ďťż

Spędził bowiem tyle nocy na polach walki, że dzięki namiotowi czuł się bardziej u siebie...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
W bojowym namiocie zawsze wiedział, gdzie jest i co ma robić. - Wejść - powiedział, nie zadając sobie trudu, żeby okryć niemal zupełną nagość. - Przyszedł gość, sir. - Julll, oficer protokołu, stał w wejściu do namiotu. Kinnnus Morcha badał wzrokiem twarz Jullla. Ale jedną z cennych zalet oficera protokołu było to, że nigdy nie zdradzał swych emocji. - Looorm, sir - dodał Julll. - Już późno, pierwszy kapitanie. Nie zamawiałem takiej rozrywki. - Ta looorm jest własnością regenta, sir. Gdyby gwiezdny admirał miał brwi, toby je teraz uniósł. - O tej godzinie? Powiedz, żeby wróciła rankiem. - Chyba nie byłaby to właściwa decyzja, sir. Kinnnus Morcha przez te wszystkie lata nauczył się słuchać swoich oficerów protokołu. Otwierali usta tylko i wyłącznie wtedy, kiedy mieli do powiedzenia coś ciekawego. - Tak? - Przekonałem się, sir, że looorm są zbiornicami. - A konkretnie czego, poza wstydliwymi chorobami? Trzeba przyznać, że Julll nie dał się sprowokować. - Ponieważ są ”niewidoczne”, sir, często mają wiadomości nieosiągalne dla innych. Gwiezdny admirał odkaszlnął. - Jak widzisz, pierwszy kapitanie, nie jestem przygotowany na przyjęcie gości. - To looorm, sir. Nie jest wymagana żadna etykieta. Kinnnus Morcha westchnął i skinął głową. Julll zniknął i chwilę później pojawił się z Dalmą. Jej postawa wyrażała przesadną skromność, złączone dłonie swobodnie spoczywały w fałdach szaty barwy ciemnej czerwieni. Kolor regenta. Morsze przypomniała się kundalańska looorm poprzedniego regenta, której ponad wszelką miarę nienawidził. Gwiezdny admirał - w przeciwieństwie do Wennna Stogggula - podziwiał niegdyś Eleusisa Asherę, uważał go za dobrego regenta, który uległ złym wpływom kundalańskiej czarownicy. Przecież on, Morcha, nie mógł stać bezczynnie z boku i pozwolić, by regent do końca się skompromitował. - Dzięki, gwiezdny admirale, że zechciałeś mnie przyjąć. - Jest bardzo późno - odparł z irytacją. - Przedstaw sprawę, z którą przychodzisz. Dalma się zawahała i Kinnnus Morcha dał znak Julllowi, który natychmiast wyszedł. Otuliła ich cisza. Dalma przybrała swoją najbardziej uwodzicielską minę. - Nie poczęstujesz mnie niczym? - Jesteś looorm regenta - burknął Kinnnus Morcha. - Jak mógłbym ci czegokolwiek odmówić? - Czy musisz aż tak wyraźnie okazywać swoją irytację? Morcha podszedł do składanego stolika i nalał dwie lampki ognistej numaaadis. Jedną podał Dalmie, a swoją uniósł w toaście: - Za regenta. Dotknęła swoim kielichem brzegu kielicha Morchy, szkło zadzwoniło jak uderzona metalowa muszla. - To z powodu regenta się zjawiłam - powiedziała. Sączyli trunek, więc na chwilę zapadła cisza. - Czy pozwolisz, że usiądę? - Jak sobie życzysz - odparł, przysiadając na skraju łóżka. - Miło mi się z tobą rozmawiało tego wieczoru. Kiedy Dalma usiadła na zwykłym składanym krześle, jej szaty nieco się rozchyliły. Kinnnus Morcha zobaczył, że pod szatami była naga. Jej namaszczona olejkami skóra lśniła w blasku lamp. - Nie potrafię sobie wyobrazić, że mogłyby cię ciekawić opinie Khaggguna. Kobieta podniosła się gwałtownie, wypiła duszkiem numaaadis. - Zaraz ci powiem, co mnie nie interesuje! Ten v’ornnański cor! Kinnnus Morcha przyglądał się jej zagadkowo. Dalma uśmiechnęła się do niego słodko, podeszła do stolika i nalała sobie numaaadis. Kiedy się nachyliła, zobaczył jej nie osłonięte niczym piersi. - Wiesz, jak on mnie podle traktuje? Jestem uwięziona w pałacu regenta. Srogo karze mnie nawet za to, że czasem wychodzę z prywatnych komnat. Traktuje mnie jak śmiecia. Ma... dziwne obyczaje w łóżku. - Upiła troszkę numaaadis. - Przyszłam się zemścić. Gwiezdny admirał, bacznie się jej przypatrując, wzruszył ramionami. - Po co mi to mówisz, moja droga? To z regentem powinnaś porozmawiać. Dalma jednym haustem wychyliła drugą lampkę trunku. Potem usiadła Morsze na kolanach. Kiedy go oplatała nogami, jej szaty nieco się rozchyliły, ukazując kremowe uda. - Zadaje mi ból. - Położyła dłonie na nagiej piersi admirała. Chcę mu odpłacić. - Jej dłonie powoli zaczęły go pieścić. - Chcę go zranić równie mocno jak on mnie. - Pochyliła się, muskała językiem wargi Kinnnusa. - Dlatego przyszłam. Poradź mi, jak mam się zemścić. Jego smagłe, pokryte bliznami, muskularne ramiona przytuliły ją z całej siły. Wszedł w nią gwałtownie. Zwarli się biodrami, całowali namiętnie. Przez długi czas kochali się zapamiętale. Pachnąca ammonowcem noc koiła ich rozpalone ciała. Nasilające się miłosne westchnienia sygnalizowały zbliżającą się rozkosz. Nadeszła ona dla niej, lecz Kinnnus zapanował nad swoją; raz za razem sprawiał, że Dalma ponownie osiągała rozkosz, aż wreszcie i on osiągnął swoją. Położyli się, zmęczeni, a noc zamknęła się wokół nich. Przez otwarte okno dochodziło brzęczenie owadów i mieszało się ze szmerem ich oddechów. Ciało Dalmy lśniło od olejków i potu, przypominając Morsze o minionych podstępnych i zdradzieckich kampaniach. Jednakże żadna z nich nie była tak zdradziecka jak ta. - Coś mi się zdaje, że kazałem ci nigdy się tutaj nie pokazywać - odezwał się w końcu. - Nie miałam wyboru, skarbie. To był pomysł regenta. Morcha poruszył się. - Żartujesz sobie. - Nie żartuję. To prawda. - Zasłoniła usta dłonią, ale Kinnnus wiedział, że chichocze. - Chce, żebym poznała wszystkie twoje brudne sekreciki i doniosła mu o nich. Gwiezdny admirał usiadł
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.