿e tam bêdzie — odpar³ Sheridan. — Kiedy wyruszali¶my, by³ w Santa
Miranda i prawdopodobnie zosta³ tam, by osobi¶cie kierowaæ polowaniem na ¦wiêtego.
— ¦wiêty to porz±dny facet — powiedzia³ Kelly. — Szkoda tylko, ¿e to nie Irlandczyk.
Sheridan powachlowa³ siê chusteczk±.
— Jest jednym z najlepszych ludzi, jacy w ogóle st±pali po tej ziemi — stwierdzi³. — Gdyby
¦wiêty powiedzia³, ¿e zamierza rozpocz±æ wojnê z piek³em, zabra³bym ga¶nicê i poszed³ razem z
nim.
Kelly poci±gn±³ z fajki i w zamy¶leniu splun±³ na mrówkê.
— Nie nazwa³bym tego twoim obowi±zkiem — zauwa¿y³. — Prawdê mówi±c, to wcale nie
jestem pewny, czy w ogóle powiniene¶ braæ w tym udzia³. Z tak± dziewczyn± jak Lilla, która
wypatruje twego powrotu i zamartwia swoj± ¶liczn± g³ówkê. I z takim pe³zaj±cym gadem jak
Shannet w pobli¿u…
— On próbowa³ j± niepokoiæ raz czy dwa. Ale gdybym my¶la³…
— Ja o tym du¿o my¶la³em — powiedzia³ Kelly. — Wcale nie zamierzam ciê straszyæ. Jednak
gdy tylko skoñczymy nasze zadanie, wrócimy do Santa Miranda tak szybko, jak tylko Tin Lizzie
nas dowiezie. Tam jest moja pani i Lilla bez mêskiej opieki, a ¦wiêty…
Sheridan nagle uniós³ d³oñ do góry w ge¶cie nakazuj±cym ciszê. Napisa³ szybko co¶ na kartce, a
Kelly pochyli³ siê nad nim, by to przeczytaæ.
— Co to znaczy?
— Jest wojna! — wrzasn±³ podekscytowany Kelly. — Don Manuel nie rezygnuje tak ³atwo, jak
my¶la³em, albo mo¿e nie potrafi³ znale¼æ wyj¶cia z tej sytuacji. Mamy wiêc wojnê! Hurra!
Bêdziemy walczyæ! Archie, mój ch³opcze, jest wojna!
Chwyci³ Sheridana w nied¼wiedzi u¶cisk, uniós³ go w powietrze, postawi³ na ziemi i tañczy³ po
polanie wydaj±c dzikie celtyckie okrzyki. Dopiero po kilku minutach oprzytomnia³ wystarczaj±co,
by przet³umaczyæ wiadomo¶æ.
By³a ona zwiêz³a i krótka:
Si³y zbrojne Pasali bêd± broniæ siê przed najazdem a¿ do ¶mierci.
Manuel Concepcion de Villega, który nie by³ wojskowym, uwa¿a³ to za szczególnie dzielne i
szlachetne postêpowanie. Prawdê mówi±c, by³ bardzo zadowolony z tego sformu³owania i u¿y³ go
równie¿ na zakoñczenie przemowy wyg³oszonej do armii, kiedy wraz z prezydentem dokonywa³
przegl±du oddzia³ów, wyruszaj±cych z Santa Miranda na spotkanie obcej armii. Oczywi¶cie,
przemówienie powinien by³ wyg³osiæ prezydent, ale jego ekscelencja nie mia³ pogl±du na ten
temat.
W czasie lunchu z Esperanzy przysz³y wiadomo¶ci, ¿e wróg napad³ na miasto.
Chocia¿ wszyscy byli o tym poinformowani, niewielu mieszkañców wyjecha³o. Wiêkszo¶æ
wola³a zostaæ, przekonana, ¿e wojna to tylko domena zawodowych ¿o³nierzy i nie ma zwi±zku z
ludno¶ci±, mo¿e tylko spowodowaæ pewne ograniczenia.
W mie¶cie stacjonowa³ ma³y garnizon, który zablokowa³ ulice i zamar³ w oczekiwaniu na atak.
Ten nadszed³ oko³o godziny 13.
„Armia naje¿d¿aj±ca”, przygotowana przez Kelly’ego, zaprojektowana zosta³a przez Archie
Sheridana, który okaza³ siê geniuszem mechaniki.
W lasach po stronie wschodniej, w odleg³o¶ci 300 yardów od linii frontu i zaimprowizowanych
fortyfikacji, zosta³a sformowana linia fajerek p³on±cego wêgla drzewnego, odleg³ych od siebie o
oko³o 20 yardów. Nad ka¿d± fajerk± zawieszony by³ sznur naboi, przywi±zanych do linki co kilka
cali. Linka ta bieg³a nad ga³êzi± drzewa, w które wbite by³y gwo¼dzie, s³u¿±ce za prowadnice
|
WÄ…tki
|