ďťż
Nie chcesz mnie, Ben. SkĹadam siÄ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ
gĂłwnianego szaleĹstwa.
- To wystarczy - powiedział Gendibal, pochylając się nad komputerem.
W tym momencie odezwała się Novi:
- Nie,, panie, aż do tej chwili to nie miało znaczenia, ale teraz, proszę, nie rób żadnych ruchów. Musimy poczekać na radnego Trevize z Terminusa.
ROZDZIAŁ XIX
DECYZJA
81.
Janov Pelorat powiedział z lekkim rozdrażnieniem w głosie: - Naprawdę, Golan, wydaje mi się, że nikogo nie obchodzi fakt, że po raz pierwszy w dosyć długim życiu - nie za długim, zapewniam cię, Bliss - podróżuję przez Galaktykę. Za każdym razem kiedy tylko przylecę na jakiś świat, zaraz muszę się zbierać z powrotem. Nie dadzą mi się nawet rozejrzeć. Teraz to już drugi raz.
- No - powiedziała Bliss - gdybyś nie odleciał z tego świata, gdzie byłeś poprzednio, tak szybko, to spotkałbyś mnie nie wiadomo kiedy. To chyba usprawiedliwia ten pierwszy raz.
- Usprawiedliwia. Mówię szczerze, moja... moja droga. Usprawiedliwia.
- A tym razem, Pel, jesteś co prawda poza planetą, ale masz mnie, a ja jestem tak samo Gają, jak każda jej cząstka, jak cała planeta.
- Jesteś i nie chcę żadnej innej cząstki. Trevize, który słuchał tej rozmowy ze zmarszczonymi brwiami powiedział:
- To oburzające. Dlaczego nie ma z nami Doma? Na przestrzeń, nigdy nie przyzwyczaję się do tej monosylabizacji. Nazwisko składa się z dwustu pięćdziesięciu sylab, a my używamy tylko jednej z nich... Dlaczego nie ma z nami Doma i tych jego dwustu pięćdziesięciu sylab? Jeśli to wszystko jest naprawdę tak ważne, jeśli od tego zależy samo istnienie Gai, to dlaczego nie ma go tu, żeby nami pokierował?
- Ja tu jestem, Trev - powiedziała Bliss - a ja jestem tak samo Gają, jak on. - A potem obrzuciwszy go szybkim spojrzeniem swych czarnych oczu, dodała: - A może irytuje cię, że mówię do ciebie "Trev"?
- Tak, irytuje. Mam takie samo prawo do swoich przyzwyczajeń jak wy. Nazywam się Trevize. Trzy sylaby Trevize.
- Świetnie. Nie chcę cię złościć, Trevize.
- Nie jestem zły. Irytuję się. - Podniósł się nagle, przeszedł z jednego końca kabiny w drugi, przekraczając wyciągnięte nogi Pelorata, a potem wrócił. Zatrzymał się, odwrócił i spojrzał na Bliss.
Wyciągnął palec w jej stronę. - Słuchaj! Nie jestem panem swojej woli. Zostałem podstępnie ściągnięty z Terminusa na Gaje i nawet kiedy zacząłem podejrzewać, że to tak wygląda, nie mogłem nic zrobić, żeby wyrwać się z waszych rąk. A potem, kiedy dotarłem na Gaje, dowiaduję się, że potrzebny tu jestem po to, żeby ją ocalić. Dlaczego? Jak? Czym jest Gaja dla mnie albo ja dla Gai, żebym miał ją ocalić? Czy pośród trylionów ludzi w Galaktyce nic ma nikogo innego, kto mógłby to zrobić?
- Trevize, proszę - powiedziała Bliss z nagłym przygnębieniem. Znikła gdzieś jej cała poprzednia wesołość. - Nie złość się. Widzisz, że zwracam się do ciebie pełnym nazwiskiem. Będę mówiła zupełnie poważnie. Dom prosił, żebyś był cierpliwy.
- Na wszystkie planety w Galaktyce, zamieszkane czy nie, nie chcę być cierpliwy! Jeśli jestem taki ważny, to czy nie należy mi się jakieś wyjaśnienie? Najpierw chcę wiedzieć, dlaczego nie ma z nami Doma? Czy to nie jest wystarczająco ważne, żeby był tu, na "Odległej Gwieździe", razem z nami?
- On tu jest, Trevize - powiedziała Bliss. - Dopóki ja tu jestem, on też tu jest, tak samo jak każdy mieszkaniec Gai, jak każde stworzenie żyjące na niej, jak każda jej drobina.
- Ciebie to zadowala, ale ja nie myślę w ten sposób. Nie jestem Gajaninem. Nie możemy wtłoczyć na mój statek całej planety, możemy tu wcisnąć tylko jedną osobę. Mamy ciebie, a Dom jest częścią ciebie. W porządku. Dlaczego więc nie mamy tu Doma, skoro ty możesz być jego częścią?
- Przede wszystkim - rzekła Bliss - Pel... to znaczy Pelorat - prosił, żebym była z wami. Ja, a nie Dom.
- To była kurtuazja. Kto brałby to poważnie?
- No nie, drogi przyjacielu - rzekł Pelorat, podnosząc się z nagle poczerwieniałą twarzą. - Mówiłem zupełnie poważnie. Nie chcę, żebyś tak to zbył. Zgadzam się, że to nieważne jaką część Gai mamy na pokładzie, a w takiej sytuacji sprawia mi większą przyjemność mieć tu Bliss niż Doma, i tak samo powinno sprawiać to większą przyjemność tobie. Daj spokój, Golan, zachowujesz się jak dziecko.
- Tak? Jak dziecko? - powiedział Trevize, chmurząc twarz. - No więc dobrze, zachowuję się jak dziecko
|
WÄ
tki
|