ďťż

Ale między sobą rozmawiali nadal, stopniowo porzucając ostrożność w swym pragnieniu zwierzeń i wiadomości...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Skrawki informacji, z których większość, wielokrotnie powtarzana, ulegała subtelnym zmianom, układały się w niepełny i bezsensowny obraz, oparty bardziej na nadziei niż na faktach. Nikt nie zmienił swych zeznań; rozmaite alibi, przedstawione na wtorkowy wieczór, ostały się dotychczasowemu śledztwu. Gość Lathama najwyraźniej potwierdził jego opowieść, ale wobec niekomunikatywności Recklessa i dżentelmeńskiej powściągliwości Lathama, ciekawość co do nazwiska owej damy miała zapewne pozostać niezaspokojona. Wiadomość, iż Eliza Marley przyznała się do spędzenia w Londynie nocy z wtorku na środę, dała początek przyjemnym rozważaniom, podsycanym jeszcze przez częste i wysoce nieprzekonywujące wyjaśnienia Celii Calthrop, że jej siostrzenica musiała zajrzeć do Biblioteki Londyńskiej. Jak Bryce szepnął do Lathama, byłoby to zrozumiałe, gdyby biedna dziewczyna studiowała gdzieś na prowincji, ale o ile dobrze pamiętał, w Cambridge raczej nie brakowało książek. Samochody obu panów zostały zbadane przez policję, ponieważ jednak ich właściciele właściwie nie protestowali, ogólnie uznano, że pewnie nie mają się czego obawiać. Powiadało się, że podczas bytności Bryce’a „Pod Zielonym Człowiekiem” Reckless zadzwonił do doktora Forbesa-Denby’ego, który potraktował go w zadowalająco grubiański sposób, upierając się, że jego nocna rozmowa z Brycem jest kwestią świętej tajemnicy lekarskiej. Wreszcie jednak, ulegając nieomal histerycznym naleganiom Bryce’a, przyznał, że rozmowa taka miała miejsce. Opowieść Celii, że to ona poddała Setonowi pomysł dryfującego po morzu ciała, została pośrednio potwierdzona przez starego rybaka z Walberswick, który zeznał, że kilka miesięcy temu pan Seton pytał go, gdzie wylądowałaby łódka zepchnięta na morze z cypla Monksmere. Ponieważ tak naprawdę nikt nie wątpił w wyznanie Celii, cała historia wzbudziła zaledwie umiarkowane zainteresowanie. W obliczu ich wspólnego pragnienia, aby sprawcami okazali się członkowie londyńskiego gangu, fakt, iż we wtorek wieczorem nikt oprócz Bryce’a nie widział na Monksmere żadnych obcych, był więcej niż przygnębiający. On sam właśnie niósł do domu drewno z szopy, gdy tuż po siódmej traktem nadjechał z rykiem motocykl i zaczął zawracać tuż przed jego domkiem. Justin, który nie znosił motocykli, zaczął krzyczeć, na co motocyklista zemścił się i przejechał kilkakrotnie tam i z powrotem, czyniąc jak najwięcej hałasu i wykonując, jak je Bryce określił, obleśne gesty, aż wreszcie oddalił się, głośno trąbiąc na pożegnanie. Nie bardzo było wiadomo, co Reckless o tym myśli, aczkolwiek poprosił Bryce’a o pełny opis chłopaka i zapewne byłby go zapisał, gdyby tylko Bryce go udzielił. Ale ponieważ motocyklista miał na sobie skórzany strój, kask i gogle, Bryce mógł tylko stwierdzić, że chyba był młody i miał okropne maniery. Celia natychmiast stwierdziła, że musiał być członkiem gangu; w przeciwnym razie, cóż robiłby na Monksmere? Do południa w niedzielę plotki rozwinęły się i rozmnożyły. Digby’emu zapisano sto tysięcy; dwieście tysięcy; pół miliona. Sekcję wstrzymano, gdyż doktor Sydenham nie mógł określić przyczyny śmierci; śmierć nastąpiła przez utonięcie, uduszenie, otrucie, krwotok; Forbes-Denby powiedział Recklessowi, że Seton miał przed sobą jeszcze dobre dwadzieścia lat; serce Setpna mogło wysiąść w każdej chwili; Adam Dalgliesh nie rozmawiał z inspektorem; Reckless zaaresztowałby Jane Dalgliesh, gdyby tylko znalazł jakiś motyw; Sylvia Kedge robiła trudności i nie chciała przyjąć trzystu funtów, które dawał jej Digby; Reckless przyszedł do Priory House w piątek wieczorem, a na skalnej ścieżce widziano jego ludzi z pochodniami; rozprawa u koronera miała odbyć się w środę o wpół do trzeciej. Tylko co do tej ostatniej informacji panowała jednomyślność, gdyż rozprawę istotnie wyznaczono na następną środę i wezwano na nią Digby’ego Setona i Sylvię Kedge. Ci, którym pozostawiono w tej sprawie wolny wybór, nie potrafili stwierdzić, czy ich obecność wzbudzi ciekawość, uśmierzy podejrzenia czy też będzie poczytana za objaw należnego zmarłym szacunku. W sobotę rano rozeszła się wieść, że inspektor Reckless w piątek w nocy wyjechał samochodem do Londynu i nie jest spodziewany do niedzieli rano. Zapewne pojechał sprawdzić wszystkie londyńskie alibi i zajrzeć do Klubu Cadaver, nikogo także nie zdziwiło, że miał tak prędko wrócić; widać było, że wie, na czym należy się skupić. Niemniej nawet ta chwilowa nieobecność stanowiła pewną ulgę, zupełnie jakby znad cypla Monksmere odpłynęła chmura. Ta ponura, oskarżycielsko milcząca postać odeszła zajmować się czym innym i atmosfera natychmiast zelżała. Pozostawiła po sobie jedynie niepokój, który musiał znaleźć ujście w działaniu, toteż wszyscy, jak na zawołanie, postanowili oderwać się od Monksmere
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.