Potem znieruchomieli

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Mai le|aBa pod nim, cigle go sob otaczajc, dryfujc gdzie[ w przestrzeni, nie chcc go wypu[ci. RozkoszowaBa si jego ci|arem, gBadk, wilgotn skór, ostrym zapachem m|czyzny.  Mallory  jknB, a ona u[miechnBa si, powoli wracajc na ziemi.  Przygniatam ci  odsunB si od niej i Mai westchnBa z |alem. Seks nie byB dla niej jedynie zaspokojeniem zmysBów. OznaczaB wicej ni| przyjemno[, oznaczaB, |e w momencie zjednoczenia jest kochana. ChciaBa, by to trwaBo jak najdBu|ej. Kiedy uwolniB j od swojego ci|aru, byBa znowu sama. UsiadBa, obejmujc kolana ramionami. Harry patrzyB na ni przez dBug chwil, a ona próbowaBa odczyta jego my[li. PochyliB gBow i delikatnie ucaBowaB zabblowane palce, jeden po drugim. Azy wezbraBy jej pod powiekami: twardy gliniarz byB czuBym kochankiem, uwa|ajcym i szczodrym. PodniósB sweter, otuliB jej ramiona, przygBadziB roztrzepane wBosy. Rce mu dr|aBy tak samo, jak jej, kiedy go dotykaBa, w zdumieniu przesuwaBa 165 palcami po jego policzku, po ostrym zaro[cie, który poraniB jej delikatn skór, cho ona nawet tego nie zauwa|yBa. ZdaBa sobie spraw, |e pByta Sinatry nadal krci si na talerzu adaptera, mimo |e muzyka dawno umilkBa. PrzyBo|yBa dBoD do piersi Harry'ego, poczuBa jak wali mu serce i u[miechnBa si. Harry pomy[laB, |e ona jest jak [wieca pBonca w mroku, roz[wietlajca jego |ycie. WziB kieliszek z winem i przytknB do jej ust. A kiedy si napiBa, pochyliB gBow i zlizaB kropelki z jej ust.  Nie potrzebuj wina  szepnB zdBawionym gBosem.  Mam ciebie. UniosBa ramiona nad gBow i przecignBa si jak kot, zaspokojona. A| do chwili, gdy Harry znów nakryB dBoni jej pier[, przesuwajc kciukiem po brodawce. Wszystko zaczynaBo si od nowa. Polano si przepaliBo i osunBo w palenisko. Kiedy w koDcu powrócili do rzeczywisto[ci, na kominku pozostaB tylko |ar. PByta nadal krciBa si bezgBo[nie, butelka wina pozostaBa peBna. Harry wysunB ramiona spod jej pleców. ZamruczaBa co[ z niezadowoleniem. PowiodBa za nim wzrokiem, kiedy szedB przez pokój, pomy[laBa, |e jest pikny. WyBczyB adapter, wyjB z kanapy kordonkowy pled i par poduszek. UniósB jej gBow, wsunB poduszk i nakryB Mai pledem. Potem poBo|yB si przy niej.  Wygodnie?  Mmmm  oczy miaBa na wpóB przymknite, powoli ogarniaBo j przyjemne zmczenie
WÄ…tki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. SkÅ‚adam siÄ™ z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobinÄ… gównianego szaleÅ„stwa.