ďťż

Dopiero kiedy po raz drugi zanurzyliśmy się w gorącej wodzie, pozwoliłem mu snuć tę morską historię...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
– Jak ci wiadomo, Gordianusie, w ostatnich latach problem piractwa stał się bardzo dokuczliwy. – Wiń za to Sullę, Mariusza i wojnę domową – odrzekłem. – Wojna wygania ludzi z domów, a więcej uchodźców to więcej bandytów na drogach i piratów na morzu. – Tak... jasne... ale jakakolwiek jest tego przyczyna, wszyscy widzimy skutki. Statki atakowane i rabowane, miasta łupione, rzymscy obywatele porywani dla okupu. – A senatorowie, jak zwykle, grają na zwłokę. – Cóż mogą uczynić? Chciałbyś, żeby powierzyli specjalne siły morskie jakiemuś żądnemu władzy wodzowi, który potem użyłby ich przeciwko swoim rywalom politycznym i wszczął kolejną wojnę domową? – W pułapce pomiędzy ambitnym wojskowym i złoczyńcami, z takim senatem u steru... – Pokręciłem głową. – Czasami załamuję ręce nad naszą republiką. – Jak każdy myślący człowiek – przytaknął Lucjusz. Przez dłuższą chwilę w milczeniu rozważaliśmy kryzys państwa rzymskiego, ale wkrótce mój towarzysz ochoczo wrócił do tematu. – Gdy mówię, że piraci tak się rozzuchwalili, że porywają rzymskich obywateli, nie mam na myśli jakiegoś tam kupca zgarniętego z handlowej galery. Chodzi mi o ludzi nietuzinkowych, nobilów, z którymi nawet ciemni piraci powinni się liczyć. Mówię o samym młodym Juliuszu Cezarze! – Kiedy to się stało? – Na samym początku zimy. Cezar spędził lato na Rodos, studiując retorykę u Apolloniusza Molona. Miał podjąć służbę jako asystent namiestnika Cylicji*, ale zamarudził na Rodos tak długo, jak się dało i wyruszył w drogę na sam koniec sezonu żeglugowego. U brzegów Farmakuzy, niedaleko Miletu, jego statek został zaatakowany i zdobyty przez piratów. Cezar wraz z całym swoim orszakiem dostał się do niewoli! – Lucjusz uniósł brwi, tak że jego mięsiste czoło pokryła przedziwna siatka zmarszczek. – Nie zapominaj, że Cezar ma tylko dwadzieścia dwa lata, co może tłumaczyć jego nazbyt śmiałe poczynania. Pamiętaj też, że dzięki swej urodzie, bogactwu i koneksjom zazwyczaj dostaje, czego chce. Teraz go sobie wyobraź w rękach cylicyjskich piratów, najbardziej krwiożerczych ludzi na świecie. I co, czy zadrżał przed ich groźbami? Pochylił przed nimi głowę, pokorny i potulny? Przeciwnie! Od samego początku drażnił ich i kpił. Powiedzieli mu, że chcą zażądać za niego pół miliona sesterców okupu. Wyśmiał ich! Za takiego jeńca, powiedział, tylko głupcy nie kazaliby sobie zapłacić całego miliona! No, to tak właśnie zrobili. – Ciekawe – zauważyłem. – Podnosząc swą wartość, zmusił piratów do tego samego. Przypuszczam że nawet krwiożerczy Cylijczycy wolą lepiej traktować zakładnika wartego milion sesterców niż takiego, za którego mogą się spodziewać o połowę mniej. – Sądzisz więc, że to zagranie dowodzi sprytu Cezara? Jego wrogowie przypisują je zwykłej próżności. Ja jednak jestem dla niego pełen uznania za to, co potem zrobił. Wyobraź sobie, że wynegocjował uwolnienie niemal wszystkich swoich towarzyszy. Piraci pozwolili odejść jego licznym sekretarzom i asystentom, bo Cezar twierdził uparcie, że okup w takiej wysokości trzeba gromadzić z różnych źródeł w miejscach rozrzuconych po całym imperium, a to wymagać będzie pracy całego sztabu ludzi. Zatrzymał przy sobie tylko dwóch służących... absolutne minimum wygody dla nobila... i osobistego lekarza, bez którego nie mógłby się obejść, zważywszy na trapiące go ataki epilepsji. Mówi się, że Cezar spędził w pirackiej niewoli prawie czterdzieści dni, traktując ją jak wywczasy. Kiedy miał ochotę na drzemkę, a piraci zbytnio hałasowali, posyłał niewolnika, by kazał im się zamknąć! Kiedy urządzali sobie zawody i turnieje, przyłączał się do nich i nierzadko pokonywał, jakby byli jego strażą przyboczną, a nie porywaczami. Dla zabicia czasu komponował wiersze i pisał przemówienia, a gdy skończył, zbierał piratów wokół siebie i odczytywał im swe dzieło; gdy mu przerywali albo krytykowali go, nazywał ich barbarzyńcami i analfabetami. Żartował sobie, że każe ich chłostać jak niesforne dzieciaki, a nawet, że doprowadzi do ich śmierci na krzyżu za obrazę godności rzymskiego patrycjusza. – I oni znosili takie zniewagi spokojnie? – Nie tylko znosili, ale zdawało się, że je uwielbiają! Cezar samą tylko siłą woli wywierał na nich jakiś przemożny wpływ. Im bardziej ich obrażał i poniewierał, tym bardziej byli pod jego urokiem. W końcu nadesłano okup i Cezar został uwolniony. Podążył prosto do Miletu, przejął pod komendę kilka okrętów i ruszył natychmiast na wyspę, gdzie chronili się piraci
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.