ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Śmiała si , gdy si śmiała,
szczerze, otwarcie, pomyślał. "Ale najlepszym
wydał mi si " powiedziała, "niecierpek
pospolity: impatiens noli tangere".
4
Patrzył zdumiony na t pulchną krągłooką kobiet
, którą zajmowało to, co jego. Ale jego
z pustki graniczącej z obł dem, a ją z czegoś stałego,
podobnego do rozkochania. Impatiens noli
tangere, powiedział sobie, nie wolno wi zić niecierpliwego.
Uśmiechając si do siebie. "Czy zapami
tała pani coś z jezuickiego słownika, co
godne by było uwagię" zapytał. "Bardziej imiona
niż poj cia" powiedziała. "Na przykład Alfejusz
z Pizydii", powiedziała, i roześmiała si znowu.
Jej z by były mokre i gładkie. "To brzmi seksualnie"
powiedziała "nieprawdaę" Coś ironicznego
w spojrzeniu jej pustych, jakby wypłakanych
oczu, skośnie i spodełba. "Imi Chryzogon też
było niezłe", powiedziała. "Jakoś chciwie zmysłowe,
jak pies co si we własny ogon gryzie. Albo
Amfileusz, nieodparcie mi si kojarzący
z francuskim enfiler, wymawia si tak samo,
a enfiler znaczy przenikać kobiet w akcie płciowym,
i to raczej analnym". Patrzyła uważnie na
niego, a on poczuł si nieswojo. "Czy ja pana
szokuj ę" zapytała, "bo jeśli, to przepraszam".
I dodała: ach, i podobało mi si imi Charytyna.
Jest w nim i caritas, i harowanie, i coś uporczywego,
jak kataryna. W sumie daje to litościwą
kobiet , rozładowującą żołnierzy gratisowo z napi
ć pożądania. "A panię" zapytał "jak pani na
imi ę". O, brzydko, powiedziała. Henryka. "Henia"
powiedział.
l
Czerwone i czarne 265
Nad czym pan teraz pracujeę zapytała, gdy
wróciła z pokoju, który jej wskazał, bo było
w nim ciepło od brązowego pieca. Wróciła bez
swetra, i z jedwabną chusteczką zawiązaną niegustownie
na szyi, w zełek pod uchem, które
było małe i krągłe. Odsun ła si , zapachniała.
Chciał jej opowiedzieć, że nad niczym, ale zmieszał
si i zamilkł. Nad narządem g bowym entognatycznym,
pomyślał. Sztyletem brzusznym albo
gimnoparią, kojarzącą mu si z parzeniem
w sali gimnastycznej. Pomimo swych lat, ta kobieta
- Heniaę - przypominała mu koleżanki z licealnej
klasy, które chłopcy podpatrywali z balkonu
na lekcji gimnastyki. Jak wymachują
białymi nogami w czarnych rozłożystych majtkach.
Czasem w rozkroku migały im zarośni te
czarne płci. Nieoczekiwanie poczuł, jak porusza
si w nim wyrostek paranotalny. Przeplecze zsuwało
si z panticulusa, twardniał wysuni ty trochantyn.
Mieczyk zapiersia wpierał si w opon
pulsującą, a anapisternum i bazysternum rozdymały
si nerwowo, nie mówiąc o stawie saneczkowym.
Trigonum copulatrix, słaby skleryt kopulacyjny
połączony z grzbietową cz ścią penisa,
zapami tał, bo przywiódł mu na myśl skojarzenie
z trójkątem. I chciało mu si śmiać.
Odchrząknął i powiedział "wyrzuca nam pani,
żeśmy si nie spełnili. Myśmy, myśl , dobrn li
do siebie. Tu nie ma wi cej pretensji. Są strz piki,
cząsteczki podstawowe. Wtej ciszy" zawahał
6
si "jest Bóg". Patrzyła na niego pusto i nieufnie,
i powiedziała: ja zupełnie nie rozumiem, co pan
mówi. Toteż stał wysoki i ci żki i chciał powiedzieć
tej obcej irytującej kobiecie, że on sam nie
wie, co mówi, bo sam nie wie, co myśli. Ja si
topi , chciał powiedzieć. Czy dlatego ona też tu
przyjechała, by go przebadaćę By si przebadałę
Jest za późno. Nie ma lekarstwa. Powiedział:
kiedy wykładałem o pisarstwie Herlinga-Grudzińskiego,
w dwunastu tomach jego literatury
chorej na śmierć znalazłem tylko jedno zdanie.
"Jakieę" zapytała. Tylko to w nim si odstało, toteż
zacytował: "w jego sercu otworzyły si na
powrót wszystkie dawne i świeże rany". "To też
pani historiaę" powiedział "z tym pierwszym
m żem zabitym na schodach i pani wyjściem za
mąż za morderc , czy takę" Miała bardzo duże,
przesadnie duże piersi i była bardzo krągła
w biodrach, nie krytych teraz swetrem, jakby
chciała si mu pokazać. Pokruszony beton, sterczące
i śmierdzące cegły, rdzawe żelbety wpadające
w rwącą i brudną, zbełtaną i przyziemną
dziką wod , pomyślał. Nawet ruiny ich są szkaradne.
"Xle si pan czujeę" zapytała. "Zwyczajnie"
powiedział, bo uchwyt (wyrostek paranoidalny,
pomyślał) zelżał na tyle. Jedyne, co
formułowało mu si w głowie, to: nieprzyzwoitość.
Nieprzystawalność. Nieobecność,
chciał powiedzieć: nieważkość. Czyżby usłyszał,
jak głośno wymawia: retraktor p cherzyka wciągalnegoę
Czerwone i czarne 267
l
Ona, stojąc przed tym stołem z wiktuałami, odwróciła
si półprofilem do okna, ci żko i ze zdecydowaną
pretensją (złoty paseczek od zegarka)
i tym ładnym altem powiedziała "a mnie słowa
uskrzydlają. Jeśli jestem kobietą wyzwoloną, to
przez słowa bardziej niż przez seksualność.
A przecież ten mord i to nieszcz ście spowodowały,
że żyj w wi zieniu. Tragedia to to, co nieodwracalne.
A przeto, b dąc nieodwracalną,
przynosi zniewolenie
|
WÄ
tki
|