Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Przez d�ugie godziny wyczeki-51
wania �witu w�ciek�e huraganowe uderzenia wiatru za-
gra�a�y �yciu i napawa�y l�kiem. Dudni�y g�ucho lawiny
kamienne, z przenikliwym odg�osem sypa� si� piarg. Nad
ranem nawa�nica jeszcze si� wzmog�a! Widok ku p�nocy
by� rozleg�y. Wysza: pywane z przewalaj�cych si� ponad na-
mi chmur pojedyncze strz�piaste k��by jak widma gna�y w
d� w oczach si� rozmazuj�c i nikn�c. Na miejsce chmur-
-zjaw nadlatywa�y nast�pne, wykr�caj�c ulatniaj�ce si�
mgielne macki.
Obser wowa�em je za�zawionymi oczami. Co za piek�o w
powietrzu! Ale piekielnego zniszczenia mo�e halny doko-
na� ni�ej, w reglu. Na zboczach lesistej doliny potrafi nag-
�ym uderzeniem rozko�ysa� oba zbocza lasu konarami
drzew ku sobie! W reglowym lesie widzia�em ju� agoni�
pot�nych smrek�w wyrywanych z korzeniami, padaj�cych
z og�uszaj�cym �oskotem i trzaskiem �amanych ga��zi!
Niszczycielska si�a wiatru budzi�a groz�! Nawet poszycie,
spl�tane tysi�cami twardych rozleg�ych korzeni wczepio-
nych konwulsyjnie w kamienne pod�o�e, ko�ysa�o si� uno-
sz�c i opadaj�c, wprost falowa�o przy kaidym silniejszym
zrywie.
W Zakopanem raczej w wyj�tkowycl� okoliczno�ciach -
kiedy halny nie niszczy dach�w i nie �amie drzew - jego
psoty mog� by� nawet zabawne. Potrafi zatrzyma� id�-
cego cz�owieka w p� kroku, szarpi�c ubraniem, aby za mo-
ment znienacka pchn�� podmuchem w plecy, zmuszaj�c
do biegu!
Komicznie wygl�daj� fruwaj�ce po polach poczciwe ku-
ry! Natomiast ca�e stada pijanych wiatrem wron harcuj�
w�wczas po niebie, ale przy bardzo silnym wietrze ptaki
nie lataj�.
Ten, kto cho� raz prze�y� prawdziwy halny wysoko w
g�rach, mo�e dopiero oceni� furi� �ywio�u! Nie na darmo
powiadaj� g�rale, �e z halnym ni ma �pas�w! To dziki,
nieokie�znany, gro�ny wiatr tatrza�ski!
A tu raptem szybowiec wysoko nad g�rami!
Od ma�ego wpojony respekt sprawia�, �e z trudem
mog�em sobie wyobrazi� taktyk� takiego lotu, a pilot�w
darzy�em niek�amanym podziwem. Gor�co te� zapragn��em52
n �s ... �.. ..
znale�� si� podczas halnego nad Tatrami. Zanim marze-
nia moje mog�y si� spe�ni�, dalek� musia�em przej�� dro-
g� i wcale nie�atw�.
I tak przelecia�o nie wiedzie� kiedy wiele mych g�rskicli
lat. Zmieni�y si� czasy. Unormowa�y stosunki mi�dzyludz-
kie, bo i �ycie zmienia�o si� na lepsze w trudnej, bardzo
trudnej drodze powojennej odbudowy, przywracania pra-
worz�dno�ci i stabilizacji.
Nadal uprawia�em czynnie taternictwo i narciarstwo. U-
kaza�a si� pierwsza moja ksi��ka wspomnie� wojennych
pt. "Spitfire". Regularnie drukowano te� wiele mych arty-
ku��w i opowiada� w tygodnikach. Liczne spotkania z m�o-
dzie�� i prelekcje w zak�adach pracy i domach wypoczyn-
kowych sprawia�y satysfakcj� bezpo�redniego kontaktu
z lud�mi, kt�rzy w wi�kszo�ci �ywo interesowali si� dzieja-
mi lotnictwa polskiego w czasie drugiej wojny �wiatowej.
W g�rach cz�sto spotyka�em J�zka Krzeptowskiego, kt�-
ry wraz z m�odym Wojtkiem Wawrytk� w�drowali z gru-
pami pilot�w wojskowych b�d�cych na obozach w o�rod-
ku na �Groniku. Jak�e mi�o by�o pogwarzy� z pilotami
najnowocze�n.iejszych samolot�w. Odpowiada�em na wiele
pyta�, mnie tak�e bardzo interesowa�y ich' wsp�czesne
odczucia lotnicze.
Wybudowa�em sobie ma�e drewniane g�ralskie miesz-
kanko na poddaszu rodzinnego domu. Pokoiki ze starymi
ludowymi rze�bami na suficie. Wraz z �on� Krystyn� po-
lubili�my je. Z okien widocznych jest kilka szczyt�w Tatr
polskich.
D�ugo pracowa�em nad kolejn� ksi��k� wspomnie� wo-
jennych. Wreszcie w 1966 ukaza�a si� pt. "Blisko nieba".
Zaskoczony by�em �ywym odd�wi�kiem krytyki prasowej,
kt�ra w przychylnych recenzjach skomentowa�a prawdzi-
wo�� uj�cia trudnego tematu, tzw. literatury faktu.
Blisko nieba" w za�o�eniu stanowi� mia�a ostateczne
rozliczenie z prze�yciami wojny. I lataniem. Jak nieodwra-
calnych zniszcze� dokona�a wojna w naszej psychice, prze-
kona� si� mog�em jeszcze niedawno. W nocv, nad ranem,
�158
zerwa�em si� z g��bokiego snu... grzej� silniki... mamy star-
towa� o �wicie... Oprzytomnia�em z uczuciem politowania
dla siebie. Co ci si� przewidzia�o, stary koniu? Ale z cieka-
wo�ci spojrza�em przez okno. Pod domem utkn곱 w �niegu
ci�ar�wka, kt�rej ko�a buksowa�y. Dopiero po chwili uda-
�o si� kierowcy ruszy� w dalsz� drog�.
Ostatnio odwiedzi�o mnie kilku wojennych przyjaci�
z Anglii, Kanady i Stan�w Zjednoczonych. Prawie wszyscy
z mojego 308 dywizjonu! Starsi panowie, d�ugo przygl�-
dali�my si� sobie kiwaj�c g�owami. Siwizna, brzuszek, �y-
sinka i zmarszczki, du�o zmarszczek, ale wok� tych samych
oczu..
|
Wątki
|