ďťż

Polecano dbać o wykształcenie księży, o stałe wygłaszanie kazań, przeprowadzić synody prowincjonalne w celu po prawy stosunków, dopilnować tego, by ludność zrozumiała...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Oba akty uzyskały potem tymczasową zgodę papieską. Spotkały się jednak z opozycją i trudnościami w wykonaniu. Tak więc w południowych i środkowych Niemczech cesarz mógł siłą zmusić poszczególne miasta do usunięcia protestanckich władz miejskich, mógł zmusić do oddania pewnych kościołów i klasztorów dawnym właścicielom, spowodować emigrację najwybitniejszych działaczy protestanckich, którzy niejednokrotnie, jak np. Bucer, opuścili Niemcy udając się za granicę. Tu bowiem cesarz dysponował siłą zbrojną, tu też przedstawiciele pa trycjatu kupieckiego w miastach, obawiając się represji gospodarczych ze strony cesarza, skłonni byli podporządkować się jego zarządzeniom. Inaczej przedstawiała się sprawa na terenach nie poddanych bezpośre dnio władzy cesarskiej, tam, zwłaszcza w północnych dzielnicach, za równo miasta, jak i książęta odrzucili interim. Równocześnie posypały się liczne pisma polemiczne skierowane przeciw temu aktowi. W Magdeburgu, które to miasto stało się centralnym punktem akcji przeciw porządkowi narzuconemu przez cesarza, rozpoczęto wówczas spisywa nie tzw. centurii magdeburskich, w których uczony Flacius Illiricus (właściwie Maciej Vlaćić, z pochodzenia Słoweniec z Istrii) usiłował przedstawić, jak to papiestwo w ciągu dziejów zepsuło czystą naukę Ewangelii i jak mimo to poszczególni działacze podtrzymywali czystość wiary chrześcijańskiej aż do Lutra włącznie. Kwestia jednak nie ograniczała się tylko do tego. Cesarz, jak wia domo, myślał również o naprawie Kościoła katolickiego, tymczasem 259 nie była to sprawa łatwa. W Niemczech wobec przejścia wielu księży na luteranizm po prostu brakowało wartościowych i wykształconych księży, brakowało odpowiedniej literatury. Poza tym cesarz nie myślał jedynie o ograniczeniu się do reform kościelnych. Zwycięstwo swe nad książętami usiłował wykorzystać do przeprowadzenia reform politycznych, które zapewniłyby mu silniejszą władzę w państwie. Myślał więc o zreorganizowaniu władzy w państwie, stworzeniu związku stanów i prowincji, z własnym skarbem, wojskiem, sądem. W wypadku stworzenia takiego związku traciłby znaczenie sejm Rzeszy i inne instytucje państwowe. Cesarz rezerwował sobie dowództwo nad wojskiem. Rzecz jasna, że przeprowadzenie takiej reformy nie było łatwe, dlatego też myślał cesarz o tym, by na przyszłość zapewnić istnienie uniwersalnej monarchii poprzez zapewnienie swemu synowi Filipowi następstwa na tronie cesarskim, po którym z kolei miałby nastąpić syn Ferdynanda, Maksymilian. Takie plany zagrażałyby poważnie elekcyjności tronu cesarskiego i przyniosłyby w przyszłości poważne osłabienie władzy książąt. Nic dziwnego, że wśród książąt odezwały się sprzeciwy, przy czym, czego cesarz nie przewidział, brat jego, czujący się już bardziej Niemcem niż Hiszpanem, troszczący się o losy swej rodziny i dziedzictwa habsburskiego, aczkolwiek oficjalnie zgodził się na plany cesarza, to jednak poprzez swoich radców działał wyraźnie wśród książąt przeciw tym planom. Tym samym po raz drugi od czasu wystąpienia Lutra i chyba po raz ostatni przed XIX w. w Niemczech doszło do pewnego zbliżenia między książętami niemieckimi a szerokimi kręgami narodu niemieckiego. Książęta protestowali przeciw wprowadzeniu w Niemczech "bydlęcej hiszpańskiej niewoli", gotowi byli walczyć w obronie "niemieckiej wol- ności". Równocześnie zaś ludność, pozyskana już w szerokiej mierze dla nowej, niemieckiej religii, występowała przeciw papizmowi, przeciw teologom protestanckim, którzy zbyt łatwo zgodzili się na interim. Powtarzano piosenkę nieznanego autora o dziewczynie saskiej, która przyrzekała, że nie nałoży na siebie żadnej ozdoby "bis Deutschland werde wieder frei" — aż Niemcy znowu będą wolne. Powoli zaczęły się tworzyć związki książąt dla obrony wiary ewangelickiej i wolności. Organizatorem jednego z nich był margrabia brandenburski Jan z Kostrzyna, który zamierzał stworzyć wielką organizację polityczną, przy czym myślał nawet o pozyskaniu pomocy króla duńskiego i innowierców polskich, wśród których posiadał wielu przyjaciół. Do związku tego przystąpili Albrecht, książę pruski, Jan Albrecht, ks. meklemburski, landgraf Wilhelm heski, margrabia Albrecht Alcybiades z Kulmbach-Bayreuth. Z czasem opowiedział się po stronie związku Maurycy saski, który rychło nadał związkowi charakter ofensywny. Od początku jednak zdawano sobie sprawę z tego, że chcąc pokonać cesarza trzeba sobie zapewnić pomoc wydatniejszą niż niepewna pomoc króla duńskiego. Ostatecznie zwrócono uwagę na nowego króla Francji Henryka II, z którym jesienią 1551 r. wszczęto rokowania. Stosunkowo 260 szybko doszli książęta do porozumienia z wysłannikiem króla francuskiego, zawierając w nim układ w zamku myśliwskim niedaleko Torgau. Na mocy tego układu zobowiązywał się Henryk II do wypłacenia książętom od razu 240 tyś. koron i do płacenia im później 70 tyś. miesięcznie, uzyskując za to prawo do zajęcia należących dotąd do Rzeszy biskupstw Cambrai, Toul, Verdun i Metz. By złagodzić wrażenie tego handlu, podkreślano w układzie, że ludność tych biskupstw nie mówi po niemiecku, i stwierdzano, że książęta dołożą potem starań, by wybrać króla francuskiego wikariuszem Rzeszy. Henryk ratyfikował układ na zamku w Chambord dnia 15 I 1552 r. Sytuacja książąt była o tyle wygodna, że Maurycy saski stał na czele wojsk cesarskich i oblegał Magdeburg. Zająwszy miasto, rzekomo w imieniu cesarza, zapewnił w tajnym porozumieniu władze miejskie, że będzie bronił protestantów. W marcu 1552 r. rozpoczęła się właściwa wojna. Henryk II zajął przyznane mu biskupstwa, występując w charakterze "mściciela niemieckiej wolności"
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.