ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Zdawało mi się, że jest nas kilka. Pierwsze wewnętrzne Ja było naprawdę
szczęśliwe, że widzi Jakuba. Chciało mu radośnie pomachać, przebiec przez ulicę
i wejść razem z nim oraz z Eike do domu. To Ja tęskniło też za tym, aby ponownie
muskać jego palce i poczuć suche, ciepłe usta na
swoich.
Jednakże było we mnie też inne Ja, które myślało wyłącznie o śmierci i umieraniu,
i do którego dotarła teraz przeraźliwa świadomość faktu, że Jakub również ma
swoją datę śmierci, która pewnego dnia zostanie wyryta na jego grobie. Jakub
umrze i zniknie z tego świata.
Wreszcie istniało też trzecie Ja. To Ja było zwykłą pustką, rozpaczą i
beznadzieją. To Ja było zmęczone, apatyczne i nie marzyło o niczym więcej, jak
tylko o końcu tych wszystkich lęków i niepokojów. Temu Ja zakochanie, pocałunki
i plany na przyszłość wydawały się niepotrzebnym, bezsensownym balastem. W
ostatnim czasie wzrosło ono w siłę i coraz częściej dawało o sobie znać.
Jakby sparaliżowana ową wewnętrzną walką, stałam w miejscu, niezdolna nawet
ruszyć palcem. Milcząc, wbiłam wzrok w Jakuba.
Ten ściągnął Eike z muru, po czym powoli ruszył w moją stronę. Eike biegł tuż za
nim, mocno trzymając się jego ramienia.
- Noro, co z tobą? - spytał Jakub.
Tak bardzo chciałam być tą pierwszą Norą. Głęboko zaczerpnęłam powietrza i
wzięłam się w garść.
- Wszystko w porządku - w końcu wydusiłam z siebie. - Po prostu chciałam cię
odwiedzić.
Jakub spojrzał na mnie.
- Jesteś przemoczona do suchej nitki - stwierdził. Wzruszyłam ramionami i wtedy
stało się coś dobrego, coś,
co czasem się zdarza. Znowu byłam zupełnie normalna. Wyraźnie czułam, jak znika
mój dziwny strach i przerażające poczucie nierealnej pustki.
| 42
Eike przyglądał mi się z ciekawością, nie przestając się śmiać i poklepywać
brata po ramieniu.
- Chodźmy do środka - zaproponował Jakub, oboje z Eike skinęliśmy głowami i cała
nasza trójka ruszyła w stronę domu. Matka chłopców dopiero co wstała i ziewając
parzyła w kuchni kawę.
- Cześć Noro! - rzuciła mi na powitanie i uśmiechnęła się. Ostrożnie
odwzajemniłam uśmiech.
- Dzień dobry - odpowiedziałam nieśmiało. Jakub przyniósł mi z łazienki ręcznik.
- Masz tu i wytrzyj włosy - powiedział, a podając go, musnął mnie lekko palcami.
Kasper też tam był, obwąchał mnie, przyjaźnie merdając ogonem, a potem wrócił
pod krzesło Eike.
- Jadłaś już śniadanie? - zapytała kobieta. Potrząsnęłam głową i wszyscy razem
zasiedliśmy do stołu.
Usiadłam obok Jakuba, a jego brat zajął miejsce naprzeciwko mnie.
Eike nucił coś podczas jedzenia i był jak żywe srebro.
- Już dobrze Eike - powiedział Jakub, głośno wzdychając, ponieważ chłopak
bezustannie zakręcał oba słoiki z dżemem i butelkę soku pomarańczowego, zanim
ktokolwiek z nas zdołał ich użyć. Przy tym cichutko pojękiwał.
- Nie znosi nieporządku - wyjaśniła mi matka Jakuba. -Bałagan go niepokoi.
