ďťż

William St Clair był utalentowanym człowiekiem o wnikliwym umyśle...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Jesteśmy przekonani, że to on był pomysłodawcą pierwszego stopnia masonerii cechowej oraz stopnia masona - chciał w ten sposób dać wolnomularzom operatywnym kodeks postępowania i zainteresować ich tajemnicą, nie mówiąc im nic o wielkiej tajemnicy zmartwychwstania żywych, zarezerwowanej dla wolnomularzy spekulatywnych. Jak wiadomo, miał on do czynienia z dwoma rodzajami kamieniarzy: ze zwykłymi masonami (czyli czeladnikami), którym płacił 10 funtów rocznie, oraz z wtajemniczonymi w Mark Masonry - ci otrzymywali 40 funtów rocznie, a ponadto pracodawca na wzór kontynentalny wyróżniał ich swym osobistym znakiem. Obie grupy rzemieślników musiały zdawać sobie sprawę, że dla jakichś tajemniczych powodów odbudowują Świątynię króla Salomona (chociaż faktycznie była to świątynia Heroda). Kiedy sir William St Clair po raz pierwszy opracowywał plany budowy swego przybytku mającego ukryć zwoje, musiał być pewien lojalności i wierności swych kamieniarzy oraz tego, iż zachowają jego “słuszne tajemnice niczym swoje własne". Musiał zatem zobowiązać ich do zachowania tajemnicy i sądzimy, że Entered Apprentice, znany dziś jako stopień Entranfs Freemasonry, sir William zaplanował z chwilą rozpoczęcia budowy, wykorzystując wybrane elementy ceremonii inicjacji templariuszowskiej. Dzięki temu mógł zdobyć pewność, iż każdy sekret, który musiał zdradzić tym ludziom, wchodziłby w zakres jakiegoś systemu zobowiązań. Aby zachować pewne zróżnicowanie, starszym rzemieślnikom, opłacanym kwotą czterdziestu funtów rocznie, musiał odsłonić jakąś “specjalną" tajemnicę, by mieli poczucie znaczenia swej pozycji w porównaniu z pozycją pomniejszych kamieniarzy. Sądzimy, że kamieniarzom obu stopni przekazano tajemnicę kolumny Boaz, czyli królewskiej, i nazwano ich, podobnie jak nazywa się ich dzisiaj, Entered Apprentices, a przedstawicielom wyższej kasty powiedziano o znaczeniu zwornika w łuku, ponieważ byli członkami Mark Masonry. Żadnej z grup sir William nie zdradził sekretu kolumny kapłańskiej ani znaczenia bliźniaczych kolumn, połączonych zwornikiem: (MISZPAT (CEDEQ CZYLI KOLUMNA + CZYLI KOLUMNA = STABILNOŚĆ KRÓLEWSKA KAPŁAŃSKA CZYLI BOAZ) CZYLI JAKIN) czyli prościej: SIŁA + PLAN = STABILNOŚĆ Wielką formułę, która zapewniała stabilność w starożytnym Egipcie, trzeba było zachować i zarezerwować dla filozofów, tj. masonów spekulatywnych: takich ludzi jak sam William St Clair. Kamieniarze, którzy pracowali przy budowie, znali tajemnice odpowiednio do swojego stanu, ale żadnego z nich nigdy nie podniesiono, przez ceremonię wzbudzania do życia, do stopnia mistrza masonerii spekulatywnej. Teraz mogliśmy być pewni, że wolnomularstwo narodziło się w miejscu budowy kaplicy Rosslyn w połowie XV wieku; późniejszy przebieg wydarzeń potwierdza ten pogląd, ponieważ rodzina St Clairów z Rosslyn wydała spośród siebie wielkich mistrzów szkockich cechów, gildii i zakonów, a później jej członkowie dzierżyli godność mistrza wolnomularzy w Szkocji aż do końca XVIII wieku. Wielu współczesnych wolnomularzy przypuszcza, że ich Towarzystwo wywodzi się ze średniowiecznych cechów na wpół piśmiennych kamieniarzy, którzy uprawiali rytualne praktyki. Jest to teoria początków masonerii, która budzi sporo wątpliwości, ale dobrze udokumentowane odniesienie do wczesnych lóż Szkocji zdają się je rozwiewać. Początki masonerii są zupełnie inne: to wolnomularze teoretyczni (templariusze) “adoptowali" wolnomularzy praktycznych (kamieniarzy) i wprowadzili ich w prostsze tajemnice dotyczące Świątyni Salomona. Sądzimy, że zaprzysięgani mistrzowie i ich czeladnicy z zaciekawieniem słuchali opowieści o tajemnicy Rosslyn, ale nie mieli pojęcia o bajecznym “skarbie", który miał być tam ukryty. Nie budził ich podejrzeń brak wyobrażeń kościelnych, ponieważ wiedzieli, że jest to sprawa szczególnie sekretna. Jedynym symbolem biblijnym, które mogliśmy zidentyfikować w sposób pewny, była rzeźba przedstawiająca Mojżesza z piękną parą rogów. Jakkolwiek studia nad Księgą Wyjścia doprowadziły nas do wniosku, że ten przynoszący innym śmierć fanatyk mógł na nie zasługiwać, to jednak trudno było wyobrazić sobie, dlaczego templariusze mieliby myśleć w ten sposób. Przez krótką chwilę sądziliśmy także, że zidentyfikowaliśmy postać z Nowego Testamentu na małej statuetce. Szybko jednak przekonaliśmy się, że nie jest to św. Piotr. Z rytuału wolnomularskiego dowiadujemy się, że robotnicy poszli po zapłatę do środkowej komnaty Świątyni króla Salomona, ale dzisiejsi historycy wiedzą, iż pierwotna Świątynia nie miała środkowej komnaty; wszakże przybytek w Rosslyn miał ją. Krypta rzekomej kaplicy znajduje się w części południowo-wschodniej, a stopnie do niej prowadzące umieszczone są bezpośrednio po prawej stronie kolumny królewskiej. Te strome stopnie są bardzo wytarte i mają głębokie wyżłobienia, co powoduje, że trudno jest po nich schodzić i wchodzić. Przewodnik pisze: “Te wytarte stopnie wskazują, że kaplicę odwiedzało wielu pielgrzymów w ciągu dziewięć- dziesięciu czy stu lat między jej ukończeniem a reformacją. Dokładne przyczyny tych pielgrzymek nie są jeszcze jasne, ale możliwe, że templariusze umieścili tu jakąś czczoną od dawna relikwię, być może czarną Madonnę" . Myśl słuszna, wniosek fałszywy. Każda Madonna byłaby obca templariuszom i z pewnością temu przybytkowi. W pół drogi w dół znajdują się drzwi z zawiasami, które przypomniały nam zawiasy drzwi z Lambertowej kopii rysunku przedstawiającego Niebiańskie Jeruzalem. Kiedy tylko znaleźliśmy się w tej niższej komnacie, przede wszystkim zaskoczyły nas jej małe rozmiary. Nie było w niej niczego poza kilkoma niewielkimi dekoracjami ściennymi, wejściem do jeszcze mniejszego pomieszczenia po stronie północnej oraz kominkiem wbudowanym w główną, południową ścianę budynku. Wytarte schody dowodziły, że pomieszczenie było często wykorzystywane, a obecność kominka wskazywała na długotrwałość wizyt, bo w przeciwnym razie zahartowani rycerze z XV wieku nie potrzebowaliby takiego urządzenia. Właśnie w pobliżu tego kominka znaleźliśmy figurkę, którą zrazu wzięliśmy za św. Piotra, ponieważ postać trzymała klucz
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.