ďťż

Przedstawiciele tej drugiej uważali, że to dzięki rozumowi stopniowo zbliżamy się ku poznaniu prawdy o świecie i człowieku...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Wyznawcy natomiast chrześcijaństwa wierzyli, że prawda ostateczna została już objawiona, rzeczą zaś rozumu jest tylko pomoc w przekonywaniu o niej tych, którzy łaski nie dostąpili. I wreszcie Seneka poeta, tragediopisarz. To najmniej do nas przemawiające jego utwory. Tematyka mitologiczna, budowa sztuczna, język retoryczny. A przecież właśnie te tragedie odegrały ogromną rolę w kształtowaniu się dramaturgii nowożytnej w XVI i XVII w., także szekspirowskiej. Już to samo stanowi wystarczający tytuł do chwały. Był Seneka mistrzem słowa, sformułowań zwięzłych, celnych, aforystycznych. Jego pisma skrzą się ich bogactwem. Toteż przez 20 wieków należał do najchętniej czytywanych autorów łacińskich, a jego wpływy na literaturę europejską są wręcz nie do ogarnięcia. Był nauczycielem moralności, wzorem pozornie prostej, w istocie przemyślanie artystycznej stylistyki oraz umiejętnego wiązania spraw drobnych i zwyczajnych z zagadnieniami wielkimi. Był i jest wciąż skarbnicą sentencji i kopalnią tzw. złotych myśli. Aż tyle pochwał, i to w pełni zasłużonych, pod adresem pisarza sprzed dwudziestu wieków! Chciałoby się wiedzieć, kto z tych, którzy rodzą się w tym roku, 2001, i staną się pisarzami, ba, którzy to z już obecnie sławionych literatów będą znani choćby z imienia za lat 2000, czyli w roku 4001? Najłatwiej zbyć to pytanie uśmiechem, skoro nie ma sposobu, byśmy mogli poznać odpowiedź. Ale to właśnie Seneka zastanawiał się, jakie niespodzianki gotuje nam przyszłość. I chyba można rozważyć, czy będzie wtedy w ogóle istniała literatura w znanym nam kształcie? Cudzołożnik, intrygant, spiskowiec To zabrzmi paradoksalnie, byłoby jednak dobrze dla samego Seneki, gdyby nasza wiedza o nim ograniczała się tylko do jego dzieł oraz podstawowych informacji biograficznych. Jaśniałby blaskiem niby brylant bez skazy, byłby, jak to dziś przyjęło się określać, niekwestionowanym autorytetem moralnym dla pokoleń. Niestety, wiemy o nim trochę więcej, tylko trochę, ale i to wywołuje pytania, niepokój, wręcz zdumienie. Oto garść faktów: Oskarżony za panowania Klaudiusza przez cesarzową Messalinę o cudzołóstwo z Julią Liwillą, siostrą poprzedniego cesarza Kaliguli, spędził trzy lata na Korsyce, skąd słał nieznośnie pochlebcze pisma pod adresem wyzwoleńców cesarza; ale później jako moralista ostro potępiał wszelkie pochlebstwa. Czy sprawa Julii Liwilli to intryga dworska, czy też jest w niej nieco prawdy? Gdy Agrypina, przypomnijmy, spowodowała odwołanie go z wygnania, został wychowawcą jej syna i cesarza siedemnastoletniego Nerona. Na Klaudiuszu, który zesłał go na Korsykę, Seneka zemścił się wyjątkowo zjadliwym pamfletem; „Udynienie” – to parodia oficjalnego ubóstwienia zmarłego cesarza. Czy już wtedy był kochankiem Agrypiny? Przez kilka lat faktycznie rządził, i to nieźle, całym Imperium wraz z prefektem Burrusem. Neronowi pozostawiono to, co ten lubił najbardziej, jak wszyscy jego rówieśnicy w każdej epoce: muzykę i piosenkowanie, igrzyska i sport, miłostki. A może należało wprawiać młodego człowieka w sztukę rządzenia i ponoszenia odpowiedzialności? Może byłoby