Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
244). Gdy uczniowie mieli sobie potem przypominaæ "pozostawione" tam rzeczy, ustalon± drogê odtwarzali przy u¿yciu pojêæ, po to by od³o¿one w poszczególnych miejscach rzeczy po kolei "pozbieraæ" z powrotem. Obraz danej rzeczy s³u¿y jako bodziec wywo³uj±cy. Wykonany w XVII wieku przez mnicha z zakonu dominikanów drzeworyt (zob. rysunek 6.12) obja¶nia metodê miejsca (zwan± te¿ meto' da loci).
* T³umaczy³ Rafa³ Wilkoñski
255
PSYCHOLOGIA PAMIÊCI
Drzeworyt przedstawia, obok jakich miejsc przechodzi siê, spaceruj±c po klasztorze. Pocz±tek jest wiêc na kru¿ganku (górny rz±d), nastêpnie droga wiedzie przez bibliotekê (¶rodkowy rz±d), a na koñcu trafia siê do kaplicy (dolny rz±d). Mnichom, którzy mieszkali w tym klasztorze, odtworzenie tej drogi zapewne nie sprawia³o trudno¶ci. (Rêka, która pojawia siê w co pi±tym miejscu, mia³a
Rys. 6.12
Drzeworyt z XVII wieku, obja¶niaj±cy metodê miejsca.
- tak jak oznakowane krzy¿ami co dziesi±te miejsce - dzieliæ materia³ pamiêciowy na jednostki orientacyjne.)
Gdy mnich chcia³ siê nauczyæ na pamiêæ pewnego szeregu pojêæ, musia³ je najpierw przekszta³ciæ w plastyczne obrazy, a potem w ustalonej kolejno¶ci po³±czyæ z poszczególnymi miejscami, przedstawionymi na drzeworycie. W pó¼niejszej fazie odtwarzania musia³ powtórzyæ w wyobra¼ni okre¶lon± drogê przez klasztor.
Mimo ¿e dzisiaj do dyspozycji s± terminarze, notatniki i podobne u³atwienia, nie od rzeczy bêdzie pos³u¿enie siê czasem metod± miejsca przy sporz±dzaniu list zakupów czy przy zapamiêtywaniu poleceñ i terminów umówionych spotkañ. Rysunek 6.13 na paru przyk³adach pokazuje, w jaki sposób do pamiêci wprowadziæ mo¿na nastêpuj±ce sprawunki: "kie³basa, chleb, mleko, piwo, gruszki, pasta do zêbów". Spacer po w³asnym mieszkaniu rozpocz±æ mo¿na w przedpokoju, gdzie do szafy na ubrania chowamy kie³basê. Nastêpnie wchodzi siê do pokoju; tutaj wzrok pada od razu na kominek, na którym znajduje siê bochenek chleba. Dochodzi siê do kuchni, w której umieszcza siê krowê symbolizuj±c± mleko, itd.
Rys. 6.13
Metoda miejsca jako pomoc do zapamiêtania listy zakupów.
256
WPROWADZENIE DO PSYCHOLOGII
Ramka informacyjna 6.4:
Czy pamiêæ doskona³a jest godna po¿±dania?
W roku 1968 rosyjski psycholog Aleksander Luria przedstawi³ szerokiej publiczno¶ci przypadek S. Chodzi tu o pewnego dziennikarza, którego przez trzydzie¶ci lat Luria wielokrotnie bada³. S. mia³ doskona³± pamiêæ; pamiêta³ wszystkie szczegó³y wszystkich zdarzeñ, które mu siê przytrafi³y. W trakcie pierwszego eksperymentu Luria poprosi³ S., by ten nauczy³ siê na pamiêæ d³ugich list nie powi±zanych ze sob± wyrazów i cyfr. S. odtwarza³ ten materia³, nie pope³niaj±c przy tym ¿adnego b³êdu. Nie sprawia³o mu równie¿ trudno¶ci wywo³anie z pamiêci owych cyfr i wyrazów w odwrotnej kolejno¶ci. Nawet bardzo d³ugi odstêp czasu pomiêdzy nauczeniem siê a odtworzeniem nie wp³yn±³ ujemnie na dokonania jego pamiêci.
Dziêki szczegó³owym badaniom bardzo szybko sta³o siê jasne, ¿e S. pos³ugiwa³ siê metod± miejsca, to znaczy materia³ pamiêciowy przetwarza³ na obrazy i podczas dokonywanego "w umy¶le" spaceru po znanej sobie ulicy odk³ada³ je w okre¶lonych miejscach. Gdy drogê tê odtwarza³ w pó¼niejszych wspomnieniach, pope³nia³ interesuj±ce b³êdy. "Przeoczy³" na przyk³ad pewien obiekt i wygl±da³o to tak, jak gdyby przedtem schowa³ go w ciemnym k±cie. Kiedy¶ jego uwadze umknê³o jajko, które w jego wyobra¿eniach le¿a³o przed bia³± ¶cian±. Luria doszed³ do wniosku, ¿e w opisanych wypadkach nie chodzi³o o zaniki pamiêci, lecz o b³êdy w spostrzeganiu.
Niezwyk³e zdolno¶ci S. do wrêcz natrêtnego przekszta³cania liczb i s³ów
w pojêcia plastyczne nastrêcza³y mu jednak wielu k³opotów. Mia³ ogromne trudno¶ci ze ¶ledzeniem opowiadania czy rozmowy, poniewa¿ obrazy zdawa³y siê go przyt³aczaæ; znacznie utrudnione by³o wiêc rozumienie owych opowiadañ b±d¼ rozmów. Nawet proste zdania potrafi³y zbiæ go z tropu. S. czyta³ na przyk³ad takie zdanie: "Praca zaczê³a i¶æ swoim normalnym trybem". Przy s³owie "praca" natychmiast narzuca³ mu siê obraz fabryki; przy s³owie "normalny" przychodzi³a mu natomiast na my¶l wysoka, ogorza³a od s³oñca, "normalna" kobieta. Musia³ sobie jeszcze poradziæ ze zwrotem "i¶æ trybem". S. mówi³: "Co to wszystko ma znaczyæ? Jest przemys³, to znaczy fabryka, jest normalna kobieta - co wspólnego ma jedno z drugim? Co to jest, od czego muszê siê wyzwoliæ, by móc sobie wyobraziæ jak±¶ rzecz?".
S. stan±³ przed naprawdê niecodziennym zadaniem: znalezienia metody, przy której pomocy móg³by przeciwstawiæ siê swojej osobliwej sile wyobra¼ni; musia³ znale¼æ sposób, który pozwoli³by mu na przynajmniej czê¶ciowe zrozumienie rozmów prowadzonych w jego obecno¶ci.
Przypadek S. pokazuje wyra¼nie, jak wa¿na jest funkcja wyboru dokonywanego przez uwagê i jak bardzo zbyt silne sk³onno¶ci do przekszta³cania liczb i wyrazów w obrazy mog± przeszkadzaæ w dokonywaniu uogólnieñ i wydobywaniu pojêæ abstrakcyjnych - podstaw inteligentnego my¶lenia
|
WÄ…tki
|