ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Dlaczego mnie obudziłeś? Idź do Gila, żeby ci zrobił śnia-
danie.
Jadłem już płatki. Jeśli chcesz, też mogę ci zrobić. Tylko nie
posłodzę, bo zawsze wsypuję za dużo cukru. Daphne nie chce,
żebym jej słodził. Chcesz więc płatki?
Nie, Ralphie. Daj mi jeszcze trochę pospać.
Dobrze, panie bobrze. Ralph odwrócił się, by wyjść, ale
zatrzymał się w drzwiach i uderzył w czoło. Jak mogłem być taki
głupi? Jest tu Roy. Chce się z tobą widzieć.
Zerwawszy się na równe nogi, Elizabeth chwyciła podomkę i
zbiegła po schodach. Policjant czekał w drzwiach, ale gdy zobaczył
w salonie Gila i fenomeny, wyszedł z nią na ganek, by porozmawiać
na osobności.
Przepraszam, że cię obudziłem, ale mam kilka pytań.
W związku z zabójstwem Rimmera?
W związku z następnym zabójstwem.
Elizabeth pomyślała o Daphne i zaczęła żałować, że nie miała
więcej czasu, by sprawdzić, czy dziewczyna jest w swoim pokoju.
Oficer Winston wpatrywał się w jej twarz, jakby chciał przejrzeć jej
myśli.
Kolejny członek korporacji. Zamordowany w ten sam spo-
sób. Genitalia okaleczone tak samo jak Rimmera.
O, nie. Który to?
Scott Salyer. Był na pierwszym roku.
Elizabeth nie kojarzyła go, ale zmartwiła się śmiercią kogoś tak
młodego.
Tym razem nic nie widziałam. To wszystko, o czym mówisz,
jest dla mnie czymś nowym.
Dobrze. Po prostu pytam.
Nie odchodził, więc Elizabeth domyśliła się, że to nie wszystko.
Czy jedno z twoich upośledzonych dzieci jest Azjatą?
Dobrze wiesz, że Yu nim jest. Twoja żona widziała go w
Dairy Queen.
Policjant zapisał coś w swoim notatniku, irytując tym Elizabeth.
Dlaczego pytasz o Yu? Przedtem podejrzewałeś jakąś kobietę.
Naprawdę? Ja tylko powiedziałem, że niedługo przed śmier-
cią widziano Rimmera z jakąś dziewczyną. Tym razem mamy świad-
ka morderstwa. Scott był z dziewczyną za stadionem, kiedy ktoś
napadł na nich z nożem. Jej udało się uciec. Zeznała, że napastnik
był Azjatą właściwie powiedziała, że wyglądał na Japończyka,
ale nie sądzę, by potrafiła odróżnić Japończyka od Wietnamczyka.
W miasteczku uniwersyteckim jest mnóstwo Azjatów.
Zgadza się. Ale powiedziała coś ciekawego. Mianowicie, że
ten Azjata wyglądał na upośledzonego.
Zaskoczona Elizabeth usiłowała ukryć emocje. Yu istotnie wy-
glądał na opóźnionego w rozwoju duża głowa i grube rysy twa-
rzy, puste spojrzenie i zbyt wydatne usta ale wygląd to nie
wszystko.
Yu nie wychodził tej nocy i nie mógłby zrobić czegoś takiego
powiedziała cicho. Spędził większą część swojego życia w
zakładach zamkniętych i nigdy nie sprawiał poważniejszych kło-
potów.
Tylko pomniejsze? spytał policjant, pisząc coś w notatniku.
Miał pewne kłopoty z panowaniem nad emocjami, ale należą
one do przeszłości, odkąd jest z nami.
Miło słyszeć. Czy mogę z nim porozmawiać?
Chyba nie mówisz poważnie?
Owszem, mówię.
Elizabeth zawahała się, ale w końcu zaprowadziła go do salonu,
gdzie Yu, wraz z innymi, oglądał kreskówki.
Yu, pan Winston chciałby z tobą porozmawiać.
Chłopak nie podniósł oczu.
Gil, sądzę, że telewizja za bardzo ich rozprasza powiedzia
ła Elizabeth. Zaprowadź Yu do kuchni.
Gil wziął Yu za rękę i poszedł z nim do kuchni.
Yu, bądź tak dobry i odpowiedz panu Winstonowi na kilka
pytań powiedziała Elizabeth.
