ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Ale nie zwrócili na to uwagi, przyzwyczajeni widać do tego, że matka zdaje się nie słyszeć, co do niej mówią, albo też budzi się i daje odpowiedź dopiero wtedy, kiedy sami nie pamiętali już pytania.
Lavrans pomagał odrywać kwiaty od łodyg, Munan chciał również pomagać, ale targał przy tym również i kwiaty. Wówczas matka bez jednego słowa, bez gniewu, zatopiona całkowicie w swych myślach, odebrała mu łodygi. Po chwili chłopcy zaczęli się bawić i okładać łodygami, które Krystyna odrzucała.
Dokazywali tak tuż u jej kolan. Krystyna spoglądała na dwie małe dziecięce główki. Jeszcze wciąż byli obaj bardzo podobni do siebie, włosy ich miały prawie ten sam jasnobrązowy odcień, ale matka mogła już po pewnych, nieznacznych na pozór znakach poznać, że z czasem będą się bardzo różnili. Z Munana będzie zapewne wykapany ojciec: miał jego błękitne oczy i jedwabiste lekko falujące włosy, układające się miękko i bujnie na wąskiej głowie: z czasem sczernieją jak sadza. Jego mała twarzyczka z tak okrągłym jeszcze podbródkiem i pucołowatymi policzkami, że rozkoszą było dotknąć jej pulchnej świeżości, stanie się potem, gdy Munan nieco podrośnie, szczupła i wydłuży się; i on będzie miał owo wysokie, wąskie czoło z zapadniętymi skroniami i ów prosty, wystający trójkąt nosa o ostrym i wąskim grzbiecie, o cienkich, niespokojnych nozdrzach, jaki już miał Naakk-ve i jaki wyraźnie zarysowywał się u bliźniaków.
Lavrans miał jako małe dziecko włosy jasne jak len, jedwabiste i kędzierzawe. Teraz przybrały one barwę orzechów laskowych, ale w słońcu lśniły jak złoto. Wygładziły się też zupełnie, a choć nadal były bardzo miękkie, to jednak stały się sztywniejsze i bardziej bujne. Lavrans podobny był do niej, miał takie same szare oczy i okrągłą twarz z szerokim czołem oraz kształtną brodę; cerę jak krew z mlekiem zachowa na pewno aż po dojrzały, męski wiek.
Gaute także miał świeżą cerę,- przypominał zupełnie jej ojca owymi wydłużonymi nieco rysami pełnej twarzy, szarymi niby stal oczyma i jasnymi, żółtymi włosami.
Trudno było tylko powiedzieć, do kogo jest podobny Bjórgulf. Był on najroślejszy z jej synów, barczysty, o silnych, krzepkich członkach. Mocno kręcone, kruczoczarne włosy zachodziły głęboko na białe, szerokie czoło; oczy były aż niebieskie od czerni, ale dziwnie bez połysku; mrugał gwałtownie, kiedy je podnosił. Nie wiedziała dokładnie, kiedy się to zaczęło, gdyż zawsze najmniej zajmowała się tym dzieckiem. Wkrótce po urodzeniu odebrano jej niemowlę i oddano mamce, w jedenaście zaś miesięcy potem powiła Gautego, który był chorowity przez pierwsze cztery lata. Po urodzeniu bliźniąt, jeszcze chora i cierpiąca na bóle w krzyżach, musiała znowu zająć się Gautem, nosić i pielęgnować go, tak że nie miała prawie czasu oglądać się na niemowlęta, chyba gdy Frida przykładała jej do piersi krzyczącego, wiecznie głodnego Ivara; a nawet wtedy, gdy go karmiła, Gaute leżał obok i darł się. Było to ponad jej siły. - Najświętsza Panienko, Ty wiesz dobrze, nie mogłam się lepiej zająć Bjórgul-fem. - Poza tym miał on taką naturę, że najchętniej przebywał sam i sam sobie radził. Zawsze był z niego dziwak i milczek; nie lubił, żeby mu okazywała czułość. Sądziła, że jest najsilniejszy z jej chłopców, Bjórgulf przypominał jej małego, mocnego, czarnego byczka.
Z czasem przekonała się, że oczy jego nie są w porządku. Kiedy wraz z Naakkvem przebywał na Tautra, mnisi próbowali pomóc mu, ale nadaremnie.
Pozostał nadal skryty; jej usiłowania, aby zjednać go sobie, nie odnosiły skutku. Ojcu wiodło się z nim tak samo, widziała to; Bjórgulf, jedyny z jej synów, nie jaśniał na widok Erlenda jak łąka, gdy na nią padnie słoneczny promień. Tylko wobec Naakkvego Bjórgulf był inny, gdy jednak próbowała mówić z Naakkvem o bracie, dawał jej zawsze wymijające odpowiedzi. Nie wiedziała, czy Erlendowi udawało się lepiej, chociaż Naakkve tak bardzo kochał ojca.
Po potomkach Erlenda można było od razu poznać, kto jest ich ojcem
|
WÄ
tki
|