ďťż

Rachel była pod wrażeniem...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Prezydent zabezpieczył się z typową dla niego ostrożnością. Tworząc zespół z największych niedowiarków — ludzi z zewnątrz, którzy nie mogli niczego zyskać przez potwierdzenie odkrycia NASA — zapewnił sobie obronę przed zarzutami, że to tylko desperacka sztuczka agencji, mająca na celu usprawiedliwienie wydatków, zapewnienie reelekcji nastawionego przyjaźnie prezydenta oraz odparcie ataków senatora Sextona. — Dzisiaj wieczorem o ósmej — oznajmił Herney — zwołam konferencję prasową w Białym Domu, żeby ogłosić odkrycie światu. Rachel była sfrustrowana. W gruncie rzeczy Herney nic jej nie powiedział. — A dokładnie co to za odkrycie? Prezydent uśmiechnął się. — Dziś poznasz cnotę cierpliwości. To coś, co trzeba zobaczyć na własne oczy. Chcę, żebyś w pełni zorientowała się w sytuacji, zanim zrobimy coś więcej. Administrator NASA czeka, żeby wprowadzić cię w temat. Powie ci wszystko, co musisz wiedzieć. Później oboje przedyskutujemy twoją rolę. Rachel dostrzegła dramatyczny błysk w oczach prezydenta i przypomniała sobie przeczucie Pickeringa, że Biały Dom chowa coś w rękawie. Wydawało się, że dyrektor NRO jak zwykle miał rację. Herney wskazał niedaleki hangar. — Proszę ze mną — powiedział, kierując się w tamtą stronę. Zdezorientowana Rachel ruszyła za nim. Budowla nie miała okien, a ogromne wrota były zamknięte. Do wnętrza prowadziło tylko niewielkie boczne wejście. Prezydent zatrzymał się kilka kroków przed uchylonymi drzwiami. — Tutaj moja trasa się kończy — oznajmił, wskazując wejście. — Ty jedziesz dalej. Zawahała się. — Nie wchodzi pan? — Muszę wrócić do Białego Domu. Niebawem się z tobą skontaktuję. Masz komórkę? — Oczywiście, panie prezydencie. — Daj mi ją. Rachel podała mu telefon przekonana, że Herney zamierza wpisać do niego swój numer. Prezydent schował aparat do kieszeni. — Teraz jesteś poza siecią. Wszystkie twoje obowiązki w pracy zostały zawieszone. Dzisiaj nie będziesz rozmawiała z nikim bez pozwolenia udzielonego przeze mnie albo przez administratora NASA. Drgnęła. Czy prezydent właśnie ukradł moją komórkę? — Po zaznajomieniu cię z odkryciem administrator umożliwi ci kontakt ze mną na bezpiecznym kanale. Wkrótce porozmawiamy. Powodzenia. Rachel popatrzyła na drzwi hangaru i ogarnął ją niepokój. Prezydent Herney uspokajająco poklepał ją po ramieniu i skinął głową w stronę wejścia. — Zapewniam cię, dziewczyno, nie będziesz żałowała, że pomagasz mi w tej sprawie. Odwrócił się i odszedł w stronę śmigłowca, którym przyleciała. Wsiadł na pokład, maszyna wystartowała. Ani razu się nie obejrzał. ROZDZIAŁ 12 Rachel Sexton stała sama w drzwiach wielkiego hangaru i spoglądała w ciemność. Czuła, że przekracza próg innego świata. Z przepastnego wnętrza płynęło chłodne, stęchłe powietrze, jakby budynek oddychał. — Jest tam kto? — zawołała lekko zachrypniętym głosem. Cisza. Z narastającym drżeniem przestąpiła próg. Przez chwilę, dopóki oczy nie przyzwyczaiły się do ciemności, nic nie widziała. — Pani Sexton, jak sądzę? — zapytał mężczyzna stojący zaledwie parę metrów od niej. Podskoczyła, odwracając się w stronę, z której dobiegał głos. — Zgadza się. Niewyraźna sylwetka przybliżyła się. Rachel stwierdziła, że ma przed sobą młodego mężczyznę w kombinezonie lotniczym NASA z naszywkami na piersi. Nieznajomy był wysportowany i muskularny, obdarzony potężną szczęką. — Komandor Wayne Loosigian — przedstawił się. — Przepraszam, że panią przestraszyłem. Tutaj jest trochę ciemno. Nie zdążyłem otworzyć drzwi. — Nim Rachel zdążyła zareagować, dodał: — Z przyjemnością będę dziś pani pilotem. — Moim pilotem? — Rachel wbiła w niego wzrok. Mam osobistego pilota. — Przyszłam tutaj na spotkanie z administratorem. — Tak, proszę pani. Mam rozkaz natychmiast panią do niego dostarczyć. Rachel dopiero po chwili zrozumiała treść tego oświadczenia. Poczuła się oszukana. Jej podróże wcale się nie skończyły. — A gdzie on jest? — zapytała czujnie. — Nie posiadam tej informacji — odparł pilot. — Otrzymam współrzędne, gdy będziemy w powietrzu. Rachel domyśliła się, że mężczyzna mówi prawdę. Najwyraźniej ona i dyrektor Pickering nie są jedynymi ludźmi, którzy tego ranka żyją w nieświadomości. Prezydent bardzo poważnie traktował kwestię bezpieczeństwa; Rachel była zdumiona, jak szybko i bez wysiłku „wyłączył ją z sieci"
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.