ďťż

Powiedzieli, żeby taki zasłużył, iżby był na gardle karan...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
On, pokazawszy im listy i dowody na to ich przedtym zbieranie, co do jednego szlachcica wyścinał i onego Szten Torn z grobu kazał dobyć i kości jego spalić. Tamże z chłopstwa radę poczynił, a Duńczyki na zamkach i miastach oprawionych starostami zostawił; a to zrobiwszy, wrócił się do Daniji. Został był za jakąś przyczyną, albo zachorzały, albo szczęściem jakim innym zabawiony, Gostaus Ericy19, któremu ojca20 z innemi ścięto: ten uciekł z ziemie do Olzacyi21 i osobę swą tając, pasł bydło za chłopa prostego, aż zaszedł do Lubku 22. Gdy tam przyszedł, uciekł się do panów z rady lubczańskiej prosząc ich o pomoc. Potym Lubczanie zebrawszy z niego ono pasterskie odzienie, które i po dziś w Lubku na pamiątkę tej rzeczy chowają, uczciwie go przyjęli i opatrzyli wszemi potrzebami i wyprawiwszy go z trzemi okręty opatrznemi, do Szwecyi przysłali, wszakże tak tajemnie, aby to co najskryciej być mogło. On, tam przypłynąwszy, udał się do krainy Dal23. Potym znowu przyprawiwszy się w chłopskie odzienie, młócił, konie oprawował, robił między chłopy w onej ziemi, a zwłaszcza u ludzi co bogatszych, którzy mają góry srebrne w swych ręku, a z onych szybów srebro królowi przedają, chłopi bardzo bogaci, i ujednał się u bardzo bogatego chłopa. Tam, gdy już czas niejaki przetrwał, poczęli tym głaszać, że ten Gostaus jest w ziemi a w tym to powiecie Dal, który się pokrywa, a chciałby ku królestwu przyjść. Obwołano to wszędy: kto by go żywego albo martwego dostał, że miał być za to dobrze darowan. On chłop przypatrzył się onemu swemu najemnikowi, jął mówić do żony: „wierę to ten musi być, co o nim obwołano, bo znać, że to nie chłopska natura; coś to zacnego, przystoi mu być jakim zacnym szlachcicem; pewnie ten musi być to, co o nim u nas głaszają". Dziewka onego chłopa słysząc to, jęła dziurą wypatrzać, co on tam czyni w swej komorze, a on o północy wstał poklęknąwszy u łoża, jął na książkach modlitwy czytać z wielkim nabożeństwem, a łańcuch złoty na nim z figurą męki pańskiej spod koszuli było widać. Użaliwszy się go, jęła do niego kołatać. Gdy on otworzył, rzecze: „ja widzę, żeś ty jest zacnego narodu człowiek a ten, o którym tu obwołano". I już ojciec mój szedł do sąsiada a z nim się porozumiawszy, mają to urzędowi opowiedzieć, a wnet przyjdą i pojmają cię, bom słyszała, gdy ojciec mój z matką o tym mówił: „a tak, niebożę, co rychlej uchodź, bo pewnie wnet będziesz pojman i stracon". Ten chudziec podziękowawszy jej za to, zaraz się stamtąd wymknął i chcąc pewnie się wywiedzieć, szedł do onego drugiego sąsiada i między parobki robotne wszedłszy do stodoły, pytał: „słychaliście tu co o takim, żeby miał tu w naszym kraju być Gostaus Eryk, co chce królem być?" „Słychali: a to teraz szedł nasz gospodarz tam do tego sąsiada pojmać go i już go tam najdą śpiąc i zaraz go wydadzą do zamku, że go stracą. Bo wielkie dary na to obwołano, kto by go dostał, i nasz gospodarz z jego gospodarzem mają go na zamek dać". Obaczywszy to on, w skok do plebana jednego, z którym miał dobre zachowanie: ten mu wnet konia dodał i pieniędzmi go ratował a wyprawił go precz dalej, aby co rychlej ujeżdżał. Przyszła wnet do onego księdza za nim pogonią i ksiądz był wsadzon i zaraz pojman: a on wjechał do jednego swego poddanego, który też był w radę królewską wzięt. Gdy mu się zwierzył, on powiedział: ,,że cię dobrze znać w tych chłopskich szatach nie mogę". Ale nałożywszy kuszę i syp na nię, przyłożył mu ku sercu: „Nu, jeśliś ty jest prawy Gostaus, tedy ja wiem, że masz mieć znak na swym ciele, ja wnet tobie do królestwa dopomogę. Jeśli znaku nie masz, to cię zaraz zabiję". On się mu obnażył, aż on znak nalazł. Kazał dzwonić na gwałt, zbiegło się wielki poczet ludzi, chłopów onych. Ten chłop, pan radny, wstąpiwszy na wyższe mieśce, uczynił tę rzecz, zaliby nie chcieli na to pomyślić, aby z tego tyraństwa i niewoli wżdy mogli być wybawieni
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.