ďťż

Przedromantyczny pisarz, Fryderyk Skarbek, wykładał ekonomię, a Kraszewski już w 1862 roku wydał książkę O pracy...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Całościowe, krytyczne ujęcie wieku XIX jako wieku postępu pozornego tak w odniesieniu do form organizacji społeczeństw, jak i kierunków rozwoju nauk i filozofii oraz moralności znajdujemy w traktatach i utworach literackich Stefana Buszczyńskiego. Rozpoczynał te prace, gdy w Polsce o filozofii pozytywistycznej ledwie przebąkiwano, a rozwój pozytywizmu obserwował jako dopełnienie wcześniejszych ocen rozwoju cywilizacji31. Można jednak zawęzić problem tylko do obserwacji myśli intelektualnej. Dyskurs pozytywistyczny wyrażany językiem i sposobem konceptualizacji świata, który jednoznacznie i bez wahań terminologicznych określa się jako typowy dla drugiej połowy XIX wieku32, rozpoczął się wraz z upadkiem wielkich systemów filozoficznych (np. Hegla). Słusznie tłumaczył W. Kozłowski, że filozofia drugiej połowy wieku łączy się "bezpośrednio z kierunkiem poprzedzającego okresu, też same dążenia z innej tylko strony przedstawiając. Jest on jedynie dalszym wątkiem dziejów XIX stulecia; jest bezpośrednim wynikiem wszystkich korzyści i zawodów, jakich doznała nasza cywilizacja w swym metafizycznym i romantycznym kierunku"33. Hegel, Trentowski, Li-belt, Kremer, a i August Comte, budowali aprioryczne, wewnętrznie spójne, wszystko ogarniające systemy wszelkiej wiedzy, myśli i uczuć ludzkich. W połowie wieku rozwój nauk fizyczno-przyrodniczych utrudnił włączanie wyników najnowszych badań do tych systemów. Stąd pozytywizm w istocie zrezygnował z wielkiej syntezy. Pojawiła się potrzeba "streszczenia pracy filozoficznej dawnych myślicieli"34. W miejsce filozofii utworzyła się - jako samodzielna dyscyplina - historia filozofii. "Zmysł krytyczny i filozoficzny zepchnął w przeszłość epokę Systemmacherei"^. Należało teraz na nowo określić zadania filozofii i jej stanowisko wobec innych dziedzin wiedzy. Szczególnie często pisano o tym w latach siedemdziesiątych Marian Morawski, Stefan Pawlicki, Maurycy Straszewski, Wojciech Dzieduszycki, Władysław Mieczysław Kozłowski, Henryk Struve, Henryk Gołdberg rozważali status filozofii w nowych czasach. W latach siedemdziesiątych widziano w zasadzie trzy drogi: filozofia wspiera się na naukach szczegółowych i nadbudowuje nad nimi system całościujący wiedzę; filozofia staje się ogólną metame-todologią opartą na filozofiach poszczególnych nauk; filozofia zajmuje się tylko bilansowaniem i oceną historyczną, gdyż spekulacyjne systemy nie są żadną nauką, ale po prostu poezją. Trzeci pogląd (Goldberga) najmniej był popularny. Dyskusje doprowadziły do wielu prób kursów dziejów filozofii (choć większość uczonych utknęła na etapie starożytnej filozofii greckiej) oraz - o czym mniej się pamięta - do określenia metodologii dyscyplin szczegółowych, zwłaszcza, co symptomatycznie podkreśla przyrodniczy, społeczny i utylitarystyczny punkt widzenia pozytywistów, m e d y c y - 46 TADEUSZ BUDREWICZ n y i praw a36. Zarysy historii filozofii były w większości dziełem uczonych katolickich (księży i katolików świeckich) oraz rzeczników ideo-realizmu, co miało związek z sytuacją kadrową w uniwersytetach. Pozytywiści nieraz ubiegali się o katedry filozofii i psychologii, ale bezskutecznie, toteż istniał wyraźny rozdźwiek między wykładem akademickim i podręcznikowym a rozprawami niezależnych uczonych - dorywczo pracującymi nad krytyką naukową. Ta wielka rewolucja w nauce kontrastowała z niedostatkiem intelektualnej refleksji podejmowanej przez Kościół. Historycy zgodni są co do tego, iż teologiczno--filozoficzne wykształcenie duchowieństwa przez kilkadziesiąt lat XIX wieku opierało się na przestarzałym repertuarze pojęć, nie nadążało za rozwojem nauki37. Druga połowa wieku rozpoczęła się od ostrych wystąpień ks. Ignacego Dollingera domagającego się unowocześniania myśli teologicznej. Miał stronników, takich jak znany homiletyk Ignacy Szpaderski, miał też przeciwników, jak ks. Zygmunt Golian. Kryzys nastąpił w okresie soboru, gdy Dollinger argumentami historycznymi dowodził niedostatków metody scholastycznej, wyznaczał uprawnienia rozumu w interpretowaniu prawd wiary i wykazywał zwierzchność soboru nad orzeczeniami papieskimi. Tak doszło do krakowskiej "dollingeriady". Konflikt wiedzy i wiary rozpoczął się od wykładów akademickich, w ich następstwie perswazji ustnych ("Litość brała słuchać tego potopu bredni, którą zalał godzinę rozmowy"38), broszur polemicznych, kazań z ambony, a wreszcie walki na pięści między studentami a mieszczanami z Kleparza. Poematy heroiko-miczne Władysława Anczyca i Klemensa Bąkowskiego39, opisujące te wydarzenia, potwierdzają, że literatura była ledwie częścią werbalną dyskursu... Kontekst tych wydarzeń jasno pokazuje, iż pojęciami najczęściej wówczas używanymi były: nauka nowoczesna, wolność głoszenia prawdy, liberalizm, dogmat o nieomylności, demoralizowanie młodzieży. Warto jednak odnotować, iż w ujęciu Anczyca inspirator zamieszek - ks. Golian - miał objaśniać, że studenci "to bluźnierce i straszne masony" (s. 14). Otóż zarzut bluźnierstwa dotykał pozytywistów od początku, ale o masonerii mówiło się dopiero w latach dziewięćdziesiątych w związku z potężniejącą falą socjalizmu. Oponenci pozytywizmu w różny sposób i w różnych miejscach głosili swe poglądy. W roku akademickim 1888/1889, gdy cała Polska czytała Lalkę, z katedry filozofii w Krakowie ks. prof. S. Pawlicki, człowiek naprawdę wielkiej nauki, ogłaszał kurs historii pozytywizmu. Na pierwszym wykładzie mówił: "Powiedział trafnie Guizot, że pozytywizm jest to słowo gramatycznie barbarzyńskie, a filozofia zarozumiałością". Uzasadniał, iż filozofia pozytywizmu z wszystkich jest najmniej pozytywną, a w ciągu wykładu okaże się, że jest negacją wszelkiej pewności, tak jak liberalizm jest zaprzeczeniem wszelkiej wolności.40 Trzeba przyznać, że pod względem informacyjnym, poznawczym, studenci sporo z tych wykładów się dowiedzieli, gdyż autor w wielu drukowanych pracach o Darwinie, Mil-lu czy Spencerze bardzo sumiennie prezentował ich poglądy. W tym obiektywizmie przewyższał innego wykładowcę tejże uczelni - M. Morawskiego. Obaj jednak nie tylko omawiali założenia pozytywizmu, zbijali je i wykazywali słabe strony
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.