ďťż

Właśnie ten narząd wzroku jest pozbawiony wszelkiego wyrazu, jak nas tego uczy okulistyka...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Przykład: proszę nałożyć maskę na twarz i przyjrzeć się tylko oczom widzianym przez otwory w masce, a mogę założyć się z każdym, że nie rozpozna, czy twarz jest wesoła, smutna czy zagniewana. - Naprawdę? - zdziwił się wuj Sam, zainteresowany tą małą lekcją. - O tym nie wiedziałem - dodał wuj Sib. - A jednak tak jest - zapewnił Arystobulus Ursiclos - gdybym miał maskę... Ale wybitny naukowiec nie miał maski, toteż doświadczenia nie udało się przeprowadzić tak, aby nie pozostała najmniejsza wątpliwość, że ma rację. W dodatku miss Campbell i Olivier Sinclair już zdążyli opuścić klasztor i szli w kierunku cmentarza. To miejsce nazwano „Relikwiarzem Oban” dla uczczenia pamięci towarzysza świętego Kolumbana, któremu zawdzięcza się wzniesienie kaplicy, sterczącej obecnie jako ruina pośrodku cmentarza. Jest to niezwykle ciekawy cmentarz, usiany kamieniami nagrobkowymi, a pod nimi spoczywa czterdziestu ośmiu królów Szkocji, ośmiu wicekrólów Hebrydów, czterech wicekrólów Irlandii i jeden król Francji, którego imię poszło w niepamięć, jak też wodza z czasów antycznych. Otoczony żelazną barierą, wybrukowany płytami cmentarz przypomina Karnak. Nagrobki są inne niż skałki Druidów. Pomiędzy płytami na zielonej trawie leży długi granitowy nagrobek króla Szwecji, Duncana, rozsławionego ponurą tragedią Szekspira. Niektóre z nagrobków mają tylko ornamenty w kształcie geometrycznych rysunków, kilka zaś innych, jak okrągłe garby, przedstawia postacie okrutnych królów celtyckich, wyciągniętych sztywno niczym trupy. Ileż wspomnień unosi się nad nekropolią Iony! Ileż razy wyobraźnia sięga w przeszłość na widok tych reliktów! I jak można zapomnieć o tej strofie Osjana, który jak gdyby czerpał natchnienie właśnie tutaj. „Cudzoziemcze, przebywasz tu na ziemi kryjącej prochy bohaterów. Nie wahaj się opiewać chwały tych sławnych zmarłych. Oby ich lekkie cienie radośnie snuły się wokół ciebie”. Miss Campbell i jej towarzysze patrzyli w milczeniu. Nie musieli znosić nudnej gadaniny zawodowego przewodnika, który w umysłach turystów rozjaśnia mrok zamierzchłej przeszłości. Wydawało im się, że zjawiają się znowu potomkowie Angusa Og, pana tych wysp, towarzysza Roberta Bruce'a, którego łączyło braterstwo broni z bohaterem znanym z walk o niezawisłość swego kraju. - Chciałabym powrócić tutaj o zmroku - powiedziała miss Campbell. - Wydaje mi się, że byłaby to odpowiedniejsza pora, aby rozpamiętywać dawne dzieje. Widziałabym oczami duszy, jak przynoszą ciało nieszczęsnego Duncana. Słyszałabym rozmowy grabarzy oddających go ziemi przeznaczonej jego przodkom. Czy pan nie uważa, panie Sinclair, że można by wtedy przywołać duszki strzegące tego królewskiego cmentarza? - Tak, proszę pani, w dodatku myślę, że nie odmówiłyby ukazania się na dźwięk pani głosu. - Jak to, miss Campbell, pani wierzy w duchy?! - zawołał Arystobulus Ursiclos. - Tak, wierzę, wierzę w nie jak prawdziwa Szkotka, którą jestem - odparła miss Campbell. - Ale przecież pani dobrze wie, że to wytwór wyobraźni, że nic takiego nie istnieje! - A mnie się tak podoba! - zaczepnie odrzekła miss Campbell, podrażniona nietaktownym sprzeciwem. - Czy nie wolno mi wierzyć w domowe skrzaty pilnujące dobytku, w czarownice, których zaklęcia wymawiane są w formie wierszy runicznych, w Walkirie, owe złowróżbne dziewice z mitologii skandynawskiej, które porywają wojowników poległych w bitwie, albo w pospolite wróżki, opiewane przez naszego poetę Burnsa w nieśmiertelnych wierszach, których prawdziwy syn naszych gór nie jest zdolny zapomnieć: „Tej nocy lekkie wróżki tańczą na Cassilis Dawnan's lub kierują się ku Golzean, w bladej poświacie księżyca, wreszcie giną w Coves, pośród skał i strumieni”. - Och, panno Campbell - nalegał uparty dureń - czy pani naprawdę myśli, że poeci wierzą w te wyimaginowane zjawy? - Z całą pewnością, proszę pana - odpowiedział za nią Olivier Sinclair - inaczej ich wiersze brzmiałyby fałszywie, jak każde dzieło zrodzone bez głębszego przekonania. - I pan także? - zdziwił się Arystobulus Ursiclos. - Wiedziałem, że jest pan malarzem, ale nie przypuszczałem, że również poetą
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.