to czymś sensowniejszym niż dedykowanie młodzieniaszkowi traktatu „O łagodności”, który stawia jako przykład władcy łagodnego właśnie Nerona? Z jakimiż to oporami, twierdzi Seneka, podpisywał on wyroki śmierci! A pisał to tuż po zagadkowej śmierci Brytanika w obecności samego Nerona. Jednocześnie narastał konflikt z opętaną żądzą władzy Agrypiną. Zarówno Seneka jak i Neron poczuli się bezpośrednio zagrożeni. I obaj też – któż dziś osądzi, w jakim stopniu – winni są zbrodni jej zamordowania wiosną roku 59. Z całą też pewnością właśnie Seneka był autorem listu cesarza do senatu, w którym syn oskarżał matkę o straszliwe przestępstwa, w tym i o przygotowywanie zamachu na jego życie. Ohydnie cyniczne pomówienia w ustach kapłana moralistyki. Lecz już w trzy lata później, po śmierci Burrusa, możny minister odsuwa się od polityki. Czy rzeczywiście? Jest faktem, że uczestniczył w spisku Pizona przeciw Neronowi – a nie był to spisek wymyślony przez tajne służby – i z tego to powodu musiał rozstać się z życiem. Co uczynił zresztą w sposób nieco teatralny, jakby pozując na Sokratesa. Utrzymywano też w stolicy, że to właśnie Seneka miał ostatecznie, według najtajniejszych planów, objąć władzę po usunięciu i Nerona, i nawet Pizona jako imperator. Wielbiciele Seneki, wspaniałego pisarza i wzniosłego moralisty, nie dopuszczają myśli, by ktoś tak porywająco głoszący stoickie ideały mógł jednocześnie tak ewidentnie lekceważyć je w postępowaniu własnym. Byłby to cynizm, twierdzą, niewiarygodny, przejaw wręcz rozdwojenia jaźni. A śmierć z woli tyrana, jakże wspaniale, choć może nie bez lekkiej ironii, opisana przez Tacyta przydaje Senece takiej aureoli mędrca męczennika, że wszelkie jego ewentualne winy zdają się odkupione. Toteż w podręcznikach i opracowaniach problemy dysonansu pomiędzy nauczaniem a czynami Seneki są zazwyczaj albo w ogóle pomijane, albo też umniejszane i zbywane wzmiankami. Zresztą o argumenty obrońcom Seneki stosunkowo łatwo. Oskarżenia, powiada się, zostały w większości zmyślone przez wrogów politycznych, pewne zaś fakty można usprawiedliwić realiami polityki, racją stanu. Czy poczynania Agrypiny, kobiety niewątpliwie całkowicie amoralnej, nie groziły w perspektywie nawet wojną domową? A czyż nie był koniecznością spisek Pizona? Prawda to wręcz banalna, że nikt, nawet człowiek najszlachetniejszy, kto choćby tylko otarł się o politykę, nie wychodzi z tego spotkania bez ran, także moralnych. Gotowi więc jesteśmy do daleko idących usprawiedliwień rozdźwięku pomiędzy Seneką moralizatorem a Seneką – człowiekiem władzy. Jest wszakże inna dziedzina, w której takiego usprawiedliwienia zastosować się nie da. Nogi z kości słoniowej Należał do najbogatszych ludzi Rzymu. I nie był to majątek odziedziczony, lecz zdobył go różnymi sposobami w ciągu zaledwie kilku, może kilkunastu lat obracania się w świecie wielkich możliwości. A równocześnie deklamował, jak to niewiele potrzeba do prawdziwie szczęśliwego życia, jak dobrze jest być wolnym od nadmiaru rzeczy, byle móc pracować nad sobą. Na pytanie, kto jest ubogi, odpowiadał: nie ten, kto ma niewiele, lecz ten, kto chce mieć coraz więcej. W takim razie on sam należał do nędzarzy, pożądał bowiem bez miary i zachłannie
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.