ďťż

Wystarczyło nie wyłączać na noc radia i telegrafów na statkach przepływających w pobliżu...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Parowiec znajdujący się o godzinię drogi od miejsca katastrofy wyłączył odbiorniki na kilka minut przed SOS wysłanym z „Titanica”. Dopiero od 14 kwietnia 1912 roku zaczęło obowiązywać całodobowe czuwanie. Wyjścia z trzeciej klasy zamknięto kratami. Szalupy z pasażerami klasy pierwszej odpływały prawie puste. Wiadomo, że było ich stanowczo za mało. 387 I najważniejsze: długość umierania. Nie jedna sekunda jak od kuli, ale ponad dwie godziny: wystarczy, by założyć na spotkanie frak i wypić kilka kieliszków koniaku jak miliarder Guggenheim, wyzwolić z siebie bestię albo sprawdzić w miłości. Sentymentalny banał? Nic podobnego: spokojna oczywistość czasu próby. 388 James Cameron w jednym z wywiadów powiedział, że nie chciał i nie zrealizował filmu o „Titanicu”, lecz nakręcił dzieło o szczególnej miłości. O jakiej miłości? Odpowiedź wydaje się jasna: o spotkaniu Jacka i Rose w sytuacji – jak się okazało krańcowej. O przekraczaniu granic społecznych i uczuciowych. O przekraczaniu siebie. Didier Péron słusznie zauważył w „Libération”, że Titanic stanowi nieustanną zachętę do buntu. Przeciw konwencjom i przeciwko bezruchowi. To prawda, ale nie cała i chyba nie najważniejsza. James Cameron uruchomił w swym filmie, niekoniecznie świadomie, większość mitologicznych i sakralnych znaczeń okrętu. We wszelkich religiach i w największych dziełach kultury światowej, o czym przypomina na przykład Władysław Kopaliński, okręt oznacza śmierć i jednocześnie nieśmiertelność oraz zmartwychwstanie: w grobach starożytnego Egiptu składano zmarłym modele okrętów, aby mogli odbyć podróż za zachodni widnokrąg do krainy śmierci. Grecy kładli w usta zmarłego obola na opłacenie Charonowi przeprawy przez Styks. Na grobach wczesnochrześcijańskich często spotykamy okręty i łodzie symbolizujące podróż od portu śmierci do życia wiecznego. Gdy skandynawski bóg Baldur został zabity gałązką jemioły, ułożono go wraz z żoną Nanną, koniem i skarbami na okręcie „Hringorni”, okręt podpalono i spuszczono na wodę. 116 389 Okręt symbolizuje też pływającą trumnę: w Kupcu weneckim okręt to tylko deski, pękające jak na „Titanicu”, w Gargantui i Pantagruelu Panurg oznajmia: „Jak grube mogą być deski tego okrętu? Mają dobre dwa cale, odparł pilot. – Tedy znajdujemy się ustawicznie o dwa cale od śmierci” (przekład Tadeusza Boya-Zeleńskiego). 390 Okręt jest też wazą, znakiem wiecznej kobiecości. I naczyniem, podobnie jak naczynia krwionośne. W Kartagińczyku czytamy: „Kto chce mieć górę kłopotów, niech spróbuje wyposażyć te dwie rzeczy: okręt i kobietę”, ale okręt symbolizuje też Kościół płynący do portu Zbawienia, natchnienie poetyckie oraz sen. 391 James Cameron opowiada w Titanicu opowieść starej kobiety, nawiązując do jeszcze innego tropu: do baśni o zagubionym skarbie, którego emblematem stał się królewski klejnot spełniający funkcję świętego Graala. Stara kobieta opowiada o inicjacji, której doznała tamtej nocy pod przewodnictwem posłańca bogów – Hermesa. Opowiada o spotkaniu z aniołem noszącym imię Jack. Opowiada o rytualnej śmierci i o zmartwychwstaniu: o własnej śmierci i uzyskaniu nowego życia, bo aniołowie i przewodnicy choć odchodzą, to wszak nie umierają. Rytuał ponownych narodzin odbywał się w warunkach wyjątkowych: w pękniętym naczyniu, w zalewanej wodą trumnie, pośród trzaskających desek i dryfujących w zalanych spiżarniach porcelanowych dziewiczych statków. W tym sensie opowieść starej kobiety staje się wyznaniem hermetycznym, spowiedzią rozkapryszonego dziecięcia wieku, które uzyskało wiedzę o tym, co dobre, a co złe i jak należy żyć. 392 Podczas katastrofy „Titanica” zginęło 1490 osób. Widzę umieranie na filmie, ale przecież ich odejście nie budzi we mnie ani przerażenia, ani grozy, ani – wstyd powiedzieć współczucia. Na tym polega magia kina katastroficznego. Być może, ale w perspektywie opowieści starej kobiety odchodzenie rozbitków przypomina mi raczej śmierć żołnierzy ginących w epopei Homera. Titanic pachnie Troją, by rozkwitła róża. 393 Żal mi Jacka. Hermesa. Opiekuna i posłańca. Opoki. Stróża spokoju podróżnych, towarzysza pasaży: od życia do śmierci i od śmierci pozornej do nowego żywota. Hermes jest szczodry. Hermes jest dobry, choć we wczesnej młodości ukradł Apollinowi trzodę. Czyn swój odkupił lirą. Stara kobieta opowiadając o Hermesie, który przeprowadził ją przez wielką wodę, nigdy nie zapomni o jego miłości, również dlatego, że usunąwszy się w głąb, udowodnił raz jeszcze, zgodnie z naturą starych mitów ludzkości, że tylko kobiecość jest wieczna i niezniszczalna. 117 W tym sensie Titanic Jamesa Camerona przedstawia nie zatonięcie statku jako alegorię końca starego świata, zgon zadufanego wieku XIX, wierzącego w postęp, parę i elektryczność, lecz cud odrodzenia. 394 Już wiszę za rufą
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.