Skinęłam niepewnie głową i sięgnęłam po stojący na stole dzbanek kakao. Wtedy
Eike podniósł przeraźliwy krzyk i tak mocno chwycił mnie za rękę, że ze strachu
wypuściłam niemal pełne naczynie, które rozbiło się o podłogę.
- Przepraszam... - wyjąkałam przestraszona, ale moje słowa zagłuszył już wrzask
Eike.
- Eike! - Jakub próbował przywołać go do porządku, ale chłopak pozostawał
głuchy i krzyczał dalej. Jednocześnie zaczął się huśtać jak dziki na krześle i
skrył twarz w dłoniach.
Nie wiedziałam, jak mam się zachować i czułam, że znowu drżę. Bezradnie
patrzyłam, jak matka próbuje uspokoić
43
chłopaka, a Jakub zbiera skorupy dzbanka i ściera rozlane
kakao.
- To nie twoja wina - oznajmiła półgłosem kobieta, uśmiechając się do mnie
pocieszająco.
- Powinnam była ci powiedzieć, że to dzbanek Eike i nikomu nie wolno się do
niego zbliżać. Eike boi się, kiedy ktoś go dotyka. To samo dotyczy jego pościeli,
harmonijki ustnej
i krzesła...
Drżąc skinęłam głową i wstałam z miejsca. Czułam, że muszę szybko stąd wyjść, że
nie zniosę tego krzyku ani chwili
dłużej.
Może wcale nie jestem lepsza od ich ojca, który też uciekł
przed Eike?"
- Dokąd chcesz iść? - zapytał Jakub i ruszył za mną.
- Do domu - wybąkałam, wkładając mokrą kurtkę.
- Nie bądź taka - poprosił cicho, kierując się za mną w stronę drzwi wyjściowych.
Z kuchni dobiegał krzyk Eike. Może nie był już tak przeraźliwy, jak wcześniej,
ale wszystko wskazywało na to, że nieprędko ucichnie.
- Taki właśnie jest Eike - stwierdził Jakub, chwytając mnie za rękę. -
Powiedziałem ci przecież, że to nie twoja wina. To znaczy, niczego źle nie
zrobiłaś. On jest... On ma...
Chłopak wzruszył ramionami, a spod kosmyków ufarbo-wanej na zielono grzywki
patrzyły na mnie jego zamyślone
oczy.
- On jest upośledzony, Noro, umysłowo upośledzony i stąd się biorą te potworne
lęki i przymusowe zachowania.
Głos Jakuba huczał w mojej bolącej głowie. Najchętniej zatkałabym sobie uszy.
- Noro, dlaczego uciekasz? - zapytał po chwili, kiedy stanęliśmy w otwartych
drzwiach.
Na dworze znowu padało. Niebo pokryły ołowiane chmury, które zdawały się ciążyć
nad miastem. Patrzyłam na nie w milczeniu.
Pomyślałam o strachu, który pojawiał się, jeśli rano nie zdołałam popukać w
skrzynkę na listy. Pomyślałam o tym, że jako dziecko wpadałam w panikę, kiedy
wyjeżdżaliśmy z do-
| 44
mu i musiałam spać w cudzym łóżku. W końcu rodzice zaczęli z tego powodu
zabierać na krótkie wyjazdy moją własną pościel.
Zagryzłam wargi.
- Jakubie, boję się - wyszeptałam w końcu rozpaczliwym głosem.
- Czego się boisz? - spytał, marszcząc czoło. - Mojego brata?
Pokręciłam głową.
- W takim razie czego? - drążył.
- Nie wiem - odparłam cicho. Spojrzeliśmy po sobie.
- Może samej siebie - stwierdziłam niepewnie. Widziałam, że mnie nie rozumie.
Zresztą to wcale nie było
dziwne, skoro nawet ja siebie nie rozumiałam. Mimowolnie stanął mi przed oczyma
jeszcze świeży obraz Eike, który w strachu huśta się na swoim krześle
|
WÄ
tki
|