ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
To wszystko
przypominało jej
trochę egipskie grobowce, z tajnymi przejściami i komorami. Słyszała opowieści o
starych
budynkach, kryjących w sobie duchy dawnych dramatycznych i strasznych wydarzeń,
z przerażającą atmosferą. Pomyślała, że właśnie się znajduje w jednym z takich
miejsc. Odczuła
ogromną niechęć wobec perspektywy posuwania się dalej tym tunelem i zetknięcia z
tym, co
czekało na nią u jego końca. Myśl, że nie jest, na szczęście, zdana tylko i
wyłącznie na siebie,
ucieszyła ją.
Kiedy tylko Haze i Alexander dołączyli do niej, wkroczyła do tunelu, zmierzając
do komory.
Na śliskiej nawierzchni szła krok po kroku, bardzo ostrożnie. Gdy znalazła się w
połowie drogi,
odniosła wrażenie, że słyszy straszliwy, nieziemski krzyk. Przestraszona
zatrzymała się
i popatrzyła na swoich towarzyszy. Oni jednak byli spokojni, z całą pewnością
niczego nie
usłyszeli. Krzyk musiał powstać jedynie w jej wyobraźni.
Kiedy wreszcie wkroczyła do komory, odetchnęła z ulgą. Nie było tu żadnych zjaw
ani
duchów. Pomieszczenie o powierzchni trzydziestu stóp kwadratowych było wysokie
mniej
więcej na sześć stóp. Do ścian przymocowano mapy sztabowe najbliższej okolicy,
teraz już
mocno zniszczone. Jednak nie one zwróciły jej uwagę. Coś innego sprawiło, że
nagle zamarła
w połowie kolejnego kroku. Na ścianie widniał wyblakły, ale wciąż dobrze
rozpoznawalny
symbol Q.
Na środku izby znajdował się wielki stół, a na stole leżały resztki ludzkich
zwłok, właściwie
tylko szkielet. Czaszka ułożona na boku ze szczęką w szerokim, upiornym
uśmiechu,
skierowana była martwymi oczodołami dokładnie w Sam. Ludzkimi kośćmi na
betonowej
posadzce bez wątpienia zajmowały się zwierzęta. Pod jedną ze ścian leżały
starannie ułożone
części damskiej garderoby, a pod drugą kolejna czaszka. Sam nie była w stanie
określić, do ilu
osób należą znajdujące się tutaj kości, ale jednego była pewna natrafiła na
kolejne ofiary
człowieka, który zamordował Mary West.
Dopiero po dłuższej chwili zdała sobie sprawę, że jej towarzysze stoją tuż obok
niej. Ich
milczenie dowodziło, że są tak samo przerażeni jak ona.
Wzruszyła ramionami, chcąc dodać sobie odwagi, po czym zapytała Alexandra:
Czy chciałbyś zacząć przede mną?
Docenił jej grzeczność, ale odparł:
Nie, to należy do ciebie. Do dzieła, Sam. Będę cię jedynie obserwował z pewnej
odległości.
I czyhał na mój błąd, pomyślała zgryźliwie. Wyciągnęła z torebki dyktafon i
zaczęła mówić:
Znajduję się w Zakątku Aleksandra, w lasach East Stratton. Jest to podziemna
komora
u wylotu tunelu, biegnącego do niej od dużego szybu, wykopanego w ziemi. Należy
uznać, że
komora jest fragmentem umocnień, które miały stanowić zewnętrzną linię obrony
pobliskiej
bazy wojskowej na wypadek rosyjskiej agresji. Umocnienia wybudowano w okresie
tak zwanej
zimnej wojny. Komory tej nie używano jednak od wielu lat. Ma mniej więcej
dwanaście stóp
wysokości i rozejrzała się dookoła około trzydziestu stóp kwadratowych
powierzchni. Do
ścian przymocowane są mapy najbliższej okolicy, a na jednej z tych ścian
znajduje się
wyrysowany symbol omega, taki sam, jaki znaleziono w miejscu, gdzie została
zamordowana
Mary West. Pod ścianą znajduje się sterta ubrań. Na środku pomieszczenia stoi
stół, na którym
ułożony jest ludzki szkielet. Obie ręce złączone zostały ponad głową szkieletu
kajdankami,
a następnie przywiązane liną do jednej ze stołowych nóg. Prawa noga szkieletu
jest również
przymocowana do stołu. Lewej brakuje. Sam umilkła, podeszła do stołu i zaczęła
uważnie
oglądać szkielet. Dopiero na końcu zainteresowała się czaszką. Do ust ofiary
wetknięto
czerwoną wzorzystą szmatę. Przed wypadnięciem lub wypluciem zabezpieczono ją
sznurkiem.
Wyciągnęła z torby pincetę i ostrożnie wydobyła szmatę z czaszki. Przez chwilę
przytrzymywała
ją przed oczyma i uważnie oglądała.
Alexander postąpił krok do przodu, by również uważnie przyjrzeć się znalezisku.
Jak myślisz, co to jest? zapytał.
Wygląda mi na damskie majtki, jednak biorąc pod uwagę stan, w jakim się
znajdują, nie
jestem tego zupełnie pewna. Pewnie należały do zamordowanej.
Alexander skinął głową i wycofał się. Haze podał Sam plastikową torebkę, do
której
natychmiast wrzuciła znalezione majtki.
Kontynuowała oględziny czaszki. Swoją uwagę skupiła teraz na nosie.
Nos ofiary jest stosunkowo szeroki. Czoło ma raczej niewielką powierzchnię.
Co z miednicą? zapytał Alexander.
Miednica powtórzyła za nim Sam, nie chcąc, aby niespodziewane pytania
wytrąciły ją
z rytmu pracy jest szeroka i niska. Wstępne oględziny szkieletu wskazują, że
jest to fragment
zwłok kobiety o wzroście mniej więcej pięciu stóp i ośmiu cali, nastolatki lub
liczącej niewiele
ponad dwadzieścia lat. Nie żyje przynajmniej od kilku lal.
To było właściwie wszystko, co mogła ustalić w tej chwili. Dalsze informacje o
zmarłej
mogła uzyskać dopiero po przeprowadzeniu sekcji zwłok.
Haze w milczeniu stał obok Alexandra, czekając, aż Sam skończy.
Jeśli jesteście gotowi, możecie zabrać stąd zwłoki powiedziała do niego.
Jeżeli nie ma pani nic przeciwko temu, najpierw chciałbym dokładnie przeszukać
i obfotografować ten bunkier. Wtedy zajmiemy się zwłokami.
Sam podeszła do kolejnej czaszki i przyklęknęła przy niej. Haze pojawił się
obok.
Cholera, biedna cizia mruknął.
W normalnych okolicznościach Sam uznałaby ten komentarz za niesmaczny, teraz
jednak
ucieszyła się, że ktoś zdobył się na to, by rozrzedzić ponurą, gęstą atmosferę.
Dokładnie
obejrzała czaszkę
|
WÄ
tki
|