¦wiatło...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Macha ręk± w powietrzu, żeby rozpędzić dym z, papierosa. ¦wiatło ga¶nie. Słychać ty si±panie nosem i cichy płac^- Po chwili w półmroku otwieraj± się drzwi, pojawia się w sypit Zastępca. Za nim Reżyser. Zastępca pr^ez. chwilę stoi w milczeniu, po esy m dwa rasy str^ palcami i wychodki % Reżyserem. Dwie dziewczyny w milczeniu podnosz± się z łó: i wychodn± za nimi. AKT DRUGI Próba balu w pałacu księcia. Przymierzanie kostiumów, dziewczęta umieszczaj± na ¶rin namalowany Zfgar> którego wskazówki wskazuj± dwunast±. Pr%e% cały czas tocz±cych się pierwszym planie rozmów na drugim trwaj ± przygotowania, upiększanie krzeseł, które pet będ± funkcje tronu, itp. Prób± kieruje Operator, czasami wł±cza się Reżyser. Pojawia Dyrektor, wita się z Reżyserem. DYREKTOR Jak idzie? REŻYSER No, s± kłopoty. Przy okazji chciałem p~anu złożyć serdeczne wyrazy współczuć TEATR DYREKTOR A co się stało? REŻYSER No, z powodu ¶mierci żony i tych wszystkich okropno¶ci. DYREKTOR O czym pan mówi? REŻYSER No, otrucie, sekcja... DYREKTOR Moja żona ¶wietnie się czuje, widziałem j± godzinę temu. REŻYSER Jest pan pewien? DYREKTOR Oczywi¶cie. * REŻYSER A, to bardzo mi przykro, to znaczy, bardzo się cieszę, gratuluję. DYREKTOR Dziękuję. REŻYSER Jakie¶ plotki idiotyczne. DYREKTOR Nic nie szkodzi. i Idęże w gł±b sceny, przygl±da się dekoracjom. Wchodzi Zastępca. REŻYSER —-x Co mi pan za idiotyzmy naopowiadał o żonie dyrektora... i te wszystkie brednie? ZASTĘPCA Widocznie miałem złe informacje. No, ale przypu¶ćmy, że żona dyrektora rzeczywi¶cie by żyła. REŻYSER Nie ma co przypuszczać, ona żyje. 'ZASTĘPCA Być może. Ale w takim razie jego niechęć do kobiet staje się jeszcze dziwniejsza. REŻYSER No to co? ZASTĘPCA W zasadzie nic. Chociaż jednak z drugiej strony... Podchodzi Dyrektor. KOPCIUCH REŻYSER Panie dyrektorze, mamy kłopoty z tym Kopciuszkiem. DYREKTOR Tak, słyszałem. ZASTĘPCA Może by j± przydusić lekuchno? DYREKTOR Nie rozumiem? ZASTĘPCA No, w ko¶ć dać. REŻYSER Ona gra główn± rolę, nie można tego tak zostawić. DYREKTOR Przykro mi. Nic na to nie poradzę... Czy pan zna takie słowo: humanizm? ZASTĘPCA Humanizm. Co to dla pana jest humanizm? Czytaj±c bajki zaczynam płakać. Po' wracaj± się do domu i co? Uciekaj± z domu do zakładu! REŻYSER Było tak? DYREKTOR Zdarzało się. ZASTĘPCA Wie pan, co to jest humanizm? Humanizm to dać im w ko¶ć, przyflekować, karc± na chleb i wodę, łeb zgolić, widzenia wstrzymać, wycisk dać — to humanizm. DYREKTOR No cóż, rzeczywi¶cie, sam się czasem waham, czy my je powinni¶my rozmiękcz rozhartowywać, bo przecież one potem wracaj± do rodzin. Ale to, o czym j mówi, to jest nie tyle humanizm, co gumanizm. Pan się chyba nie za bardzo nad na wychowawcę. Prawdę mówi±c, widzę to już od dłuższego czasu. ZASTĘPCA Skończyłem kurs z celuj±cym wynikiem. DYREKTOR Tak, wiem, ale to niczego nie zmienia. ZASTĘPCA Szczerze mówi±c, też się nie paliłem do tej roboty. W zasadzie miałem zos lotnikiem. TEATR DYREKTOR Lotnikiem? ZASTĘPCA Tak. DYREKTOR Nie wiedziałem. ZASTĘPCA Szło mi nieĽle, ale miałem kłopoty ze startem i z l±dowaniem. Wie pan, że ani razu nie wyl±dowałem. DYREKTOR To jakim cudem pan tu jest? , ZASTĘPCA Instruktorzy pomogli. DYREKTOR A dlaczego tak panu nie wychodziło? ZASTĘPCA Nie wiem. Może denerwowało mnie to, że przychodziłem zawsze ostatni na zbiórkę. DYREKTOR Zawsze ostatni? Dlaczego? ZASTĘPCA / Wie pan, ciekawa sprawa. Zawsze zanim wybiegłem, musiałem obliczyć wszystkie łóżka w sypialni. ' DYREKTOR Po co? ZASTĘPCA Ja nie wiem, sam się dziwiłem. Ale jeżeli to robiłem, to było widocznie komu¶ na co¶ potrzebne, nie uważa pan? DYREKTOR Nie wiem, może. ZASTĘPCA Na pewno. Najgorsze, że tych łóżek było osiemdziesi±t dwa. Gdyby było mniej, na pewno nie spóĽniałbym się aż tak bardzo. REŻYSER No, próba, próba. Rycerze prosz± darny. Ustawić się parami. ta ucharaktery^owane na rycerscy %a pomoc± namalowanych w±sów kłaniaj± się KOPCIUCH REŻYSER patrz±c %nac%±co na Dyrektora Kopciuszek na razie jest wolny. (Wychodki raęem % Zastępc±). Dyrektor wola Kopciuszka DYREKTOR Nie chcesz grać? KOPCIUSZEK Gram. DYREKTOR Ale nie chcesz nic o sobie powiedzieć? KOPCIUSZEK Nie. A co, napu¶cili pana na mnie? DYREKTOR W pewnym sensie. Nie lubisz bajek? KOPCIUSZEK Owszem, tak. Tylko wie pan, mnie strasznie dużo bajek opowiadano, zwłasj mój ojciec. Chodzili¶my do parku, pokazywał mi kaczki i co kaczka, to była żak królewna, co żaba, to królewicz. Potem słabo mi się to sprawdziło. To co będ DYREKTOR To zależy od ciebie. KOPCIUSZEK Nie postraszy mnie pan? Że pan mnie załatwi, jak się nie zgodzę, i w ogóle ja: co¶? Co się pan tak patrzy? DYREKTOR Tak sobie patrzę. KOPCIUSZEK Tylko żeby się pan nie rozpłakał z żalu nade mn±. DYREKTOR Nie bój się. Jak się rozpłaczę, to z żalu nad sob±. KOPCIUSZEK Pan? DYREKTOR Mam parę powodów. KOPCIUSZEK No, proszę. A ja my¶lałam, że jak dyrektor, to już go nic nie bierze. DYREKTOR Dlaczego zaprawiła¶ ojczyma w głowę? 178 TEATR KOPCIUSZEK Niech się pan nie wyraża. DYREKTOR Chyba zreszt± wiem. KOPCIUSZEK ironicznie No, pewnie, czytał pan uzasadnienie wyroku. No co?... Chyba nie ma pan jakich¶ w±tpliwo¶ci? Wszystko z zazdro¶ci o matkę. Matka tak mnie kochała, tak rozpieszczała, że jak zobaczyłam, że bierze sobie jakiego¶ mężczyznę... No, wie pan... Ogarnęła mnie straszna rozpacz, że odbierze mi trochę jej uczucia, no i oczywi¶cie postanowiłam go zabić. Chyba zrozumiałe, nie? Pan by zrobił inaczej? DYREKTOR My¶lę, że się przed nim broniła¶? KOPCIUSZEK My¶li pan, że nie było warto? DYREKTOR Przestań się zgrywać, bo to już nudne. KOPCIUSZEK Już za póĽno, żebym przestała, a w ogóle nie chcę podrywać autorytetu ojczyma. Rodzina to podstawowa komórka. DYREKTOR A buty? KOPCIUSZEK Ach, to mamusia mi pożyczyła. DYREKTOR Zeznała co¶ innego. KOPCIUSZEK Ma krótk± pamięć, nie jest już młoda. DYREKTOR Widziałem tego twojego ojczyma. Przystojny. Młodszy od twojej matki o dwadzie¶cia lat. KOPCIUSZEK To pan nie wie, że w miło¶ci wiek nie gra roli? Ani pieni±dze matki też nie przeszkadzaj±. DYREKTOR Tak, rozumiem. KOPCIUSZEK Chyba pan co¶ Ľle zrozumiał. KOPCIUCH DYREKTOR Nie chcesz o tym mówić? KOPCIUSZEK Bo to nudne, nic ciekawego. Matce powiedział, że kocha do grobu tylkc i dlatego gotów nawet mnie adoptować, mnie powiedział, że kocha wielk± miłe tylko mnie i dlatego gotów się nawet ożenić, z matk±, żeby być blisko. Pr± mówił, ożenił się. ¦mieszne, nie? (Wybucha ¶miechem). Nie ¶mieje się pan? DYREKTOR Zaraz zacznę. KOPCIUSZEK Niech pan pomy¶li, że pan umiera, a pana żona... w ogóle ma pan żonę? DYREKTOR Tak, a co? KOPCIUSZEK Tak się tylko pytam. A co? DYREKTOR Nic. A co? KOPCIUSZEK Przepraszam, nie wiedziałam
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkĹ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gĂłwnianego szaleĹ„stwa.