ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
W trzecim tomie Kapitału jest ważne miejsce, w którym ute rozróżnia między dziedziną wolności" a dziedziną konieczności". Praca, argumentuje on, która (determinowana przez potrzebę i cele zewnętrzne" i przez to stanowi sferę właściwej produkcji Lej", nie może być nigdy prawdziwie wolna, lecz zawsze pozostaje dziedziną konieczności, jej granicami rozpoczyna się ten rozwój sił ludzkich, który jest celem samym w sobie, prawdziwą iedziną wolności, która jednakże może kwitnąć tylko na owej dziedzinie konieczności jako swojej jBdstawie" . Ten argument zasługiwałby na szerszą analizę niż ta, którą próbujemy tu przeprowadzić, iićby tylko dlatego, że wyraża powszechne przekonanie rządzących i rządzonych w nowoczesnych joleczeństwach. Bo to przekonanie jest błędne.
ytoczony sąd odpowiada szerokiemu doświadczeniu. Praca jest czymś nieprzyjemnym i zawsze będzie, ale jako że jest ledwie tylko instrumentem, przy użyciu którego osiąga się szansę życiowe, ją znosić, uczynić ją jak najkrótszą i jak najmniej bolesną, skądinąd koncentrując się na ob-które oferują większe szansę. Oto jaki wniosek można wyciągnąć, jeśli przyjmie się statyczne :ez to defetystyczne) pojęcie wolności! Możliwość przekształcenia pozornie instrumentalnego fezaru ludzkiej działalności w źródło szans życiowych nie jest nawet rozważana. Wynikałoby z tego, humanizacji pracy" jest odrzucany od początku. (W bardziej rozbudowanej analizie moż-również znaleźć uzasadnienie dla argumentu, iż ten, kto jest przygotowany do wyrzeczenia się hości wjednej dziedzinie życia, prawdopodobnie straci w końcu całą wolność). Próba wepchnięcia ?rdzenia o wolności w samo centrum dziedziny konieczności może nie należeć do koniecznych punków wolności, lecz jest charakterystyczna dla jej warunków wystarczających, a tym samym dla
H. von Hayek, Constitution of Liberty, s. 77 (wyd. poi. Konstytucja wolności, tłum. E Englis, Warszawa-loclaw 1987).
f.Mks,DasKapitał, Berlin 1953, s. 8,3 inast. (wyd. poi.Kapitał, tłum. E. Lipiński, J. Maliniak, [w:] K. Marks, Bgels, Dzieła, t. 25, cz. 2, Warszawa 1984).
436
R. Dahrendnf
niezmordowanego poszukiwania poszerzenia szans życiowych, szczególnie w miejscach, gdzie może się to wydać nieprawdopodobne na pierwszy rzut oka.
Położenie kresu biedzie jest wystarczającym, lecz nie koniecznym warunkiem wolności. Indyjsej wyborcy, gdy szli do głosowania w 1977 r., zdali sobie z tego jeszcze lepiej sprawę niż wszyscy teoretjJ wolności od potrzeb", który są przygotowani, aby równoważyć biedę i nieszczęście elementarny! wolnościami.
To, co my tutaj nazwaliśmy koniecznymi warunkami wolności, zawiera ścisłą, dobrze zdefiniowany kombinację możliwości i więzów: kontrakt społeczny plus wolność wypowiedzi; inaczej mówiąc: fund* mentalne powiązania całego społeczeństwa wraz z szacunkiem dla podstawowych możliwości wybwi pełnej energii jednostki ludzkiej. Podstawowy zestaw liberalnych szans życiowych mógłby być opisany z wielką precyzją. Jest to pierwsza tablica liberalnej polityki, której nigdy nie można stracić z ocn i tórą zawsze należy ze sobą nosić, nawet jeśli ma się nadzieję żyć w warunkach, które sprawiali nigdy nie będzie trzeba cytować tego właśnie tekstu.
Poprawa lub rozwój szans życiowych jako zadanie wolności jest pełnym urzeczywistnieniem potť cjału społeczeństwa. Łatwo to powiedzieć, ale w praktyce jest to dość trudne. Tu również należy psi kreślić, że pełne urzeczywistnienie nie oznacza po prostu więcej tej samej rzeczy. Przez długi ca rozwój szans życiowych w nowoczesnych społeczeństwach oznaczał przede wszystkim rozwój nu# wości, np. praw obywatelskich. W wielu krajach, a w niektórych punktach we wszystkich spoteczei stwachjest to ciągle zadanie o wysokim priorytecie. Ale równie dobrze może być tak -jeśli poprawn jest analiza, na którą wskazaliśmy tutaj, nie przeprowadzając jej do końca - że rozwój szans życiowych w niektórych obszarach zaawansowanych społeczeństw dzisiaj oznacza przede wszystkim prl rost nowych więzów, tak że większe niebezpieczeństwo dla wolności wynika nie z braku możliwo^ lecz z braku powiązań i więzi społecznych. Liberalny program, który wynika z tego rodzaju obsi musi dopiero zostać napisany.
Poszerzanie szans życiowych również nie jest prostym procesem. Pojęcie poszerzania (wi| szansę większej liczby ludzi") pociąga za sobą żądanie równości. Na pierwszy rzut oka nie ma aby pozbawiać kogokolwiek szans życiowych, skoro pojawiły się one i rozwinęły. Jak często sięjedn zdarza, drugie spojrzenie ujawnia złożoność rzeczy. Poszerzanie szansy życiowej, jaką jest dyphi uniwersytecki, dla pięćdziesięciu procent każdej grupy wiekowej niszczy tę szansę. Potrzebujemy \ť dziej wyrafinowanego pojęcia poszerzania; ponadto takiego, które bierze pod uwagę fakt, iż pew szansę życiowe opierają się poszerzaniu i upowszechnianiu. Tu również zatrzymamy się z braku m liz empirycznych (aczkolwiek następne rozdziały tu i ówdzie przekroczą tę granicę) i ograniczymy^ do przyjęcia założenia, że dla wielu równość jest warunkiem wolności, lecz istnieją sytuacje, w owa równość zagraża zniszczeniem wolności. Tam i wtedy, gdzie i kiedy ma to miejsce, wolność i pierwszeństwo. Może się nawet okazać (...) argumentem na rzecz nierówności.
Wszelka polityka zagraniczna ma jeden cel: pokój. Polityka zagraniczna, która nie służy jest sama w sobie złem. Lecz byłoby błędem uważać, że wszelka polityka wewnętrzna ma równieżji cel: wolność
|
WÄ
tki
|