To jest przynajmniej moje zdanie...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Tymczasem Rosjanie dalecy od chêci zaczepienia nas, wol± nas wytrzymaæ i czekaæ, ¿eby¶my siê os³abiali przez niesnaski, których siê spodziewaj± i które podniecaj±, i ¿eby¶my raczej ich zaczepiali, i id±c przez kraj wyniszczony coraz siê os³abiali, kiedy oni przeciwnie, cofaj±c siê na swoje rezerwy wzmacniaæ siê bêd± (widaæ, ¿e dawny szwole¿er dobrze pamiêta³ kampaniê napoleoñsk± roku 1812 - M. B.). To jest przynajmniej co mnie siê zdaje, ¿e oni zamy¶laj±. Je¿eli wiêc my bêdziemy rozs±dni, to ukszta³ciwszy armiê siln±, przygotujemy siê do kampanii zaczepnej, ale nie tam, gdzie by oni nas chcieli wprowadziæ, gdy¿ nam nie chodziæ powinno o pobicie ich wojska, ale o oswobodzenie naszej dawnej Polski, o wziêcie portów Czarnego morza dla podania rêki Turkom i Europie z tamtej strony. To s± takie moje my¶li w tej mierze" (pamiêtajmy, ¿e pisa³ to dawny praktykant w czarnomorskich kantorach handlowych stryja, Prota Potockiego - M. B.). Razem z genera³em £ubieñskim wyruszy³a w pole ca³a falanga jego bratanków i siostrzeñców w stopniach poruczników i podporuczników. W nied³ugi czas potem doszlusowa³ do dywizji brata równie¿ Henryk £ubieñski. Przyczyn±, która zadecydowa³a o skierowaniu do wojska osobliwego "wiê¼nia Banku", by³o podobno ujawnienie przed opini± publiczn± niezwyk³ych przywilejów, z jakich korzysta³ on w swoim odosobnieniu. "Znalaz³ siê [...] Jaki¶ naiwny oficer, komenderuj±cy razu jednego odwachem do Banku Polskiego zaci±gaj±cym - pisze hrabia Tomasz Wentworth - który sobie za obowi±zek poczyta³, zaraportowaæ w³adzy i opowiedzieæ w klubie o takiej nie¶cis³o¶ci aresztu... Natenczas Jenera³ Morawski poradzi³ mojemu ojcu, a¿eby wst±pi³ do wojska i przeszed³ tym sposobem, tak jak Kmicic Sienkiewicza z pod juryzdykcyi cywilnej, pod juryzdykcyê wojskow± (kronikarz rodu £ubieñskich pisa³ te s³owa na prze³omie lat 1885/1886, a wiêc wtedy, gdy nie ukoñczony jeszcze Potop Sienkiewicza drukowany by³ w odcinkach warszawskiego "S³owa" i krakowskiego "Czasu" - M. B.). Jako¿ Henryk £ubieñski, nie opuszczaj±c swoich zatrudnieñ w Banku, wszed³ jako prosty ¿o³nierz do formuj±cych siê w³a¶nie Szwadronów Poznañskich, w których s³u¿yli szwagier jego Bernard Potocki, najserdeczniejszy jego przyjaciel Tytus Dzia³yñski i wielu znajomych obywateli z Ksiêstwa Poznañskiego (Szwadrony Poznañskie w³±czono pó¼niej do 3. dywizji jazdy dowodzonej przez genera³a £ubieñskiego - M. B.). W wiliê bitwy pod Grochowem szwadron ten wyszed³ z Warszawy do wsi Z±bki. Towarzyszy³em tam ojcu z moim bratem konno. Nazajutrz rano przyjecha³y tam moja matka, pani Klaudyna Potocka i pani Celina Dzia³yñska. Dopiero gdy od strony po³udniowej da³ siê s³yszeæ huk armat, odes³ano nas wszystkich, z wielkim naszym ¿alem do domu". Tak wiêc odsuniêci od w³adzy cywilnej £ubieñscy - chc±c nie chc±c - powrócili do swego dawnego rycerskiego powo³ania. W uwolnionej od króla i dyktatury Warszawie w³adzê najwy¿sz± przejê³y sejm i ¶cieraj±ce siê z sob± stronnictwa polityczne. Na historycznej scenie pojawia siê trzeci "najs³abiej udokumentowany", bohater tej opowie¶ci - dawny podw³adny Tomasza £ubieñskiego z I szwadronu szwole¿erów - deputowany Walenty Zwierkowski. III Maurycy Mochnacki w Powstaniu narodu polskiego tak pisa³ o naszym szwole¿erze-opozycjoni¶cie: "Mieszka³ podówczas (w latach 1825-1830) w Warszawie Walenty Zwierkowski. Nale¿a³ [...] do partyi Monarchiczno-konstytucyjno-legalnie opozycyjnej, to jest do partyi kaliskiej tak d³ugiej i rozpostartej w swem województwie jak to nazwanie. Carewicz nie lubi³ konstytucyi i Kaliszanów, a Kaliszanie tylko w konstytucyi zbawienie widzieli. Zwierkowski trzyma³ z nimi, a tem samem by³ sol± w oku wielkiemu ksiêciu, a tem samem, i dla wielu innych pobudek by³ godny wszelkiej ufno¶ci Polaków. Na ¿±danie tedy Wysockiego, który szczególniej z cz³onkami izby chcia³ siê poznaæ, odkry³ Gurowski* (* Adam Gurowski [Jednooki], ¶ci¶le zwi±zany z kaliszanami, by³ równocze¶nie jednym z najbardziej radykalnych dzia³aczy podziemnego ruchu niepodleg³o¶ciowego.) wszystko Zwierkowskiemu (tzn. pierwsze plany sprzysiê¿enia powstañczego - M. B.); ten z rado¶ci± dowiedziawszy siê o tak wa¿nym zamy¶le pojecha³ razem z Gurowskim do kwatery Wysockiego. Nast±pi³a bardzo interesuj±ca rozmowa. Wysocki prawi³ obszernie o potrzebie rozga³êzienia zwi±zku; dalsze rozwija³ plany; napomyka³, ¿e podchor±¿owie na wspó³dzia³anie izb rachuj± i do tego miêdzy innymi obieraj± Zwierkowskiego na po¶rednika
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkÅ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gównianego szaleÅ„stwa.