ďťż

Podobnie, jak to miało miejsce ponad pół wieku temu, przy okrętach SSN-688, czyli klasie Los Angeles...

Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gównianego szaleństwa.
Kto je jeszcze pamięta… A co do Sea Huntera, to nazwa wydaje się chyba odpowiednia. Poza tym zaś, ten tutaj model nie oddaje w pełni rzeczywistości. – To znaczy? – Latał pan Boeingiem 797, prawda? – odparł pytaniem McKenna. Barry skinął głową, nie rozumiejąc zrazu, do czego zmierza admirał. Ten jednakże nie dał mu dojść do słowa. – Nasz nowy okręt jest ponad dwa razy dłuższy od tego Boeinga. Chwilę trwało, zanim sekretarz stanu uświadomił sobie, co to oznacza. Wreszcie na jego twarzy pojawił się dziwny wyraz. – Ale przecież… – urwał na chwilę. – Chryste Panie, w takim razie on musi mieć prawie czterysta metrów długości…! – Dokładnie trzysta siedemdziesiąt – potwierdził spokojnie profesor. Barry bezsilnie opadł na poduszki fotela. – ESV ma osiemnaście wyrzutni torped Mark–96 HS, zdolnych do rozwijania prędkości stu trzydziestu węzłów. Są to wyrzutnie o skróconym czasie przeładowywania – kontynuował admirał. Wyglądało na to, że zamierza jednak dostać dla Marynarki te dodatkowe dwie jednostki. – Oraz cztery wyrzutnie rakietotorped Mark–88 LR, mogących atakować cele nawodne i podwodne z odległości nawet stu dwudziestu mil morskich. ESV zabiera na pokład 7 dwie mniejsze, dziesięciometrowe łodzie desantowe, które po wypłynięciu na powierzchnię mogą funkcjonować jako poduszkowce. Dalej, nasz Sea Hunter posiada także wyrzutnie rakiet woda-woda typu Albatros, pocisków woda-ziemia Tomahawk III, a także pocisków woda-powietrze Arrow. Te ostatnie zostały opracowane specjalnie z myślą o tym konkretnym typie okrętu, bowiem poprzednie zna pan już chyba ze starych Seawolfów. O szybkości i manewrowości już wspominałem, ale należy dodać jeszcze do tego wszystkiego całkowicie nowy koncepcyjnie, reaktywny pancerz zewnętrzny, który zdolny jest teoretycznie do pochłonięcia lub rozproszenia dwóch trzecich energii wybuchu konwencjonalnej głowicy torpedy, jak również znacznie zmniejsza odbicia sonaru aktywnego nieprzyjaciela. Dodajmy do tego podwójny kadłub wewnętrzny, dwa reaktory o wysokiej mocy nominalnej oraz nowy, wyciszony układ napędowy, ulepszone systemy hydrolokacji aktywnej i pasywnej, maksymalne zanurzenie do ponad pięciu tysięcy metrów oraz, co najciekawsze, nowy pomysł specjalistów z zespołu profesora Bogarta, a mianowicie system aktywnego zwalczania torped przeciwnika. Barry ochłonął już z początkowego zaskoczenia, i teraz słuchał bardzo uważnie, czyniąc zarazem notatki za pomocą rozłożonego na kolanach notebooka. Po ostatnich słowach McKenny uniósł brwi. – Do tej pory obrona przed torpedami ograniczała się jedynie do wypuszczenia tego… imitatora lub ucieczki, o ile się orientuję – powiedział niepewnie. – Mam rację? – Zgadza się – przytaknął szef projektu i zaciągnął się papierosem. – My poszliśmy wreszcie krok dalej. Chociaż pomysł jest w zasadzie prosty. Torpeda w wodzie jest źródłem hałasu, bardzo specyficznego, od którego każdy sonarzysta dostaje momentalnie gęsiej skórki – uśmiechnął się niewesoło. – ESV wyposażony będzie w kilka wyrzutni niewielkich, superszybkich pocisków, takich jakby mini-torped, których układy naprowadzające sprowadzają się do prostego sonaru pasywnego, mającego za zadanie odszukanie dźwięku płynącej na nas torpedy przeciwnika. Nasz pocisk zbliża się do niej błyskawicznie, po czym eksploduje niewielki, niemniej dość silny, umieszczony w jego 8 głowicy ładunek, unicestwiając lub przynajmniej ciężko uszkadzając zagrażającą torpedę. Koniec. Proste? – Genialnie proste, tylko czy zadziała? – Symulowane komputerowo walki wykazały niemal stuprocentową skuteczność tej nowej technologii, nazwanej przez nas po prostu Shield. I były to walki bez użycia imitatorów Sea Huntera, które według mnie i tak powinny wystarczyć do zmylenia tych ewentualnych torped, które przedostałyby się przez system. Nie mówiąc już o tym, iż nasz ESV praktycznie zdolny jest do skutecznej ucieczki przed każdą znaną nam torpedą na świecie. Za wyjątkiem własnych, oczywiście, ale to możemy naturalnie pominąć. – Faktycznie – sekretarz obrony pokiwał głową z niedowierzaniem, odrywając się od klawiatury. – W takim razie Sea Huntery to istne podwodne fortece! Chyba nikt inny na świecie nie będzie dysponował niczym podobnym? – Nie w ciągu najbliższych dziesięciu lat – powiedział z satysfakcją admirał. – Nad czymś podobnym, tylko w mniejszej skali, pracują już Brytyjczycy, jednak ich projekt jest dopiero we wczesnej fazie opracowywania i z tego, co wiemy, mają sporo problemów, z którymi nie bardzo mogą sobie dać radę. Poza tym – dodał niechętnie – nie wiemy zbyt wiele na temat postępów prac nad nowym rosyjskim okrętem klasy Lima, ale raczej nie skończą tego zbyt prędko. Na chwilę zapadła cisza. Barry zamyślonym wzrokiem spoglądał gdzieś w dal widniejącą za oknem, machinalnie bębniąc palcami po obudowie komputera. Wreszcie jakby ocknął się, zerknął na zegarek, zatarł dłonie i złożył notebooka
Wątki
Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie chcesz mnie, Ben. Składam się z siedmiu warstw popieprzenia okraszonych odrobiną gĂłwnianego szaleństwa.