ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
Eustachia pobiegła do drzwi i mimo niechęci wobec kobiety, która powiedziała jej tyle gorzkich słów, odsunęła zasuwę i wyjrzała. Nie zobaczyła żywego ducha. Przy wycieraczce leżał sierp Clyma, a także gałązki jeżyn do wiązania chrustu, które przyniósł z sobą. Przed domem była pusta ścieżka i nie domknięta furtka, a za nią falujące w słońcu liliowe wrzosowisko. Pani Yeobright znikła.
Matka Clyma znajdowała się w tym czasie na ścieżce, zasłoniętej przed wzrokiem Eustachii zboczem wzgórza. Szła od furtki krokiem spiesznym i zdecydowanym, pragnąc równie gorąco uciec z tego miejsca, jak poprzednio pragnęła tam dojść. Wzrok miała wbity w ziemię, ale przed oczyma stały jej nieustannie dwa obrazy: sierp Clyma i zerwane przez niego gałązki jeżyny, leżące przed drzwiami domu, oraz twarz kobiety w oknie. Wargi jej drżały i stawały się nienaturalnie wąskie, gdy szeptała:
Tego już za wiele! Jak on mógł tak postąpić! Jest w domu,-a jednak pozwala jej zamknąć przede mną drzwi!
Starając się jak najprędzej znaleźć w miejscu, w którym nie widziano by jej z domu syna, zboczyła ze ścieżki prowadzącej wprost do Blooms-End, a kiedy chcąc ją odnaleźć rozejrzała się dokoła, zobaczyła małego chłopca zbierającego jagody w kotlince. Był to Johnny Nunsuch, ten sam, który Piątego Listopada pilnował ogniska Eustachii. Zgodnie z zasadą, że każde drobne ciało ciąży ku większemu, chłopczyk ten zaczął krążyć wokół pani Yeobright, gdy tylko się ukazała, i w końcu biegł przy niej, nie zdając sobie nawet z tego sprawy.
Pani Yeobright odezwała się do niego jak osoba pogrążona w hipnotycznym śnie.
Daleko stąd do domu, moje dziecko, i nie zajdziemy tam aż na wieczór.
Ja zajdę - odparł jej mały towarzysz. Przed kolacją będę się bawić, a kolację jemy o szóstej, bo wtedy tata przychodzi do domu. Czy pani tata też wraca do domu o szóstej?
Nie, on nie wraca. Ani mój syn nie wraca, ani nikt inny.
200
Dlaczego jest pani taka smutna? Czy widziała pani upiora?
Widziałam coś gorszego: twarz kobiety patrzącej na mnie przez szybę.
Czy to zły znak?
Tak. Nic dobrego nigdy nie wróży widok kobiety, która patrzy przez szybę na zmęczonego wędrowca i nie chce go wpuścić.
Raz, kiedy poszedłem do Thoorpe Great Pond, żeby łapać ryby, nagle zobaczyłem, że patrzę sam na siebie w wodzie, i tak się przestraszyłem, że uciekłem.
...Gdyby chociaż okazali dobrą wolę, kiedy pierwsza wyciągam rękę do zgody, jak by się to wszystko mogło dobrze ułożyć! Ale nie ma już żadnej szansy. Kazali się wynieść! Ona musiała zbuntować go przeciwko mnie. Czy może w pięknym ciele nie być serca? Widocznie może. Nie zamknęłabym drzwi nawet przed kotem sąsiada w taki upał jak dziś!
O czym pani mówi?
Nigdy więcej!.Nawet gdyby po mnie posłali!
Dziwna z pani kobieta. Tak pani dziwnie mówi!
O nie, wcale nie zaprzeczyła usłyszawszy słowa chłopca. Większość ludzi, gdy dorośnie i ma dzieci, mówi tak jak ja. A kiedy ty dorośniesz, twoja matka tak samo będzie mówić.
Chyba nie, bo to bardzo źle gadać od rzeczy.
Masz rację, dziecko, chyba gadam od rzeczy. Czy nie jesteś zmęczony tym upałem?
Jestem, ale nie tak bardzo jak pani.
Skąd wiesz?
Z pani twarzy. Jest blada i wilgotna, a głowę ma pani zwieszoną.
Ach, jestem zupełnie wyczerpana.
Dlaczego za każdym razem, kiedy stawia pani krok, robi to pani tak? Mówiąc to dziecko naśladowało chód kulejącego.
Bo dźwigam ciężar ponad siły.
Chłopczyk zamyślił się i szli koło siebie w milczeniu, aż po upływie kwadransa pani Yeobright, która wyraźnie opadała z sił, powiedziała:
Muszę usiąść i odpocząć.
Kiedy usiadła, przyglądał się jej długo, a potem zauważył:
Jak śmiesznie pani oddycha... jak jagnię, które prawie na śmierć zagoniono. Czy pani zawsze tak oddycha?
Nie zawsze odparła prawie szeptem.
Pośpi sobie tu pani, prawda? Już pani zamknęła oczy.
Nie. Nie zasnę, aż... aż pewnego dnia, a wtedy, spodziewam się, będę mogła spać długo... długo... bardzo długo. Powiedz mi, czy w Bottom Pond jest woda?
Nie, tylko w Moreford Pool, bo tamten staw jest głęboki i nigdy nie wysycha. To niedaleko stąd.
A czy woda jest czysta?
Tak, dosyć czysta, ale nie tam, gdzie chodzą dzikie koniki.
Weź zatem to, skocz i zaczerpnij jak najczystszej wody. Bardzo mi słabo.
201Z małego koszyczka, który trzymała w ręku, wyciągnęła staroświecką porcelanową filiżankę bez uszka. W koszyczku znajdowało się sześć takich samych, które zachowały się z czasów jej dzieciństwa, a które niosła jako drobny upominek dla Clyma i Eustachii.
Chłopiec wykonał polecenie i wkrótce wrócił z wodą jaką znalazł. Pani Yeobright próbowała pić, ale woda była tak ciepła, że ją zemdliło, więc resztę wylała. I dalej siedziała z zamkniętymi oczami.
Chłopczyk czekał, bawił się koło niej, złapał kilka małych brązowych motyli, których roje tam fruwały, znowu czekał i wreszcie powiedział:
Wolę chodzić, niż siedzieć w miejscu. Czy pani prędko ruszy w drogę?
Nie wiem.
Chciałbym już iść oznajmił, obawiając się widocznie, że będzie musiał spełniać jakieś nieprzyjemne posługi. Czy pani mnie jeszcze potrzebuje? Pani Yeobright nic nie odparła.
Co mam powiedzieć mamie? pytał dalej.
Powiedz mamie, że widziałeś kobietę, której syn złamał serce, bo ją odtrącił.
Nim odszedł na dobre, rzucił na nią smutne spojrzenie, jak gdyby się zastanawiał, czy wypada ją tak pozostawić. Przyglądał się jej z niepewnym, zamyślonym wyrazem twarzy jak ktoś, kto próbuje odczytać stary rękopis pisany nie znanym mu alfabetem. Nie był już tak mały, by zupełnie nie rozumieć, że powinien okazać współczucie, ani na tyle duży, aby wyzwolić się z lęku, jaki ogarnia dzieci, gdy widzą cierpienie w świecie dorosłych, do którego dotychczas nie mieli wstępu
|
WÄ
tki
|