Cześć, Yu. Chciałem wiedzieć, czy wychodziłeś gdzieś
wczorajszej nocy?
Nie. Czy mogę już iść oglądać telewizję?
Jeszcze nie powiedział policjant. Czy byłeś tu przez
całą noc?
Tak.
Yu nie kłamie. Nie jest do tego zdolny włączyła się
Elizabeth.
Doprawdy? Czyżby kłamstwo wymagało większej inteli-
gencji?
Tak odparła Elizabeth.
To ciekawe. Roy zapisał coś szybko w swoim notatniku,
ponownie irytując tym Elizabeth. Potem zapytał Yu: Czy widzia-
łeś kogoś wychodzącego z domu wczoraj w nocy?
Nie.
A czy wczoraj w nocy wydarzyło się coś niezwykłego?
Yu milczał chwilę, wpatrując się w swoje dłonie, po czym
odpowiedział cicho: Nie.
No dobrze. Dziękuję. Wracaj do kreskówek. Kiedy Yu
wyszedł, policjant powiedział: Chciałbym go mieć do dyspozycji.
Dziewczyna była naprawdę przerażona, ale powinno się jej dać
szansę identyfikacji zabójcy.
Jeśli chcesz dysponować Yu, musisz tego samego zażądać od
innych upośledzonych Azjatów. Inaczej to nie będzie fair. Za-
brzmiało to szorstko i Elizabeth pożałowała napastliwego tonu swe-
go głosu.
Policjant odpowiedział, nie przerywając pisania w notatniku.
Znaleźć pięciu upośledzonych Azjatów i poddać ich policyj-
nej konfrontacji...
Czy naprawdę nie dostrzegasz związku pomiędzy tymi mor-
derstwami a morderstwami sprzed czterdziestu lat?
Związku? wydukał zaskoczony policjant.
Mam na myśli podobieństwa: zamordowani byli członkami
tej samej studenckiej korporacji, a ich genitalia zostały okaleczone.
Zastanawiający zbieg okoliczności. Nigdy nie wykryto sprawcy,
prawda? Nazywano go Stalkerem.
Faktycznie, nie wykryto, ale nie widzę związku. To było
zbyt dawno. W przypadku tych morderstw, które zaczęły się czter-
dzieści lat później, trudno mówić o seryjnym mordercy, Stalkerze,
czy kimś takim. On lub ona mogli wyjść na jeden dzień na
przepustkę ze szpitala i zacząć zabijać. Roy zamknął i schował
swój notatnik. Moim zdaniem ktoś naczytał się o tamtych mor-
derstwach i teraz je naśladuje. Ale poddałaś mi pewną myśl. Mógł-
bym przejść się do biblioteki i sprawdzić, kto ostatnio interesował
się tymi morderstwami. Znajdę tam twoje nazwisko, prawda?
Elizabeth skinęła głową, nagle czując się jak podejrzana.
Mam nadzieję, że nie opowiadałaś o tych morderstwach
swoim podopiecznym?
Elizabeth skrzywiła się. Roy był przenikliwym detektywem i pa-
trzył na rzeczy z zupełnie innego punktu widzenia niż ona. Na-
pomknęła o zabójstwach Wesowi, ale nie zastanawiała się, czy
któryś z fenomenów tego nie słyszy. Jednakże jej wizyta w bibliotece
uczyniła Yu jeszcze bardziej podejrzanym.
Nie mówiłam o tym Yu.
Dobrze, niech będzie.
Gdy odwrócił się do wyjścia, Elizabeth zatrzymała go jeszcze
jednym pytaniem.
Nie wiesz przypadkiem, czy któryś z członków korporacji
z wczesnych lat pięćdziesiątych nie mieszka gdzieś w okolicy?
Czyżbyś skończyła korespondencyjny kurs detektywistycz-
ny? Zostaw to mnie, dobra?
Policjant wyszedł. Elizabeth popatrzyła na Gila, który stał obok
niej z dziwnym wyrazem twarzy.
Nie wspominaj o tym fenomenom powiedziała. Nie
chcę ich niepokoić.
Kiedy Gil skinął głową, Elizabeth zostawiła go w kuchni i poszła
się przekonać, czy pani Clayton nie miałaby ochoty napić się z nią kawy.
Wes nigdy jeszcze nie widział Shamity tak podekscytowanej.
Wydruki leżały na kuchennym stole; dwa z nich opierały się o inne.
Przyjrzał się EEG Frankie
|
WÄ
tki
|