ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
D. Clark i L. E. Word na południu Stanów Zjednoczonych, reakcja świadków wypadku nie zależała od ich liczby (D. Bar-
-Tal 1976, S. 109).,:yłh?/r,qLf.- .ii::^łM;t^3)r
Zacytowane obserwacje zdają a!ł
323
odpowiedzialności za udzielenie pomocy jest procesem uzależni nym od pewnych czynników sytuacyjnych, które prowadzą do odpowiedniego odczytania zdarzenia i własnego w nim miejsca. W przypadku, gdy własne miejsce jest w jakiś sposób wyróżnione, } powstaje tendencja do przypisania sobie odpowiedzialności za to, ; co się dzieje; gdy jednak własne położenie jest takie samo jak innych uczestników czy świadków zdarzenia, wtedy może nastąpić bądź osłabienie motywacji bądź też przypisanie odpowiedzialności ; komu innemu, a tym samym brak jakiegokolwiek zaangażowania ! w sytuację.
Nawet jednak, gdy położenie jednostki czy to wobec zdarzenia czy też wobec "ofiary" nie jest wyróżnione, może dochodzić też do uznania własnej odpowiedzialności na mocy ogólniejszych skłonności do ingerowania w to, 03 się dzieje - skłonności do przypisywania sobie odpowiedzialności. W dawniejszych pracach S. Schwartza wymieniana była w związku z tym "zmienna osobowościowa" nazwana skłonnością do przypisywania sobie "ripowie-dzialności (Ascription o;f RespoitsibiHtT/). Skonstruował on spajamy kwestionariusz do pomiaru tej zmiennej. W późniejszych pracach autor ten doszedł do wniosku, iż jego narzędzie bada nie tyle skłonność do przypisywania sobie odpowiedzialności, co skłonność do jej zaprzeczania. Niezależnie jednak od tego, do czego mngło ono służyć (czy do mierzenia zjawiska "przypisywania odpowiedzialności" czy zjawiska "zaprzeczania odpowiedzialności" s), mo7.na przypuścić, iż ludzie w różnym stopniu skłonni są do tego, by sądzić, że to, co się dzieje na około nich, ich właśnie dotyczy i zobowiązuje do działania. Jak wynika z badań R. D. Clarka i L. E. Wor-da, taka postawa może być rozpowszechniona w pewnych środowiskach. Może także być rezultatem specyficznego wychowania. Badana przez A. Gurycką własność nazwana przez nią "społeczną aktywnością" mogłaby być przejawem tej właśnie postawy (por. Gurycką 1970, 1975).
Trzeba przyznać, że sam efekt rozłożenia odpowiedzialności budził rozmaite wątpliwości interpretacyjne. Dlaczego ludzie, widząc, że inne osoby są w podobnej jak oni relacji do zdarzeń:
s Charakterystykę zjawiska "zaprzeczania odpowiedzialności w następnym podrozdziale. , ,,.
okazują mniejszą gotowość do włączania się? Wysuwano różne przypuszczenia. Jedną z przyczyn miałaby być niejasność sytuacji: wtedy gdy nie wiadomo, co naprawdę się stało, bądź nie wiadomo czy i co należy robić, ludzie przypatrują się zachowaniu innych chcąc z tego zachowania czerpać wskazówki dla zrozumienia zdarzenia - widząc pasywne zachowanie innych dochodzą do wniosku, że w tym wypadku nic nie ma do zrobienia. Pasywność świadków zajścia miałaby być czynnikiem wzajemnie utrwalającym pasywne postawy. Spokojna reakcja świadków może też sprzyjać reinterpre-tacji sytuacji jako niezbyt groźnej.
Darley i Latanś sądzą także, iż rozłożenie odpowiedzialności zmniejsza osobisty koszt nieudzielenia pomocy, a więc takie uczucia, jak wstyd i poczucie winy. Jeżeli nikt nie zareagował, to nie ma powodu, by jednostka miała na siebie brać ciężar winy za to, co się stało - można by powiedzieć, że zachowanie grupy ma w tym wypadku funkcje normotwórcze: określa co należy, a co nie należy czynić.
Być może, dałoby się rozpatrywać wspomniane zjawisko również jako wynik konfliktu motywów między przeświadczeniem o potrzebie zareagowania a chęcią uniknięcia kłopotów i konsekwencji stąd wynikających - im więcej osób obecnych, tym można mieć większe nadzieje, że znajdzie się ktoś, kto wybawi jednostkę od konieczności interweniowania. Byłaby to więc swoista "taktyka przetrzymywania", zmierzająca do przerzucenia na innych ciężaru zadania. Taktyki tej nie stosowaliby ludzie, u których występuje wysoka skłonność do przypisywania sobie odpowiedzialności.
Należy dodać, że ocena własnej odpowiedzialności zależy także od sposobu spostrzegania osoby, która pomocy potrzebuje. Wchodzi tu w grę przede wszystkim przypisywanie odpowiedzialności samej "ofierze". W wielu wypadkach działanie ofiary może być mniej lub bardziej skuteczne. Jednakże gotowość do udzielenia jej pomocy zależy nie tylko od tego, czy może ona sobie sama pomóc, ale także od tego, kto jest sprawcą trudności. Jeżeli sprawcą trudności jest sama. ofiara, motywacja świadków do udzielenia jej pomocy na ogół słabnie (Bar-Tal 1976, s. 57 - 58).
Teoretyczna interpretacja zjawiska przyjęcia bądź rozłożenia odpowiedzialności może być dwojaka: niektórzy autorzy sugerują, że chodzi tu o "włączenie normy": w przypadku odpowiedzialności
324
325
następuje aktualizacja normy nakazującej udzielenie pomocy. 1^3-sze poprzednie rozważania skłaniały nas do rozpatrywania "pisywanego zjawiska w kategorii "zaangażowania struktury ja" poprzez włączenie danej sytuacji w obszar kontroli podmiotu. Czy i jaki^ zachodzą różnice między tymi dwoma interpretacjami?
Interpretacja normatywna zakłada, że jednostka przyjęła od grupy (społeczeństwa) lub wspólnie z nią wytworzyła zbiór zpsa^ przewidujący, kiedy i pod jakimi warunkami jest ona 7
|
WÄ
tki
|