ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Czy mogę zapalić? spytał, a ona skinęła głową. Jego głos podobał jej się również od początku, głęboki i dźwięczny. Wymowa, delikatne ściszanie samogłosek i niedbałe przeciąganie spółgłosek, sygnalizowała nieomylnie przynależność do wyższych sfer. I ta wymowa i patrycjuszowskie maniery, nienaganne wprawdzie i ujmujące, były wystudiowane, obliczone na uznanie. Pod tą starannie utrzymaną powierzchownością kryła się wyraźna złośliwość w zimnym połysku wilczego uśmiechu i w stalowoszarym spojrzeniu.
Do papierosa przystawił złotą zapalniczkę, którą mu dała w pierwszy^1
944
upominku, w tę noc, kiedy zostali kochankami. Nawet teraz to wspomnienie było pikantne i przez moment poczuła ciepłe tajanie w podbrzuszu. Ruszyła się niespokojnie w fotelu. Było dla kogo stracić głowę, naprawdę było dla icog° zwariować. Choć szał minął, niczego nie żałowała i nigdy nie będzie
Był to taki czas w jej życiu, kiedy nie umiała powstrzymać siebie samej. Wielkie, zmiatające wszystko uczucie, ostatnie szaleństwo młodości, beztroska , upojenie przed wejściem w wiek średni. Niejedna kobieta zadowoliłaby się, pospiesznymi amorami w niepewnym i tandetnym ukryciu przeciętnego pokoju hotelowego, ale nie Chantelle Christy. Jej świat kształtowały własne kaprysy i życzenia i, jak to powiedziała Nicholasowi, czegokolwiek zapragnie, musi to dostać. Dawno temu ojciec wpoił Chantelle Christy przekonanie, że dla niej istnieją reguły specjalne. Ona sama je określiła.
Było cudownie, zadrżała lekko na wspomnienie tych pierwszych, wypełnionych zmysłowością dni. Teraz to już tylko przeszłość. Przez ostatnie miesiące uważnie porównywała obu mężczyzn. Jej decyzja nie była pochopna.
Obserwowała, jak Nicholas odbudowuje swoje życie po katastrofie. Zdany tylko na siebie, odarty ze wszystkiego prócz tej trudnej do nazwania mieszaniny siły i uporu zdołał wyrąbać sobie drogę wyjścia z przepaści. A przecież siła i władza zawsze ją pociągały. Przez lata przyzwyczaiła się do Nicholasa, ale też ten związek zaczął ją nieco nużyć. Teraz interludium z Duncanem przywróciło świeżość uczuciu do Nicholasa. Miał dla niej powab nowego kochanka, a jednocześnie inne jego walory i zalety były pewne i sprawdzone w wieloletnim pożyciu. Duncan Alexander był skończony, przyszłość to Nicholas Berg.
Ale nie, nigdy nie będzie żałować tego epizodu w swoim życiu. To była pora odmłodzenia. Nie powinna nawet ubolewać nad romansem Nicholasa ł tym ślicznym amerykańskim dziewczątkiem. To może, pomyślała, perwer-syjnie przyprawić ich seks w przyszłości. Na samą myśl poczuła dreszcz zbiegający jej po udach i ciepłą falę w całym ciele. Tak jakoś chyba musi być pąkowi róży, który nagle zaczyna rozchylać płatki. Duncan nauczył ją wielu rzeczy, osobliwych, drobnych sztuczek, które ogromnie podniecały, Zwłaszcza że miały ekstra smaczek jako zakazane i perwersyjne. Niestety, buncan opierał się niemal całkowicie na sztuczkach, a nie wszystkie jej odpowiadały. Kąciki ust powędrowały w dół z niesmakiem na samo wspomnienie. Może od tego właśnie zaczęło umierać ich małżeństwo.
Nie, Duncan Alexander nie był zdolny sprostać jej podstawowym potrzebom seksualnym, jej dotkliwemu nienasyceniu. Tylko jeden mężczyzna na Mecie potrafił zadowolić Chantelłe. To z Duncanem mogło potrwać jeszcze trochę dłużej, ale on sprowadził na Christy Marinę ogromne niebezpieczeń-
245
stwo. O takiej ewentualności nigdy nawet nie myślała; Christy Marinę to by| naturalny fundament jej życia, coś ogromnego i nienaruszalnego jak niebiosa Teraz ten fundament zaczynał drżeć. Duncan stracił dla niej atrakcyjność seksualną, rzecz mimo wszystko wybaczalna, ale ściąganie niebezpieczeństwa na Christy Marinę nie ten grzech nie mógł być odpuszczony.
Widziała, że Duncan czuje się nieswojo. Kręcił się w fotelu, krzyżowa} i prostował swoje długie nogi, obracał w palcach papierosa i wpatrywał się w smugę niebieskiego dymu, by tylko uniknąć upartego spojrzenia jej ciemnych, nieprzeniknionych oczu. Patrzyła na niego, ale widziała innego mężczyznę. Wreszcie, z wysiłkiem, skupiła całą uwagę na Duncanie.
Dziękuję ci za tak szybki przyjazd.
Sprawa wydawała się raczej pilna uśmiechnął się po raz pierwszy uprzejmie, ale w zimnych, szarych oczach czaił się strach, a napięcie zdradzały również zaciśnięte szczęki.
Patrząc na niego z bliska, czego nie robiła od kilku miesięcy, odkryła wiele nowych zmarszczek na jego twarzy i nerwową, nieustanną ruchliwość palców, wcześniej nigdy nie widzianą.
Z tego, co powiedziałaś mi wczoraj...
To może zaczekać. Chciałam tylko, żebyś zdał sobie sprawę z powagi tego, co się dzieje. Teraz najważniejsze jest to, co zrobiłeś z kontrolą moich akcji i z udziałami Rady.
Co to znaczy? palce mu jednak znieruchomiały.
Domagam się, aby kontrolerzy księgowi, wskazani przeze mnie...
To wymaga czasu, Chantelle, i nie mam pewności, czy jestem gotowy do zrezygnowania z kontroli był chłodny i opanowany, opuścił go chyba cały strach.
Poczuła pewną ulgę; może ta straszna opowieść Nicholasa nie była prawdziwa, może zagrożenie było wyimaginowane. Czy naprawdę można zachwiać czymś tak wielkim jak Christy Marinę?
Niekoniecznie w tej chwili. Ale musisz mi udowodnić, że to, co robisz, leży w najlepszym interesie firmy.
Nie muszę niczego udowadniać. Nikomu powiedział bezceremonialnie.
Tym razem musisz.
Wyznaczyłaś mnie na...
Żaden sąd nie będzie bronił tej umowy wbrew mnie.
Być może nie, Chantelle, ale czy naprawdę chcesz włóczyć się z ty* wszystkim po sądach, w takim momencie?
Nie boję się, Duncan.
246
Wstała szybko, lekka jak tancerka. Miała na sobie luźne, czarne jedwabne spodnie, a złoty łańcuch podkreślał smukłość jej talii.
Wiesz, że nie boję się niczego stała nad nim wyciągając oskarży-(ciełsko palec. Lakier na paznokciu żarzył się szkarłatem świeżej krwi. Ty jesteś tym, kto powinien się bać.
A o co dokładnie mnie oskarżasz?
W odpowiedzi wyliczyła wszystkie transfery udziałów, emisje nowych akcji i czeków gwarantowanych wewnątrz korporacji Christy Marinę, podała listę ubezpieczycieli Golden Dawn"
|
WÄ
tki
|