ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Niedawno pewien wyjątkowo sprawny biznesmen poskarżył mi się w chwili szczerości: "W łóżku jestem prawie do niczego. Całą swoją energię wpakowałem w interes". Czy jest tak rzeczywiście? Nie wierzę. Biznesmen ten uważa za rzecz naturalną zaangażowanie wszystkich swych sił i umiejętności w przezwyciężanie zawodowych problemów. Ale w domu, gdy chodzi o potrzeby seksualne, nie wykazuje podobnej gotowości. Zadowala się wymówką: "Jestem po prostu impotentem. Cóż mogę na to poradzić?"
193
Wiele pań męczy praca w domu. Są nią zniechęcone. Jednak wszystko, co przeciw temu czynią sprowadza się do obwiniania innych. Chciałyby spełnić swoje marzenia, ale unikają związanego z tym ryzyka.
Chyba nie ma człowieka, który by nie tęsknił do zmian, przygód i podniecających napięć. Czy kobiety te szukają podobnych przygód i zmian? Nie. Omijają je z daleka. Wszystko, co chciałyby przeżyć, przeżywają tylko z drugiej ręki: w książkach, na szpaltach gazet, w kinie i telewizji. Pasywne przeżywanie z bezpiecznej odległości jest skromnym rodzajem podniety, jaką się zadowalają.
To postawa szeroko rozpowszechniona, typowa dla milionów ludzi: siedzą wygodnie przed ekranem i patrzą na to, co się wokół nich dzieje. Przepojeni wiecznie niespełnioną tęsknotą, by kiedyś znaleźć się choć raz w środku tych zdarzeń. Ale nikt nie może żyć w sposób, jaki sobie wymarzył, jeśli unika niezbędnych doświadczeń. Gdyż właśnie te doświadczenia składają się na rzeczywiste życie.
Wyobraźcie sobie, że idziecie do teatru, a tam grany jest początek sztuki i zaraz po nim happy-end. Wszystko, co prowadzi do happy-endu, napięcia, kryzysy i doświadczenia bohatera, który w końcu wychodzi z nich zwycięsko, zostaje wam odebrane.
W teatrze nigdy byście czegoś podobnego nie zaakceptowali. W swoim życiu jednak czynicie tak nieustannie. Szukacie najkrótszej i najwygodniejszej drogi zaspokojenia potrzeb. Nie chcecie się poddać trudowi doświadczeń, jakich wymaga od was każde prawdziwe spełnienie życzeń.
Być może powiecie w tym miejscu: ależ, mam już dość kłopotów i zmartwień; dlaczego miałbym jeszcze utrudniać sobie żywot, skoro i tak jest on wystarczająco ciężki?
Zachodzi jednak pytanie, czy kłopoty, przed którymi stajecie, w ogóle są nie do uniknięcia? Albo czy nie stwarzacie ich
194
sami, ponieważ oczekujecie, że to inni poniosą za was cały bagaż doświadczeń? A następnie podadzą wam jak na tacy gotowe rozwiązania, końcowy produkt? Ponieważ tego właśnie oczekujecie, nie potraficie już samodzielnie uporać się z problemami, które was tak męczą.
Czy tego chcecie, czy nie: życie nie jest usłane różami. To nieustanna walka z tysiącami przeszkód, stawianych nam na drodze tak przez innych, jak i przez nas samych. Prostym sposobem uporania się z nimi nie jest bynajmniej ich ignorowanie. Urosną wówczas tak bardzo, że ich pokonanie stanie się niemożliwe, a ich ciężar nie do zniesienia. Dlatego należy się z nimi rozprawiać natychmiast. Jeśli zgodzicie się na ten trud, możecie jedynie odnieść z tego korzyść i doznać zadowolenia. Dlatego też nikt nie powinien wam oszczędzać doświadczeń.
Posłuchajcie fragmentu wywiadu z człowiekiem, dla którego miałem przyjemność kilka lat pracować. Można powiedzieć, że życie go nie rozpieszczało. Czy odtrącał doświadczenia, jakie ze sobą niosło? Wprost przeciwnie. Zawsze wyzywał je stawiając im czoło. I tak czyni do dziś. Posłuchajmy jednak, co mówi on sam:
Pytanie: "Kiedy śledzi się pańskie życie, można stwierdzić, że odznacza się Pan wyjątkową skłonnością do ryzyka. Czy to prawda?"
Odpowiedź: "Tak, zgadza się. Gdyż coś, co nie jest związane z ryzykiem, w gruncie rzeczy nie jest podniecające. W ryzyku fascynuje mnie moment napięcia, czy dana sprawa się powiedzie, czy nie. Jeśli się lubi ryzyko, a każdy może się z nim oswoić, ma się nad innymi przewagę. Można robić rzeczy, jakich ktoś inny nigdy nie uczyni, ponieważ właśnie nie podejmie ryzyka".
Pytanie: "A czy zawsze miał Pan szczęście?"
Odpowiedź: "Czasem szczęście, czasem pecha. Ogólnie jednak rzecz biorąc - szczęście. Ale nie liczę na samo szczęście. Wierzę, że dokonując wysiłku, będąc przygotowanym na podjęcie
195
ryzyka, kiedy tak wiele angażujemy, coś z tego zawsze do nas powraca".
Pytanie: "Skąd bierze Pan tak wiele ufności w siebie?" Odpowiedź: "Po prostu nie boję się. Nie lękam się żadnego człowieka. Nigdy mi się nie zdarza, żebym powiedział: tego nie potrafię zrobić, to dla mnie za trudne, to mi zaszkodzi. Inni ludzie cały czas się czegoś obawiają"
|
WÄ
tki
|