ďťż

Zatem i środki rytmicznej organizacji "Elegii" przywołują elementy stylizacji antycznej...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
"Elegia" nie jest mówiona, jest skandowana tak, jak według naszych wyobrażeń skandowane były wersy starożytnych poematów. Jak różni ludzie mogą mówić trzynastozgłoskowcem sylabicznym Chciałabym, żeby czytelnicy interesujący się bliżej poezją przestali wierzyć fałszywej tezie o niezmiennej trwałości wersyfikacyjnych formatów. Słyszy się ją często w takiej postaci: istnieją zjawiska formy literackiej niesłychanie trwałe; do takich zjawisk należy między innymi klasyczny format polskiego wiersza sylabicznego, a mianowicie trzynastozgłoskowca o kształcie 7\ż +6\ż (czyli złożonego z dwóch członów, siedmiozgłoskowego przed średniówką i sześciozgłoskowego po średniówce, z akcentami "żeńskimi", tj. na przedostatniej sylabie każdego członu); znamy go z godzinek napisanych w XV sieku i znamy go z twórczości niedawno zmarłego K. I. Gałczyńskiego; mijają formacje społeczne, mijają ideologie, a rzekomo niezmienna "trzynastka" 7\ż +6\ż trwa. Otóż chcielibyśmy przekonać naszego czytelnika, że w obrębie trzynastozgłoskowca zachodzą daleko idące przemiany, pozwalające mu być wyrazem dla bardzo różnych zjawisk, dla bardzo różnych postaw, dla różnych podmiotów lirycznych. By te znaczne wewnętrzne przemiany dostrzec, trzeba naprzód trochę uwagi poświęcić rzeczom małym. Nie będziemy się zajmować trzynastosylabowym formatem od czasów piętnastowiecznych godzinek do dnia dzisiejszego. Popatrzmy tylko na dwie jego próbki: u Mickiewicza i u Gałczyńskiego. Z każdego z tych dwóch poetów weźmiemy po dwa przykłady: Mickiewicz nas zainteresuje wczesną trzynastozgłoskową liryką sonetów i dojrzałą trzynastozgłoskową narracją "Pana Tadeusza"; Gałczyński - trzynastozgłoskowym wierszem z r. 1926 "Szekspir i chryzantemy" i partiami późnych trzynastozgłoskowych opisów Nieborowa z poematu "Niobe" ("Koncert skrzypcowy"). Pierwszy krok, od którego się zaczyna dopiero sprawdzające badanie, to uważna lektura sonetu Mickiewicza "Do Niemna" i liryku Gałczyńskiego "Szekspir i chryzantemy". Ta lektura, to "posmakowanie" wiersza, poprzedzające analizę, pozwala sformułować pierwsze wrażenie - wrażenie inności rytmu. Niesłuszny jest ewentualny zarzut, mówiący często o subiektywizmie i o niesprawdzalności tego rodzaju wrażeń. Wrażenie to daje się bowiem potem, w rezultacie obiektywnej analizy, sprawdzić i utwierdzić lub odrzucić. Ale kto nie wytworzył w sobie owej pierwszej wrażliwości, ten nie ma punktu wyjścia dla analizy, nie wie, od czego ją zacząć, nie ma owego końca nitki, za który trzeba pociągnąć, by rozwinąć kłębek. To porównanie pierwszych wrażeń do końca nitki w kłębku nie jest najlepsze. Pierwsze wrażenie jest przecież najczęściej o wiele mniej "jednoznaczne" niż ów "koniec nitki". Wskazuje ono raczej tylko na sferę rzeczywistości, w której należy owego końca nitki dopiero szukać. Oczywiście może się ono okazać złudne, koniec nitki może tkwić w innej sferze rzeczywistości. Pokaże nam to analiza szczegółowa. Otóż odwołuję się do wrażenia nieuprzedzonych czytelników sonetu Mickiewicza i wiersza Gałczyńskiego i wydaje mi się, że oddam je trafnie, jeśli powiem, że w pierwszym odczuciu wiersz Mickiewicza jest znacznie bardziej namiętny i taki, jakby się swoją retorycznością nie różnił od wielkiego publicznego przemówienia, wiersz Gałczyńskiego natomiast jest znacznie bardziej kameralny
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.